"jesteś najważniejszy"

99 7 2
                                    

Dzisiaj był wyjątkowy dzień. Mecz towarzyski. Nic nadzwyczajnego, wiem, ale jednak było coś w tym, że każdy nie mógł się go doczekać. Już od momentu otrzymania informacji, że takowy mecz się wydarzy, każdy był jakiś podekscytowany nadchodzącym wydarzeniem. Był to mecz z Juventusem. Wiedziałem, że to mocny klub i może nas zmieść z planszy, ale nie poddawałem się, tak jak i reszta drużyny. Przecież to tylko okazja by coś poćwiczyć lub nauczyć się czegoś nowego pd rywala. Nawet jak przegramy, to wiem, że zapowiada się niezapomniana noc.

Od samego rana pakowałem się, by wyjechać do Włoch do Turynu, gdzie Juve miało swój stadion. Mieliśmy się spakować w najmniejsze możliwe walizki. Tak zrobiłem, wziąłem tylko kilka rzeczy. Po spakowaniu, pojechałem do Pabla. Taki był plan, żeby nie brać dwóch samochodów, to ja podjadę po szatyna i razem pojedziemy na lotnisko. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, a ja ruszyłem do chłopaka.

__

-jestem- krzyknąłem i od razu usłyszałem jak brunet zbiega po schodach by się ze mną przywitać.

Wbiegł we mnie tak szybko, że prawie się przewróciłem.

-co tam młody? spakowany?

-tak- uśmiechnął się szeroko- uwielbiam twój zapach- powiedział i jeszcze raz się do mnie przytulił ewidentnie wąchając moje perfumy z szyi.

-i cyk do ferrana- powiedziała Aurora, po tym jak zrobiła nam zdjęcie- to będzie taki hit

-AURORA JAK JA CIĘ TYLKO DOPADNĘ- wrzasnął Gavi, a ja tylko dla bezpieczeństwa dziewczyny wziąłem chłopaka do góry.

Weszliśmy do pokoju, w którym na środeczku stała czerwona, rozpoznawalna walizka Pabla.

-to co? jedziemy?

-jedziemy!- krzyknął chłopak i chwycił za uchwyt od walizki ciągnąć ja za sobą.

___
Dojechaliśmy w pore. Każdy co prawda już był, ale nie spóźniliśmy się. Pablo wesoło wysiadł z auta i wyjął swoja walizkę z bagażnika, po czym poszedł do roberta.

-uu ale gołąbeczki- poruszył dwuznacznie brwiamy torres-nasz największy shiper- widzę, że ship się rozkręca

-zamknij się

-stary musisz przyznać, że on ci się podoba

-haha już nie tylko podoba- pojawił się z nikąd Raphinha i zaczął wysuwać te swoje beznadziejne wnioski.

-WIDZISZ- wrzasnął torres, przez co zwrócił uwagę połowy drużyny.

-nie kurwa nie widzę- powiedziałem toksycznie, bo nie umiałem przyznać chłopaka racji. A może po prostu nie chciałem jej przyznawać? nawet przed własnym sobą?- dobrze, że mam dobry gust i podoba mi się on, a nie ty pajacu- powiedziałem ledwo słyszalnie. I ktoś tu mówił o przyznawaniu racji?

-RAPHY SŁYSZAŁEŚ TO

-TAK KURWA SŁYSZAŁEM, ALE NEWS.

Zabije się z nimi.

___
Wydaje mi się, że cały lot przespałem koło Gaviego, bo nie ma co kłamać oboje byliśmy zmęczeni. Po wylądowaniu w Turynie, pojechaliśmy do hotelu. Mecz miał być na drugi dzień. Pokoje niby były przydzielana losowo, ale ja jako sprytny, chytry i mądry człowiek, odkupiłem pokój z Gavirą od Araujo za skromne 20 euro.(86.98 zł) Bolało, ale było warto.

-wychodzi na to, że mamy pokój razem

-oo serio? fajowo.-powiedział Gavi

-pab? wszystko okej?

-nie do końca.

- chodź, pogadamy.- odkluczyłem drzwi i zaprosiłem chłopaka do środka. Odłożyliśmy bagaże i usiedliśmy na łóżku- no to pab, co się stało

-no bo, co będzie jak was zawiodę?

-co? o czym ty mówisz? w jakim sensie?

-no wiesz, że na meczu jutro nie dam rady, coś zepsuje czy przegramy przezemnie.

-Pablo, nie ma nawet takiej opcji. Jesteś ważnym elementem naszej drużyny. Bez ciebie nie jesteśmy tą samą Fc Barceloną. Nawet jak przegrywamy mecze, a ty nie strzelasz gola, to pamiętaj, to nie jest twoja wina. Bo wiem, że pomyślisz, że być może to przez ciebie przegraliśmy, ale nie. Piłka nożna to grą drużynowa. Każdy odpowiada za każdego. Nie ma, że ktoś coś zepsuł, albo, że przez niego przegraliśmy. Pablo nie myśl tak nigdy bo nie ważne jal będzie, to ry jesteś nieodłącznym aspektem tej drużyny, i nawet ludzie, którzy cię nienawidzą, cię podziwiają. Bo dajesz z siebie 200% i się nie poddajesz. Każdy cię podziwia. Lewy, Yamal, Ja- skończyłem

GAVI
Pedri na serio wiedział jak mnie pocieszyć. Jka dobrać słowa by brzmiały perfekcyjnie. Po prostu umiał w te klocki.

-ty?- spytałem zdezorientowany

-tak Pablo, ja też. Jestem twoim największym fanem, nawet jeśli przyjdzie nam kiedyś się rozstać, zawszę będziesz miał w moim sercu specjalne miejsce. Rozumiesz?

-Rozumiem. Dziękuję Pedri. Jesteś Najważniejszy. Zawsze umiesz mnie pocieszyć i jesteś dla mnie takim- przerwałem szukając odpowiedniego słowa i zastanawiając się czy to co chce powiedzieć nie jest przypadkiem głupie- schronieniem?

-Pablo, zawsze będę twoim schronieniem, kiedy tylko będziesz chciał, ja będę.
____
730 słów
Miłego dnia ❤️❤️

¿amar?|| Gonzalez x gavira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz