W środku lasu liściastego gdzie dookoła były dość rzadko rosnące dęby lub brzost, czasami też inne drzewa, szły dwie rudawe kotki z inną, większą białą kocicą, przed sobą miały ciągle prawie tak samo wyglądające miejsca. Tylko krzaki i drzewa nic innego. Wiatr wiał mocno a las spowijał lekki deszczyk. Rude kotki jednak z uśmiechem ale również niepewnością szły przed siebie, ich matka (ta biała kocica) powiedziała, że zabierze je do lasu aby pozwiedzać. Jednak... W taką złą pogodę? Biała kocica stanęła i odwróciła głowę w stronę nory kiedy już ją powąchała spojrzała na swoje córki
- to opuszczona nora zostaniemy tutaj do momętu kiedy pogoda się nie polepszy dobrze Nicki i Poranki?- miauknęła starsza kotka
- dobrze mamo...- miauknęła Nocka z rudych koteczek (ta bardziej biała) i ruszyła w stronę matki a potem weszła do norki. Za nią poszła druga ruda koteczka. Patrzyły przez wyjście z dziury na las aby sprawdzać jaka panuje w nim teraz pogoda. Wiatr dalej wiał a deszcz zamiast lać coraz mniej zaczynał lać coraz więcej. Dlatego właśnie kotki postanowiły przenocować w tamtym miejscu, jednak Poranka nie umiała zasnąć więc podeszła do swojej siostry, Nocki aby jej coś powiedzieć
- wstawaj!- syknęła Poranka szeptem do siostrzyczki aby ją obudzić
- o co chodzi?- zapytała zmęczona Nocka
- pogoda się polepszyła! Chodź pozwiedzać!- Poranka starała się zachęcić siostrę
- mama nie będzie zadowolona...- stwierdziła niepewnie Nocka
- oj tam! Proszę cię!- szepnęła błagalnie do siostry. Nocka chwilę się zastanowiła w milczeniu i popatrzyła na mamę dalej niepewnie
- błagam- Poranka szepnęła raz jeszcze do siostry
- nich ci będzie ale jak coś się stanie to to będzie twoja wina- miauknęła, chwilę dalej leżała jednak po tej krótkiej chwili wstała niechętnie i zerknęła na Porankę
- jej!- ucieszyła się koteczka kiedy Nocka wstała
- chodź!- miauknęła dalej Poranka, od razu szybko jednak prawie nie słyszalnie wybiegła z norki. Nocka maszerowała za nią oglądając się co chwilę za siebie. Poranka nie zwracała no to uwagi tylko z wielką ciekawością przemierzała las
- jak tu pięknie!- miauknęła Poranka i spojrzała na Nockę
- tak- potwierdziła Nocka cicho. Kotki szły dalej aż do momętu w którym nie usłyszały szmeru w krzakach
- co to?- wystraszyła się nocka i popatrzyła ze strachem w miejsce z którego dobiegł odgłos, tak samo jak Poranka wyciągnęła pazury
- wychodź stamtąd! Widzimy cię!- syknęła Poranka jakby wcale się nie wystraszyła, zza krzaków wyskoczył jakiś kot zaatakował Porankę i oboje przeturlali się kawałek, obcy kot przygwoździł koteczkę do ziemi i już miał ją podrapać jednak to Poranka odepchnęła od siebie kota. Podeszła do niego z wściekłym wyrazem pyska i dalej wysuniętymi pazurami, podeszła do niej Nocka z również groźnym wyrazem pyska. Kot wstał, był wsumie tylko odrobinę większy od kotek. Poranka szybko jednak niepewnie pacnęła go łapą i Nocka również to zrobiła, obie odbiegły. Nieznajomy najwyraźniej nie odpuszczał bo zaczął je gonić, kiedy obie kotki straciły siły przewruciły się a raczej to Poranka się wywróciła a Nocka potknęła się o nią. Kot zbliżył się do nich i w oczach miał zdziwienie?
- łooo! Dobrze walczycie!- miauknął nieznajomy
- kim jesteś?!- zapytały na raz dwie rude kotki
- oh! Racja! Zapomniałem się przedstawić! Nazywam się Czarna Łapa i szkolę się na najsilniejszego wojownika klanu pędu...- miauknął