Ten fragment dzienników drastycznie ukazuje formujące się w jego autorce szaleństwo. Niektóre sceny mogą negatywnie wpłynąć na emocje czytelnika i nie powinny być wywieszane publicznie. Ciekawym aspektem jest silnie widoczna niepoprawność interpunkcyjna i językowa w tym fragmencie, która stała się obiektem wielu analiz lekarzy oraz psychologów.
Nie mam pojęcia dlaczego śmiał się za każdym razem, kiedy okładałam go pięściami i upuszczałam; krwi. Coraz więcej krwi, na tyle dużo, że ściany nie były już śnieżnobiałe. Teraz; śnieżnobiałe z brunatnymi śladami zaschniętej krwi, której nie miałam zamiaru zmywać. Prawie się nią szczyciłam. Była dowodem siły i niezależności,
No i też nie chciało mi się jej ścierać.Skoro i tak co dzień pojawiały się nowe krwisto(dosłownie)czerwone ślady.
Nie mogłam wytrzymać z nim jako Rokokiem. Styl i osoba... Nie mogły iść w parze. Jednak kiedy patrzyłam na jego twarz, widziałam ukochane ornamenty, a z kolei patrząc na nie, nie potrafiłam wyrzucić z głowy jego cholernej twarzy; I wszechobecnego uśmiechu.
I biłam go bo nie mogłam bić ornamentów. Bo one były tylko reprezentacją rokoka nie nim samym. A Rokoko - człowiek - którego fizyczna forma była większą i nierozerwalną częścią istnienia. Można było go bić dowoli. Zostawiać krew na ubraniu; krew na suficie; krew na obrazach i krew na ornamentach. Ozdobionik.
Czasem miałam wrażenie, że oszaleję.
Nie mogłam oszaleć, bo byłam trzeźwa. Nic nie zaburzało mojego świata przedstawianego i postrzegania tego co wokół mojej osoby. Nie ćpałam, nie piłam. No, nikt nie dosypywał mi jakiegoś gówna do alkoholu. Nie piłam.
- Co za szajs - wylałam resztę herbaty w krzaki.
- Ma zdolności lecznicze. - Babcia wydawała się nieco urażona.
- A niech stracę - mruknęłam wyrzucając też kubek.
- Rokoko to piękny styl, zgodzisz się? - Jędza zatrzymała mnie ironicznym głosem. Odpowiedziałam słodkim uśmiechem.
- Może dla kogoś, kto nigdy naprawdę go nie poznał. - Mój głos zaginął gdzieś w głuchyn pomieszczeniu z szarymi, odrapanymi ścianami. Jasna żarówka raziła mnie w oczy.
Starą wróżbitkę poznałam w cyrku.
Całe szczęście przejezdnym.
CZYTASZ
Rokoko
SpiritualRokoko. Późny barok. Mówią, że był bogaty, ale zachowywał lekkość. Dla mnie od zawsze był wyrazem bólu, określonego pędzlem i dłutem. Ekspresją czystych emocji, które tak jak piękne, były też bolesne. _____ Ale ja wiem, że na tym świecie są ludzie...