Żałuj.

39 5 0
                                    

-Kayla! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś ruszyła to swoje wielkie dupsko?!
Niechętnie zwlekam się z łóżka i wolnym krokiem schodzę do kuchni.
-Kayla, jak ty wyglądasz?-wujek mierzy mnie przeszywającym wzrokiem- Przywitaj się z naszymi gośćmi.
Gwałtownie obracam się do tyłu, zauważając w salonie jakichś ludzi. Cholera! Jestem ubrana w krótkie spodenki oraz czarny luźny T-shirt. Dokładniej, w piżamę!
-Wejdź tam, dziwko.- popycha mnie do przodu. Dlaczego ja daję się tak traktować? Już od roku jestem pełnoletnia, a pozwalam sobą tak pomiatać. Ale czego nie robi się dla starszej siostry mającej szczęśliwe życie?
Wchodzę do niewielkiego, zielonego z nowoczesnymi meblami tego samego koloru, salonu i moim oczom ukazuje się starsze małżeństwo, elegancko ubrane, które siedzi przy stole, żywiołowo gestykulując pomiędzy sobą.
-Monico, Eduardzie, poznajcie moją siostrzenicę, Kaylę- "wujaszek" wbija mi palec w kręgosłup.
- Dzień dobry, miło mi państwa poznać- ściskam im dłonie.
Monica-blondynka o przeszywających zielonych oczach uważnie mi się przypatruje. Kącik jej ust podnosi się do góry.
- Jack, nie mówiłeś, że masz taką urodziwą siostrzenicę.- kobieta posyła mi delikatny uśmiech- Obowiązkowo musimy cię poznać z Dean'em.
Ech, pewnie znowu z miłym, uprzejmym pedałkowatym lalusiem, kurczowo trzymającego się rodziców przez całe życie. Idealny syn, idealnych rodziców.
-Kaylo, mogę wiedzieć gdzie studiujesz?- wtrąca się Eduardo. Aż mnie ciarki przechodzą jak na niego patrzę. Jebany biznesmen. Zadufany, arogancki bufon.
Co ja mam mu powiedzieć? Jack pod wpływem szantażu zabronił mi opowiadać komukolwiek o Akademii Wojskowej. Muszę coś wymyślić. Może dziennikarstwo?
- Ja...- chrząkam, a w tym samym czasie "mój wybawca" dzwoni do drzwi. Zrywam się z krzesła.- Ja otworzę.
W korytarzu łapię swoją kurtkę w moro i kluczyki od Jeep'a. Zakładam czarne trampki, a w międzyczasie uchylam drzwi.
Podnoszę głowę..i zamieram.
Przede mną stoi Dean Stewart. Najbardziej pożądany obiekt w Akademii, zarówno przez kobiety jak i mężczyzn. Och, najlepszy student, najbardziej wysportowany, najbardziej lubiany i tak dalej.
Nie, nie. To nie jest mój obiekt westchnień. Po prostu nie interesuję się teraz chłopakami. Mam za dużo innych spraw na głowie.
- Nie zaprosisz mnie do środka, dziewczynko?- pyta mnie tym swoim zachrypniętym głosem, a ja wzdycham z ulgą, bo nie zostałam rozpoznana.
- Dziewczynko?- mijam go w wejściu- Wejdź do środka, chłopczyku. Jesteś oczekiwany.-pokazuję mu środkowy palec, a w myślach karcę się za swoje bardzo dojrzałe zachowanie.
Wsiadam do autka i ruszam z piskiem opon. Trzeba mieć moje cholerne szczęście. Nie zaprzeczę, jest niewiarygodnie przystojny, bliski ideału, ale to parszywy idiota z jeszcze gorszym charakterem. Przeleciał już prawie całą uczelnię.
Hamuj Holland. Masz inne problemy.
Zajeżdżam pod klub o nazwie Dark. Wściekła wparowywuję do środka, niewielkiego budynku-jedynej tutaj rozrywki. O tak wcześnej porze nie ma praktycznie nikogo, dlatego siadam przy barze i zamawiam colę.
- Kay?!- barman krzyczy mi do ucha. Co do.... To Patrick! Mój przyjaciel z liceum. Z chudego chłopczyka wyrósł na dość przystojnego mężczyznę.- Kiedy wróciłaś? Nawet nie mów,że dawno , bo skopię ci ten twój uroczy tyłek!- jednak nic się nie zmienił. Dalej jest taką samą gadułą.
Głośno się śmieję.
- Wczoraj wieczorem- upijam łyk napoju- Musiałam trochę wyciszyć umysł, bo mamy dużo zaliczeń na drugim roku.
Pat nalewa sobie wody.
- Zaliczeń powiadasz?- podnosi znacząco brew- Ile dokładnie?
Rzucam w niego słomką. Zboczeniec.
- Baardzo dużoo- przeciągam sylaby, mrużąc oczy, ale w końcu wybucham śmiechem.
Spostrzegam, że coraz więcej osób wchodzi do klubu. Ktoś urządza urodziny. O 11 rano, tsaa.
Kątem oka spoglądam na mężczyznę, który uważnie mnie obserwuje. Na oko ma 25 lat, a w jego wardze widnieje mały kolczyk.. Jego upierdliwy wzrok powoduje ciarki na moim ciele.
- Ej, Kay, to nie twój kolega ze studiów?- Patrick wpatruje się w kogoś za moimi plecami. Dean. Jest wręcz oblężony przez wszystkie dziewczyny znajdujące się w pomieszczeniu. Ślinią się na widok jego umięśnionego ciała w mundurze.
- Kolega? Nie. Debil do potęgi entej? Owszem. - podnoszę się z krzesła- Cukiereczku, zobaczymy się później?-robię do przyjaciela słodkie oczy.
Kręci głową.
- Jakbym ci mógł odmówić, maleńka, Przyjedź jutro do mnie o 16. Mam wolną chatę.- bije mnie ręcznikiem po rękach- A teraz sio na parkiet!
Chichoczę, a po chwili razem z innymi tańczę, delikatnie kręcąc biodrami. Ech, jak dawno nie poruszałam się w rytm muzyki, dawno nie czułam się tak swobodnie pośród obcych ludzi... Jak dawno nie zatapiałam się w swoich marzeniach...
Nagle czuję jak kogoś ręce lądują na moich biodrach, mocno je ściskając. Odwracam się i widzę przed sobą gościa z kolczykiem. Jego oczy są pociemniałe z pożądania, a mi zbiera się na wymioty.
- Super tańczysz, skarbie-wzmacnia ucisk na talii.
-Zabieraj te łapska, jeśli życie ci miłe.-syczę przez zaciśnięte zęby,próbując nieudolnie zepchnąć jego , które torują sobie drogę coraz niżej.
-Teraz pójdziesz ze mną albo zrobię ci krzywdę złotko.
Dopatruję się Dean'a, który zaciska dłonie w pięści i uśmiechając się z drwiną , puszcza mi perskie oczko. Zamiast mi pomóc, kpi ze mnie. Drań.
Cóż, trudno. Jestem zdana wyłącznie na siebie i swoje umiejętności.
Wyszarpuję się z rąk mężczyzny i zwinnym ruchem łapię go za podbródek.
-Pożałujesz, gnoju.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 23, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Carry me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz