X: Chciałbym, żeby to była równowaga

304 53 57
                                    

|Sebastian – przeszłość|

Praga. Najpiękniejsze miejsce, jakie mogłem zobaczyć w dniu swoich urodzin. Zamek na Hradczanach wprawił mnie w osłupienie, z którego długo nabijał się sam Hugo. Architektura Pragi robiła piorunujące wrażenie. Mosty, budynki, zabytki. Czułem się jak dziecko, które dostało od rodziców nieoczekiwany prezent. Mona mnie rozpieszczała, a Hugo obmacywał. Co w sumie po dłuższej chwili nie pasowało do poczucia bycia dzieckiem, więc udajmy, że wcale tego nie było. Byłem utrzymankiem tej dwójki, o. Tkwiliśmy w specyficznej relacji, która o dziwo nam pasowała. Hugo z Moną rozumieli się niemal bez słów. Chodzili intuicyjnie, jakby zostali dla siebie stworzeni od dnia narodzin. Wiele się od nich uczyłem. Nie tylko o świecie, ale też o relacji i pierwszy raz zacząłem takiej pragnąć. Głębokiej i pełnej zaufania. Mieszkałem z nimi od ponad roku i nie zauważyłem, żeby się tyle kłócili.

Wychodzili na parkiet i wszyscy schodzili im z drogi, tak bardzo potrafili nim zawojować. Mona w pełni ufała ruchom partnera i jego wyprowadzeniom. Zastanawiałem się, jak ktokolwiek mógł ich chcieć rozdzielić? Przecież od nich biła taka miłość i dopasowanie! Mieli swoje dziwne odpały czy wyznania, ale one ani trochę im nie uwłaczały. Dzięki nim nauczyłem się kosztować życia z chwili na chwilę. Przychodzili, rzucali bilety lotnicze do kolejnego kraju, a następnego dnia już siedzieliśmy w samolocie. Dla nich planowanie stanowiło najnudniejszą część życia, więc je ograniczali. I przyznam szczerze, nasza praca w tym pomagała zleceniami.

Nauczyłem się też imprezować, bo nigdy wcześniej aż tak nie ciągnęło mnie do procentów. To nie tak, że alkohol stanowił nieodłączną część wypadów z nimi do różnych klubów, ale zdecydowanie pomagał nadawać na tych samych częstotliwościach wyjebania. Mona lubiła trawkę, Hugo preferował czystą, a ja musiałem się po prostu dostosować. Nierzadko budziliśmy się w dziwnych miejscach i totalnie na kacach.

Tak jak tej nocy w Pradze, gdzie coś ciężkiego ugniatało mi klatkę piersiową, a wkurzające światło raziło w zamknięte powieki. Uchyliłem je na dźwięk stukotu obcasów Mony. Dziewczyna wciskała na czerwony stanik golf, który miał ochronić ją przed zimną temperaturą na zewnątrz. Jęknąłem, przykuwając jej wzrok. Posłała mi rozbawione spojrzenie.

– Dobudzisz naszego księcia? – spytała, kiwając głową na zwłoki, które odbierały mi część tlenu z płuc. – I sprzątnijcie.

– Nie ma co – odparłem ochryple, spychając z siebie Hugo, który jeszcze bardziej do mnie przylegał. – Wsadzę ci w dupę szpilkę, jak nie zejdziesz.

Mona prychnęła. Podeszła do nas i podniosła z ziemi moje spodnie, ciskając mi je na głowę.

– Ufam, że wasze siury są dalej nieokalane odbytem drugiego, nie, żebym wam broniła, ale tak beze mnie? Czekam na obiecany trójkąt, panowie.

– Obrzydlistwo – skrzywiłem się, znów zrzucając spodnie na ziemię. – Hugo, powiedz jej.

– Obciągnąłem mu – wymruczał w moją pierś.

– Dobrze smakował?

– Wybornie – odrzekł ze śmiechem i kciukiem w górze.

– A ty coś z tego miałeś?

– Nie chciał.

– Dupek.

– Słyszałeś? – spytał mnie, opierając się na mojej piersi brodą. – Dupek jesteś.

– Co innego mówiłeś, gdy wpychałeś mi język do gardła.

– Przecież ona mi kazała.

– Warto było?

Basta//mxm//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz