Rozdział 2-piękny widok Nowego Jorku

0 0 0
                                    

-Halo Rosaline?-usłyszałam jak za mgłą,znany mi głos.To była Rose.
-Och,Rose spać daj.-nieprzytomna ledwo wypowiedziałam te słowa.
-ROSALINE!-tym razem nie była to słodka blondynka a surowa pani Susan.
Szybko otworzyłam oczy i gwałtownie wstałam z lotniskowego siedzenia.
-Jesteśmy już na miejscu dziewczęta.Proszę wychodzimy.-wskazała wyjście i jedna za drugą szłyśmy.
Pani Mistlee była od zawsze surowa i nie ugięta.I nikt nie wiedział czemu taka była.Oczywiście było dużo o niej plotek ,jednak żadna się nie łączyła co mnie lekko przerażało, ponieważ w Lostmart nic nie jest do ukrycia.Ja uważałam, że to przez jej przeszłość.W niektórych momentach ,jednak miękneła ,a dokładnie to wtedy gdy coś nam się działo.Kontuzja czy wypadek podczas tańca.Wtedy nawet umiała się rozpłakać ,ja ją wtedy zawsze przytulałam i myślę, że to też powód dla, którego tak mnie lubi.
Gdy wyszłam od razu w oczy rzuciła mi się statuła wolności.Zawsze widziałam ją tylko w filmach lub internecie.Była duża i pięknie się prezentowała.Cały lot prawie przespałam, więc nie zdążyłam jej zobaczyć z lotniskowego okna.
Zawsze chciałam wyjechać do Nowego Jorku ,to pewnie dlatego , że gdy byłam mała mama naciskała mi sporo płyt z amerykańskimi filmami , które zostały przeze mnie obejrzane minimum dwadzieścia razy.
Nadal szłyśmy za Susan .W końcu się zatrzymałyśmy na oddawaniu bagaży.Naoglądałam się filmów z wycieczek za granicę gdzie ludzie nie dostawali swoich walizek,jednak nam wszystko poszło pomyślnie.Aż za dobrze to wszystko szło.
Coś się wydarzy.
Podeszłam do Rose by zapytać o samopoczucie czy coś tak dla zabicia czasu ale pani Mistlee musiała mi oczywiście przerwać.
-Jak wiecie ten wyjazd jest bardzo ważny.Nie tylko dla was ale też dla mnie i wielu innych osób pracujących nad trasom koncertową.Więc proszę zachowujecie się tam dobrze.Jestem waszą trenerką to fakt ale chcę ogłosić, że to nie ja będę was uczyła tańca.Ja będę się zajmować wszystkimi sprawami do załatwienia dla was i w ogóle.Taka niby menadżerka.
Wszystkie dziewczyny, które jechały razem ze mną były mi bardzo dobrze znane.Ava,Rose, Elizabeth,Madison,Emma i ja.Wszystkie te dziewczyny teraz się śmiały i płakały z podekscytowania wymieniając między sobą komentarze , które miały jeszcze bardziej je nakręcić.Oprócz mnie.Nigdy nie byłam fanką Jason'a.Fakt miał piękne piosenki i słuchałam ich czasami .Zbrzydł mi, jednak tymi fankami , które po prostu były żałosne bardziej niż by się mogło wydawać.Wszystkie laski gadały tylko o nim ,a jeśli miały słuchawki wiadome było kogo słuchają.Czasami zdarzało się tak , że były psychofanki Jason'a, które miały nawet bluzki z jego twarzą co wydawało mi się lekko stuknięte.
A ja wysłuchiwałam Rose , która była bardzo emocjonalnie nastawiona co do tego wyjazdu.Ja ,jednak przyjechałam tu po to by pracować i przeżyć fajną przygodę nie po to by wtrącać się w życie prywatne sławnej gwiazdy .
Nie nastawiłam się, więc na romans z Jason'em czy chociażby przyjaźń.
Nie wiedziałam wtedy, że już niedługo złamie ten schemat.
Byłam wtedy też trochę podekscytowana a nawet się lekko stresowałam.Występowałyśmy już u innych mniejszych twórców muzycznych ,ale Jason to pierwszy przypadek z tak ogromną popularnością po za tym to były pojedyncze występy a nie cała trasa

Ruszamy do wyjścia!-Susan była już najwidoczniej podirytowana .Nadal wklikała coś na telefonie z poważną miną.

Zaczęłyśmy pospiesznie iść za panią Mistlee przez zatłoczone ,bardziej niż w Londynie lotnisko do momentu w , którym byłyśmy już poza nim.Czekał na nas duży czarny samochód ,gdzie w środku znajdował się cały ubrany na czarno mężczyzna około pięćdziesiątki.Wszystkie po kolei wchodziłyśmy w to piękne auto.W środku było dużo miejsc , więc bez problemu zmieściłyśmy się wszystkie.Z głośników leciały piosenki Jason'a.
Oczywiście wszędzie musi być go pełno.
Na te piosenki przekręcałam oczami ,podczas gdy moje koleżanki piszczały.W takiej atmosferze suneliśmy po ulicach Nowego Jorku.Na wszystkich bilbordach, które mijaliśmy widniały twarze Jason'a.
-Wiesz co Rosaline?-usłyszałam dziewczęcy głos obok mojego ucha i powoli się odwróciłam w jego stronę.
-Tak Rose?
-To będzie najlepsza zabawa w naszym życiu.Więc bawmy się.
-Więc bawmy się Rosie ,bawmy się.-z uśmiechem na twarzy wypowiedziałam te słowa,po czym zaczęłyśmy się śmiać,a potem płakać i ocierać łzy wzruszenia.
Najbardziej pamiętałam dzień w , którym ja i Rose się poznałyśmy.To był letni dzień.Kilka miesięcy od śmierci Ameli.Miałam wtedy zaledwie siedem lat .Wtedy odbyła się pierwsza lekcja tańca, która poszła mi fatalnie .Uważałam , że trzeba było mieć do tego talent, którego mi było brak.Pani Mistlee na mnie krzyczała gdy robiłam źle krok czy się wywracałam . Chciałam wyjść jak najlepiej by zadowolić rodziców, którzy wydawali na to pieniądze.Próbowałam nawet sama się uczyć,jednak pożałowałam tego od razu .Nic mi wtedy nie wychodziło.Do czasu w , którym pojawiła się Rose.
-Chodź nauczę cię.-powiedziała kiedyś gdy nie umiałam jednego z układów.
I tak zaczęłyśmy być nie rozłączne.Chdziłyśmy do siebie prawie codziennie,a że okazało się, że nasze domy ze sobą sąsiadują znacznie ułatwiło nam to.Razem ćwiczyłyśmy wszystkie kroki i wymyślałyśmy swoje .Z nią wszystko nagle stało się prostsze, łatwiejsze.Ale z czasem Rose stała się po prostu nastolatką kochała tak samo taniec ale miała też inne rzeczy na głowie jak życie towarzyskie, chłopaki,kluby ,imprezy i tym podobne.Ja zaś by zapomnieć o śmierci ukochanej siostry tańczyłam prawie cały czas.Po szkole,w ferie czy wakacje ,w szkole czy w domu .I szybko przewyższyłam umiejętności blondynki.Widziałam jej ból w oczach gdy pewnego dnia przyszedł czas treningu i okazało się, że tańczę najlepiej z grupy.Zaczeło się wtedy wygrywanie przeze mnie wszystkich nagród na konkursach , ciągle pochwały i oszukiwanie wszystkich , że to chcę robić przez resztę życia.A to nie była prawda nie chciałam tego robić.Wszyscy i tak nabierali się, że robię to z talentu.
Nasze śmiechy i płacze przerwał donośny żeński głos pani Susan:
-Jesteśmy na miejscu .Prowadzenia dziewczęta.
Zaczęłyśmy wychodzić z auta i skierowałyśmy się do wyjścia.Mnie na chwilę zamurowało.Moim oczom ukazał się budynek wielkości wieżowca ,jego wielkość mi imponowała,a na samym środku widniał napis "WYTWÓRNIA EIT".Był szklany i bardzo przejrzysty co wyglądało bardzo estetycznie .
Gdy byliśmy już przy recepcji pani Mistlee wymieniła kilka zdań z recepcjonistka.
Nagle nie wiadomo z kąd wyłoniła się kobieta ,ubrana w przyjemną sukienkę w kwiaty i ze spiętymi włosami .
-Chodźcie do swoich pokoi!-jej głos był zaskakująco miły i entuzjastyczny.
Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i gadać między sobą o wszystkim i o niczym .Ja z Rose w spokoju kroczyłyśmy po schodach za panią w sukience.Chociaż widziałam, że blondynka krzyczy z podekscytowania od środka nie odezwałam się słowem.
Dziewczyny ustawiły się w parach ,po tyle osób były właśnie pokoje.Ja oczywiście byłam z Rose.Blond włosa Ava z rudą Elizabeth i brązowo włosa Emma z Madison , które miała włosy koloru niebieskiego.
Madison i ja nie lubiłyśmy się już od początku.Zawsze ze mną rywalizowała chociaż dobrze wiedziała, że mnie nie pokona ,bo przecież byłam najlepsza.W dodatku na czele stała też jej przyjaciółeczka Emma , która była totalną lafiryndą.Dlatego właśnie Madison miała niebieskie włosy, musiała się wyróżniać i błyszczeć jak to zawsze chciała ale jej nigdy nie wychodziło.Chodziła też razem ze mną do szkoły i w niej ciągle się przylizywała wszystkim po to by zdobyć ich atencję i sławę w szkole.Zamiast jej dostała znienawidzenie przez całą szkołę.Dosłownie wszyscy się z niej śmiali.Czasami było mi jej naprawdę szkoda,ale coż sama się w to wpakowała.
-Proszę tutaj będziecie mieszkać Rose i Rosaline!-z entuzjastycznym uśmiechem krzyknęła pani w sukience.
Weszłyśmy do pokoju razem z naszymi walizkami , które wcześniej pani Mistlee, zapakowała do bagażnika czarnego auta.Pokój był skromny były tu dwa łóżka łazienka i szafa .Nic szczególnego.
-Idę spać!Oczy same mi się zamykają.-blondynka już po kilku minutach zasnęła w ubraniach na łóżku w czarną pościel.
Wpatrywałam się w okno na widok Nowego Jorku ,a w moich słuchawkach grzmiała piosenka Never say Never od Justina Bieber'a.

My starOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz