24.3

67 9 2
                                    

Spędzili cały wieczór niczym nastolatkowie. Grali w gry, śmieli się na okrągło i wygadywali głupoty. Dzięki temu czuli się tak beztrosko jak niegdyś. Czuli, że ich relacja wreszcie zmierza ponownie na właściwy tor.

Ten niesamowity, według mężczyzn, wieczór zakończył się tym, że Jeongin podczas oglądanego filmu zasnął na ramieniu lekarza. Ten dość sprawnie przemieścił ich do łóżka. Zdecydowanie ostatnie dni dały im w kość i chwila odpoczynku była dla nich jedną z ważniejszych rzeczy.

Spali do około dwunastej, należało im się to, za te wszystkie ostatnie dni.

Hyunjin obudził się jako pierwszy i wręcz od razu wziął się za robienie dla nich śniadania. Podczas przygotowywania zwykłej jajecznicy, zauważył, jak jego ukochany powoli wchodzi do kuchni, przecierając dłonią oczy zaspany. Na ten widok, Hwang nie mógł powstrzymać rozczulonego uśmiechu.

— Czemu ty mnie nigdy nie budzisz... — mruknął z niby pretensjami, zachrypniętym głosem, podchodząc do lekarza powoli. Gdy tylko znalazł się obok niego, jedną ręką objął go wokół talii i ucałował delikatnie jego czoło.

— Bo tak słodko wyglądasz kiedy śpisz.. — westchnął rozmarzony, na co młodszy pokręcił głową rozbawiony i wyswobodził się z jego objęć.

— Pamiętasz, że dzisiaj jedziemy wybrać nam garnitury, prawda? — zapytał i oparł się tyłem o blat, patrząc uważnie na ukochanego. Ten skinął lekko, kontynuując przygotowywanie śniadania dla nich.

— Zjemy, ogarniemy się i możemy jechać. — powiedział i zaraz nałożył na dwa talerze porcje dla nich.

•••

Przechadzali się po galerii, tuż po wybraniu dla nich garniturów na ślub. Obaj byli podekscytowani, jednak zdecydowanie Jeongin odczuwał to o wiele bardziej.

W końcu przygotowanie sali należało do jego obowiązków. Nie tylko dlatego, że chciał w jakiś sposób odwdzięczyć się Hwangowi za to, iż to on przeznaczył na to wydarzenie większą część pieniędzy. Również dlatego, że po prostu sprawiało mu to niewyobrażalną przyjemność. Chciał, by wszystko było dopięte na ostatni guzik.

Zastanawiał się dość mocno nad tym, jak ma zachowywać się przy rodzinie ukochanego. W końcu ostatnia kolacja pokazała mu, że nie jest zbyt mile widziany... Smucił go ten fakt. W końcu robił wszystko, co w jego mocy, by wypaść jak najlepiej, nie zrobił nic niepoprawnego. Więc dlaczego został potraktowany jak ufoludek?

Na te myśli ścisnął mocniej dłoń lekarza, co zdecydowanie przykuło jego uwagę. Spojrzał na niższego, a widząc, jak ten zaciska mocno wargi nerwowo, zatrzymał się w miejscu i stanął przed nim, jedną dłoń umieszczając na jego ramieniu, a drugą wciąż zaciskając tą jego.

— Jeongin? Co się dzieje? — zapytał zdezorientowany. Jeongin czuł jak jego oddech przyspiesza, powoli zatracał się w negatywnych myślach, słyszał coraz więcej głosów.

Podniósł powoli wzrok na narzeczonego i otworzył powoli usta chcąc powiedzieć cokolwiek, jednak w ostatniej chwili jego wzrok skierował się bardziej w bok. Za Hyunjinem stał on. Ta sama postać, co zawsze. Uśmiechał się, znowu musiał dać o sobie znać.

Przełknął nerwowo ślinę, czuł jak jego całe ciało drży, Hyunjin też to czuł.

Odwrócił głowę za siebie, patrząc w tym samym kierunku, co młodszy. Nie widząc nikogo, od razu domyślił się, co tak na prawdę się dzieje. Odwrócił się szybko z powrotem do niższego i złapał jego ramiona mocniej. Miał w tym momencie gdzieś spojrzenia ludzi, dla niego najważniejsze było pomóc swojemu ukochanemu.

— Jeongin, oddychaj... Cokolwiek się wydarzyło w twojej głowie, nie daj się tym głosom. One kłamią, Innie... — mówił opanowanym głosem.

A kiedy tylko po policzku mężczyzny spłynęła łza, wręcz od razu zerwał się i szybkim krokiem zmierzył do wyjścia. Hyunjin chwile stał w miejscu, jednak zaraz szybko podbiegł do ukochanego. Musiał jak najszybciej wyprowadzić go na świeże powietrze.

Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz, Yang oparł się bezsilnie o ścianę budynku, łapiąc się za boleśnie pulsującą głowę. Hyunjin od razu stanął przed nim i ostrożnie złapał za jego nadgarstki, by odciągnąć jego dłonie i położyć je na swoich ramionach.

— Oddychaj głęboko, pooddychajmy razem. Możesz zaciskać swoje dłonie na moich ramionach tak mocno, jak potrzebujesz. — powiedział pewnie, co mężczyzna zrobił. Zacisnął mocno dłonie na jego ubraniu i zaczął oddychać prawie w równym tempie, co lekarz.

Stali tak do momentu, gdy dłonie młodszego nie wypuściły ubrania Hwanga z uścisku. Jego oddech znacznie się uspokoił i dopiero wtedy odważył się otworzyć oczy i spojrzeć na Hyunjina. Ten uśmiechnął się pocieszająco, Jeongin natomiast westchnął ciężko.

— Przepraszam Hyun... — mruknął, na co wręcz od razu starszy pokręcił głową. Ujął w swoje dłonie jego policzki i ucałował jego nos kilkukrotnie.

— Nie przepraszaj mnie za to. To nie jest twoja wina, nigdy nie była. — szepnął pewnie i zaraz z powrotem chwycił w dłoń torbę z ich zakupem.
— Chodź. Wracamy do domu, odpoczniesz. — powiedział łapiąc jego dłoń. Yang uśmiechnął się drobnie i ruszył u jego boku w stronę samochodu.

Szli przez chwilę w ciszy, jednak jedno pytanie wciąż zawracało głowę lekarza. W końcu jednak odważył się zapytać.

— Co spowodowało ten atak, Innie? — zapytał cicho, na co Jeongin powoli przeniósł wzrok na narzeczonego i westchnął cicho. Trochę wstydził się przyznać, że zareagował w ten sposób z tak głupiego powodu.

— Cóż... — zaczął niepewnie, jednak po nabraniu większej ilości powietrza, zdecydował się to wydusić.
— Zacząłem myśleć o twojej rodzinie. Trochę się boję tego ślubu i wesela... Co jeśli dostanę w trakcie ataku? — mówił przejęty, gdy akurat w tym momencie doszli do auta.

Hyunjin spojrzał od razu na niego.

— Innie... Nie martw się na zapas, będzie dobrze. — zapewnił go otwierając młodszemu drzwi od strony pasażera. Drobny uśmiech wkradł się na usta Yanga. Wciąż był traktowany przez Hyunjina jak oczko w głowie, nawet po tych trzech latach.

Kiedy obaj znaleźli się w aucie, a Hyunjin odpalił je i wyjechał z parkingu na drogę główną, lekarz postanowił kontynuować temat.

— Nie ważne, co się wydarzy, ja będę cię chronił. Jeśli ktokolwiek coś ci zrobi, ja osobiście zadbam o to, by opuścił ceremonię. — powiedział pewnie. Jeongin chwile patrzył na ukochanego, gdy w jego oczach zebrały się drobne łzy wzruszenia.

— Kocham Cie, Jinnie-Hyung... — szepnął, co od razu wywołało lekki uśmiech Hwanga. Ułożył dłoń na jego udzie i delikatnie je zacisnął.

— Ja ciebie też, skarbie..

Set Me Free 3/3 [H.HJ x Y.JI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz