To ten dzień. To już dziś. Roman wraca.
Nie żebym się specjalnie jakoś przygotowywała, lecz pół dnia spędziłam w łaźni, nakładając na siebie to kolejne wcierki i napary.
Szeptuchy wymawiały zaklęcia, które pozwalały by kolejne składniki kąpieli, masek i olejów wnikały i sprawiały że każdy centymetr mojej skóry stawał się piękniejszy. Zwieńczeniem wszystkich zabiegów były ręce naszego kręgarza, a połączenie ich z magią pozwalały że moje ciała odprężało się w każdym jego calu. Przy masażu zauważył bliznę po kołku od siostry choć już prawie znikła. Tym razem utrzymywała się dość długo.
Włosy w kok ułożyła mi pokojówka. Niedbały kok z pasmami włosów okalających moją twarz, podkreślił duże szare oczy. Moim wyborem co do stroju został biały kombinezon, z szerszymi nogawkami i czarne szpilki. Dobrałam do tego złotą biżuterie, w tym bransoletkę i naszyjnik w żmijkę, oraz kolczyki łezki.
Gdy już byłam gotowa dołączyłam do mojej siostry Sarby, w głównym salonie by razem wyczekiwać powrotu jej męża i jego brata. Wraz z nami była obecna matka Romana, której osoba zawsze powodowała u mnie niepokój. Aleksandra Grafsky to najstarsza wiedźma w rodzinie, przeszło sześćdziesięcioletnia kobieta, o zimnym wyrazie twarzy. Idealnie ubrana w szare jedwabie podkreślające kolor jej włosów, białych jak śnieg.
- Zbyt długo ich nie ma - pierwsza zaczęłam rozmowę by ocieplić atmosferę.
- Tak długo jak potrzebują by bezpiecznie wrócić. Cierpliwości. Choć wątpię że posiadasz ich pokłady.
Znowu zapadła cisza. Kłótnia lub argumentacja z nią nie pomoże mi w niczym. Pani Grafsky wśród kobiet jedynie akceptuje moją siostrę, lecz tylko ze względu że jako pierwsza urodziła syna i również przybliżyła ich do rodziny królewskiej.
- Gdzie Aleksy i Mikołaj? - wnuki natomiast to najważniejsze w jej oczach.
- Mają ich przyprowadzić jak tylko się obudzą. Myślę więc że niebawem - siostra też nie prowadziła wylewnych dialogów z teściową.
- Mam nadzieję że przez przyjazdem Iwana. Musi zobaczyć synów jako pierwszych.
Hierarchia przede wszystkim. Minęło jeszcze dużo niezręcznych chwili, gdy do pokoju wraz z ciocią wlecieli dwaj chłopcy.
- Wando jak miło cię zobaczyć. Miałaś do mnie wpaść na pooraną herbatę.
Ciocia zerknęła na mnie z miną, pomóż mi. Zaśmiałam się.
- Niestety te dwa brzdące zajęły mi cały poranek - usadowiła się obok mnie biorąc młodszego na kolana.
Starszy Aleksy usiadł na moich, i zaczął się bawić moimi pasmami włosów. Straszy z chłopców ma już prawie siedem lat, natomiast Mikołaj tylko trzy. Obaj to cherubinki w białych włosach jak rodziny Grafsky, lecz kolor oczu mają po matce. Ciemno szare, prawie czarne.
- Ciociu gdzie tata? - bawiąc się kolejnym pasmem.
- Tata już jedzie. Będą niedługo z wujkiem Romanem, oraz z dziadkiem Igorem.
- Wujek Roman jest fajny, lubię go.
- Ja też go lubię - uścisnęłam mocno chłopca.
Chłód który otoczył moja kostkę, od razu skierował wzrok na Skarbe. Natomiast jej twarz wyrażała obawę i złość, i wskazała mi wzrokiem na Panią Grasky. Ta zaś gdyby mogła zabiła by mnie tymi szmaragdowymi oczętami. Roman to jej oczko w głowie, i prawdopodobnie na żonę swojego ulubieńca wybrała by francuską księżniczkę. Ja jestem niewystarczająca, bo nic nie wniosę. Siostra już dała wszystko co mieliśmy do zaoferowania. Jedyne co mogę zaoferować to ja sam, co dla Romana jest wystarczające, lecz dla naszych rodzin nie za bardzo. Mnie chcą wydać za szkockiego Pana, który włada połową wyspy lub za francuskiego księcia, który bierze udział w targu już trzeci rok. Musimy więc oboje bardzo mocno przekonać swoje rodziny, a ojciec z wujem będą ciężkim wyzwaniem.

CZYTASZ
Targ czarownic
RomanceGdy na świecie ludzie zastanawiają się jak może dochodzić jeszcze do zjawiska sprzedaży ludzi, w świecie czarownic czy wiedźm jak kto woli je nazywać wciąż dochodzi do targów żon , które mają wyłonić przyszłe matki kolejnych pokoleń. W całym tym świ...