Rozdział pierwszy

11 0 0
                                    


    Prawdopodobnie moje i Katherine śmiechy roznoszą się po całym bloku, ale nie przejmujemy się tym. Moi sąsiedzi chyba się do tego przyzwyczaili, bo już nie stukają w ścianę, abyśmy się trochę przymknęły. No cóż, myślę, że po sześciu tygodniach - bo tyle mieszkam w Madrycie - już się przyzwyczaili.

    Moja przyjaciółka jest typem osoby, który śmieje się ze wszystkiego. Nie pytajcie co dzieje się, gdy jest pijana. Naprawdę nie chcecie wiedzieć.

Znamy się prawie dwanaście lat, a ja wciąż dowiaduje się o niej nowych informacji. Gdyby nie to, że zobaczyłam ją obściskującą się z młodszą o parę lat brunetką, pewnie nigdy nie wyznałaby mi, że jest biseksualna. Okej, niech każdy kocha kogo chce, ale ja chcę być w to wtajemniczona!

Tuszuję rzęsy moją ulubioną masakrą, gdy Katie stoi za mną poprawiając swoją krótką, cekinową sukienkę. Szczerze ją podziwiam, bo musiała nieźle drapać w skórę.

— Rusz to swoje piękne dupsko, bo jest już po ósmej, a ja mam ochotę na jakiegoś przystojniaka. — uśmiecha się do mnie zadziornie w lustrze, a następnie bezceremonialnie uderza w mój prawy pośladek. Mierzę ją morderczym spojrzeniem, gdy tusz do rzęs pozostaje mi pod brwią.

Jest piątek, więc wcale nie zdziwiło mnie to, gdy szatynka stanęła w drzwiach mojego mieszkania równiutko o czwartej trzydzieści, informując, że idziemy zabalować. Aż szok, że zdążyła w pół godziny wrócić do mieszania, gdy o tej porze wiele osób wraca z pracy.
Pomimo mojego złego nastroju zgodziłam się, bo mi zawsze imprezy pozwalają się odstresować. Chyba, że muszę wnosić pijaną przyjaciółkę na szóste piętro. Całe szczęście, że naprawili już windę, która bardzo często się zacina.

    Czasami jest to udręką, że dzieli mnie od niej tylko jedno piętro. A mogłam się nie zgadzać w wieku dziesięciu lat, gdy się poznałyśmy, że zamieszkamy razem. Całe szczęście wybiłyśmy sobie ten pomysł z głowy wraz z szukaniem chłopaka na siłę.
Może dlatego wciąż nie mam faceta?

Prawdopodobnie tak, Nicole.

Wychodzimy z mieszkania o dziewiątej dwadzieścia i kierujemy się do windy. Nie ma w niej nikogo, dlatego nie dziwi mnie to, że Kate rozkazuje mi, abym ustawiła się do zdjęcia.

Cyka ostatnie zdjęcie, gdy drzwi windy się otwierają, a do środka wchodzi rudowłosa piękność. Uśmiecham się do niej, na co z politowaniem patrzy na mnie i skanuje mnie wzrokiem.

Suka.

Wychodzę z windy pospiesznym krokiem, ciągnąc za sobą szatynkę, która się nawet nie opiera.

— No już, spokojnie. Chyba nie chcesz, abym złamała twoje niebotycznie drogie obcasy! — warczy na mnie, na co tylko przewracam oczami, bo nie interesują mnie te obcasy. Ja nawet nie lubię obcasów, do cholery!

Poprawiam swoją czarną sukienkę do połowy ud i chowam telefon przyjaciółki do torebki, bo, jak to powiedziała, jej nie pasuje żadna do outfitu. W ciszy udajemy się do mojego granatowego mercedesa.

~

  — Naprawdę powinnaś zrobić sobie prawo jazdy. Nie będę cię całe życie wozić. — mruczę, gdy zatrzymujemy się przed najlepszym z klubów nocnych w całej Hiszpanii.

Impreza rozkręca się już na dobre, gdy wchodzę zaraz za Kate do wypełnionego po brzegi klubu. Zauważam wiele twarzy, których nie poznaję. Niektóre są mi znane, ale zanim zdążę się przywitać, już gdzieś uciekają. Przyjaciółka udaje się do baru, a ja niewiele myśląc szybkim krokiem staram się ją dogonić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zadzwoń, Koniczynko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz