XXIII: To nie tylko seks

391 52 42
                                    

|Kurt – teraźniejszość|

Spędzanie czasu z Sebastianem to inny rodzaj relaksu, jaki można sobie zafundować. Zwłaszcza gdy nie wisi nad wami widmo przymusu do rozmów. Gdy je więc zakończyliśmy, zapadła przyjemna cisza. Siedząc ramię w ramię, delektowaliśmy się nią. Wyciągnąłem z niego tyle, ile mogłem tego dnia, a sam gadałem jak najęty ponad godzinę. Słuchał opowieści jak zaczarowany. I choć nie mogłem się niektórymi aspektami podzielić, czułem, że kiedyś nasza paczka znów będzie ze swoimi życiami na bieżąco. Jeśli oczywiście Sebastian tego zapragnie.

Ostatecznie wylądowaliśmy w moim łóżku. Nie, nie z podtekstem seksualnym. Po prostu położyliśmy się na nim i wtopiliśmy w świat audiobooka. Z wiadomych przyczyn nie zasugerowałem nic kryminalnego, wybierając przyjemniejszą alternatywę w postaci fantastyki. Sam nie miałem zbyt wielu okazji do zaczytywania się w innych książkach niż te, które przechodziły przez nasze wydawnictwo. Dawniej pochłaniałem książki całymi stosami, ale gdy do drzwi zapukała dorosłość, jakoś ten czas i chęci się skurczyły. Wolałem pojechać na piwo z Declanem – wybierając dla siebie bezalkoholowe – czy wstąpić do rodziny, niż siedzieć samotnie w czterech ścianach z lekturą w dłoniach. Może zwyczajnie doskwierała mi samotność, a ja wbrew pozorom zawsze byłem oblegany ludźmi. Był moment wycofania, ale potem i tak znalazłem się w środku elity, która organizowała swoje imprezy w moim domu. Nawet gdy czytałem, zawsze był obok Sebastian. Jakoś tak... czytanie bez niego stało się mniej satysfakcjonujące. Przynajmniej jeśli chodziło o kwestie rozrywkowe. Do pracy zawsze czytałem szybko i efektywnie, aby dać z siebie jak najwięcej.

Przyjemnie było tak leżeć na boku z ramionami pod głową i z przymkniętymi powiekami. Świadomość Bennetta obok zapewniała mi dodatkowy komfort, którego przy innych partnerach nie odczuwałem. Ta forma bezpieczeństwa. Mimo iż byliśmy w jakimś tam pokracznym sensie parą, to Sebastian się nie wychylał. Ja także. To dolewało oliwy do ognia, gdy patrzeliśmy sobie w oczy i testowaliśmy swoje reakcje, jednak teraz? Leżeliśmy, jakbyśmy znów byli szczeniakami. Bez obaw, że dojdzie do jakiegoś przymuszenia albo nieplanowanego dotyku. Sebastian po prostu leżał na plecach z zamkniętymi oczami i wsłuchiwał się w audio. Mieliśmy po jednej słuchawce, aby móc słyszeć drugą osobę. Jakbyśmy kiedykolwiek rozmawiali podczas takiej czynności.

W pewnym momencie poczułem niewielkie pociągnięcie w uchu, więc otworzyłem oczy. Sebastian dosłownie zamarł nade mną. Podpierał się na przedramieniu przy mnie i wpatrywał w ciemności w moje oczy. Nie bałem się go, zwłaszcza gdy zobaczyłem w wyciągniętej dłoni słuchawkę bezprzewodową. Musiał mi ją wyjąć i to mnie zbudziło.

– Nie chciałem cię wystraszyć – zapewnił cicho, chociaż w pomieszczeniu byliśmy tylko my. Przetarłem twarz dłonią i nieco się przeciągnąłem. Sebastian się rozluźnił i odstawił na szafkę bliżej siebie słuchawkę.

– Ostatnim razem też ty mi je wyjąłeś – stwierdziłem, a on powracając do swojej pozycji podpierania się, patrzył na mnie z góry.

– Wtedy cię nie obudziłem.

– Jakoś tak jest, że przy tobie wyłączają mi się alarmy – powiedziałem bez zahamowań. Nadal się nie rozbudziłem w pełni, toteż wspomniane alarmy pozostawały wyłączone, a filtr wypowiadanych treści uśpiony.

– Jak to?

– No wiesz – odparłem nonszalancko, poruszając ramieniem. – Mam świadomość, że z twojej strony nic mi nie grozi. Gdy Nate z Jacksonem urządzali imprezy, czasem lądowaliśmy w tym samym pokoju czy łóżku. To chyba... naturalne zaufanie? Zawsze dbałeś o komfort innych, więc jakie zagrożenie mogłoby z twojej strony paść?

Basta//mxm//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz