Rozdział 1-życiowa szansa

2 0 0
                                    

Tego poranka budzik zadzwonił głośniej niż zwykle i choć sama go ustawiłam ,teraz wiedziałam że,był zbyt głośno,bo dzwonił centralnie przy moich uszach.Wziełam telefon ze zbitą szybką i przeźroczystym case'm pod ,którym leżały zdjęcia z Rose, wyłączyłam budzi i spojrzałam na datę jeszcze pół przytomna.PIĄTY KWIECIEŃ.WYJAZD DO AMERYKI .JASON WILSON.O BOŻE.
Zerwałam się z łóżka.Tak szybko że, uderzyłam się o łóżko w palec.Zingorowałam ból i pobiegłam potykając się co chwilę o własne nogi.Biegłam do łazienki w , której miałam się naszykować i ogarnąć.
Muszę się przecież tam jakoś pokazać.
Założyłam zwykłe dresy i bluzę obie części stroju były w kolorze szarym.Postanowiłam że, postawię na wygodę.Pomalowałam się moją ulubioną pomadką i ruszyłam do mojego pokoju gdzie założyłam sobie naszyjnik z gwiazdek i drobne pierścionki.Poszłam jeszcze do toaletki i zakryłam korektorem opuchnięte oczy od niewyspania.
Chyba zarywanie nocek na czytaniu książek mi nie sprzyjało.
Spojrzałam na telefon i zerknełam tam gdzie widniała godzina.
Co jak?Już dziesiąta? JAK SIĘ PYTAM?
Do zbiórki wszystkich tancerek z mojej grupy na lotnisku została dosłownie godzina a, lotnisko miałam na końcu miasta.Mieszkałam w Lostmart małym miasteczku w Anglii.Było to zdecydowanie zadupie,a najbliższy sklep był dwadzieścia kilometrów od niego.Mimo to kochałam i jednocześnie nienawidziłam tego miejsca.Wszyscy wiedzieli o sobie wszystko i o wszystkim plotkowali,o wszystkich rzeczach , które nie powinny ich interesować.W szkole uczniowie szeptali sobie na ucho nowe plotki ,a nauczyciele powtarzali tę czynność.A kochałam to miejsce ,bo jednak było piękne, było tam piękne jezioro i piękna kawiarenka, która wyglądała jak wyciągniętą z Pinteresta.Więc nie dziwne było to że,lotnisko było jescze dalej .To była około godzinna jazda.
Ja to mam szczęście.
-Rosaline, szybko!
Cholera jasna!!!
To był mój tata , który najwidoczniej był już zirytowany tym że,musi czekać na mnie . Wzięłam dwie walizki i pobiegłam na sam parter gdzie czekali już obaj moi rodzice.Po mimo niż moja siostra zmarła dziesięć lat temu ,byli i są najlepszymi rodzicami na świecie.I chociaż przeżywaliśmy śmierć Ameli wspieraliśmy się nawzajem.Byłam smutna śmiercią mojej starszej siostry ,jednak nie tak jak inni.Ameli'a powiedziała mi kiedyś, że jeśli jej zabraknie jako Amelia to odrodzi się w innym życiu.Wierzyłam w to na początku.Potem zaczęłam wątpić w to . Dziesięć lat minęło od tego zdarzenia,a jej nie było nadal.
Rodzice nawet zapisali mnie na tańce bym nie myślała o niej i zajęła głowę czymś innym i to doprowadziło do tego .Do momentu w , którym spotkam samego Jason'a Wilson'a.
Moje brązowe włosy podczas biegu na dół ciągle opadały na twarz ,co znacznie utrudniało mi widzenie moimi niebieskimi oczami . Aż w końcu na schodach wyrżnełam.
Łubudubu.
Jeszcze tego brakowało.
Rodzice szybko podbiegli i pomogli mi ostrożnie wstać.Zawsze byli nadopiekuńczy ,odkąd pamiętam.
-Cześć Rosaline.Trochę wolniej mamy jeszcze trochę czasu.
-JEST DZIESIĄTA!!
Moja mama miała przyjazny uśmiech co mnie zastanowiło,z czego się tak śmiała?
-Jest ósma.-po wypowiedzeniu tych słów pokazała mi swój telefon gdzie na wyświetlaczu zdecydowanie widniała godzina ósma pięć.
Moje oczy nie oczują.
Wychodziło więc na to że, spojrzałam w zbyt dużym pośpiechu.
-Zbierajmy się.-pospieszył tata.
Melody Smith i Ethan Smith to naprawdę dobrze dobrane małżeństwo.Zawsze się kochali i pomagali nawzajem .Ich historia miłosna też była bardzo piękna i była też długa.Mieli swoje wzloty i upadki co ukształtowało ich tak dobraną parą.
Ja i tata ubraliśmy buty . Pożegnaliśmy się z mamą i ruszyliśmy do wyjścia.Droga na lotnisko trwała godzinę.Więc była około dziewiątą.Gdy wyszliśmy z samochodu tata wziął jedna walizkę a ja drugą.Szliśmy tak przez lotnisko dopóki nie zobaczyliśmy pani Susan.Zatrzymaliśmy się koło niej i się przywitaliśmy.Przy niej było też kilka innych dziewczyn z którymi,jechałam razem do wytwórni Jason'a .Wszystkie piszczały,obgryzały paznokcie,uśmiechały się lub nawet biegały po lotnisku pewnym ludzi .
Psychofanki.
-Pójde już.-powiedział mój tata .
-Dobrze.Więc do zobaczenia.-uściskałam go a on to odwzajemnił.
-Do zobaczenia.Dasz radę.Wierze w ciebie.-tata poszedł przed siebie a ja odprowadzałam go wzrokiem .
Teraz zostałam z kilkoma psychofankami Jason'a.
Super.
Martwiło mnie jedno , była już dziewiątą trzydzieści a Rose jeszcze nie było.Rose to moja przyjaciółka , poznałam ją właśnie przez tańce.Ona kochała to robić, wręcz mogę stwierdzić że było to jej życie.Jarała się Jason'em jak, każda laska, więc jej brak mnie bardzo przeraził.
-Ruszamy.-kobiecy głos dotarł do moich uszu.To była pani Susan .
O nie .A Rose.Nie poradzę sobie bez niej.Cholera.
-Jeszcze Rose nie ma.
-Pojedziemy bez niej .-głos pani Susan był stanowczy .Susan Mistlee zawsze wklika coś na telefonie by dopiąć wszystko na ostatni guzik,tylko teraz te ruchy były bardzo przyśpieszone.
Już miałam się załamać pod ziemie i powiedzieć że,nie jadę bez niej i wygłosić rozprawkę dlaczego powinniśmy czekać na nią,jednak nagle usłyszałam krzyk:
-JUŻ JESTEM JESTEM ZACZEKAJCIE!!!-Rose biegła,a jak już się zatrzymała przy mnie to prawie zemdlała ze zmęczenia i musiałam ją przytrzymywać rękami.
Tak się cieszę, że jest tutaj. Będziemy tam razem.Poznamy Jason'a razem.Rose razem ze mną będzie słuchać go po nocach i ćwiczyć horeografie.
-ROSEEEE!!-wyrwał mi się taki oto okrzyk.
Rose już otwierała usta by coś powiedzieć ale przerwała jej pani Mistlee:
-Szybko.Jesteśmy opóźnione.Dawać.Biegiem.
Biegliśmy szybko do sprawdzania walizek i takich rzeczy na , których się nie znałam aż w końcu dotarliśmy do samolotu.Nie miałyśmy paszportów,bo nasi rodzice zezwolili na lot samolotem jeszcze wcześniej . Oczywiście usiadłam z Rose , musiała mi powiedzieć dlaczego przed chwilą prawie straciła swoją życiową szansę.Gadałyśmy i się śmiałyśmy aż pani Mistlee musiała mam zwracać uwagę.Okazało się że Rose natrafiła na korek i trochę się zeszło kiedy nastąpił.Moja przyjaciółka nigdy nie miała szczęścia szczególnie w chłopakach.Wszyscy byli z nią albo dla sławy w szkole ,albo dlatego , że była ładna.Rose była popularna , więc każdy chłopak w Lostmart zarywał do niej.Każdy jej związek kończył się po trzech tygodniach.
Samolot zaczął startować a ja postanowiłam że,po długiej rozmowie z Rose , założę słuchawki i dam sobie chwilę wytchnienia i wtedy też wyglądałam przez okno w , którym widniały piękne widoki chmur.Włączyłam sobie moją ulubioną piosenkę -STAY Justin Bieber & The kid LAROI.Wszystkie laski teraz kochały Jason'a i zapomniały o Justin'ie Bieber'ze .Justin miał bardzo dobre piosenki i o wiele bardziej właśnie jego lubiłam niż Jason'a.Nie musiałam patrzeć bym wiedzieć, że Rosie włączyła sobie , którąś z piosenek Jason'a.Blondynka wręcz za nim szalała mogłabym stwierdzić, że kochała go bardziej niż jej chłopaków.
Ten lot zmieni moje życie na zawsze .
Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo.
Jak bardzo się wszystko zmieni i z kim wyjadę z USA.

My starOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz