Patrzyłem właśnie na ogolonego p'Jeff'a, później spojrzałem na worki pełne śmieci, później znów na niego. Dając mu znak, że musimy to wywalić, przewrócił oczami co mnie szczerze zdenerwowało.
- nie denerwuje mnie lepiej bo wyjdę stąd i nie wrócę- powiedziałem i chyba przestraszył się, że mówię poważnie bo złapał dwa worki i skierował się do śmieci, oczywiście ja również złapałem worki, trzy. By dwa razy nie łazić! Ten p'Jeff nic nie myśli...
Kiedy pozbyliśmy się w końcu tego co nagromadził przez te kilka tygodni w końcu usiadłem na kanapie w salonie, od razu pewien jegomość wpakował się na kanapę kładąc swoją głowę na moich kolanach, leżał na plecach patrząc na mnie od dołu, zakryłem mu oczy dłonią, zdjął ja. Czasem naprawdę zachowuje się jak jakiś kot, niby nie lubi kontaktu fizycznego... Ale za razem mogę być mu tak bliski, że nie chcę uciec z moich objęć, ale tak jak w tym momencie domaga się zabawy jego włosami.
Wsunąłem rękę w jego niegdyś miękkie włosy, są już naprawdę długie. Na dodatek widać, że dawno o siebie nie dba, jego włosy są w fatalnym stanie, pogłaskałem jego policzek. Delikatnie się uśmiechnąłem. Naprawdę uwielbiam go całym sobą- coś się dzieje? Wyglądasz jakbyś zaraz miał płakać -jego słowa dotarły do mnie później niż łzy do moich oczu, płakałem mimo faktu, że na mojej twarzy znajduję się uśmiech. Od razu wstał z moich nóg i złapał mnie za policzki, patrzył na mnie dokładnie tak jak ja patrzę teraz na niego, ze strachem i bezradnością.
- proszę zaśpiewaj ze mną - powiedziałem przyciągnąc go do siebie, wycierał mi kciukiem łzy, nie mogłem się uspokoić, przestałem płakać dopiero kiedy usłyszałem z jego ust śpiew... Jest niczym melodia z najpiękniejszej pozytywki, albo delikatny śpiew ptaków w ciepły ranek. Dołączyłem do jego śpiewu, tak bardzo kocham kiedy nasze głosy mieszają się ze sobą, jestem pewny, że tego właśnie chciał świat dając nas na Swoich drogach, naszego wspólnego śpiewu, melodi naszych serc, naszego wspólnego szczęścia
Kiedy nasza pieśń dobiegła końca, patrzyłem mu w oczy, są jak zwierciadło.
Na jego twarzy zawitał grymas jakby chciał zadać mi tak wiele pytań, które ostatecznie stłumione zostały przez moje usta, pocałowałem go.Naprawdę to zrobiłem, nie mogłem się od niego oderwać, Czułem, że na początku ma jakieś opory, ale runęły on tak samo jak gitara na podłogę w jego pracowni. Naparł na mnie pogłębiając pocałunek, nasze ruchu były niczym taniec nut na pięciolinii, jak palce poruszane na gitarze... Odsunął się od moich ust zdyszany, poprawiłem jego włosy do tyłu i przybliżyłem się do jego ucha, tym razem on nie dał mi wydusić z siebie nawet słowa, wbił się poraz kolejny w moje usta, jakby miał mnie zaraz pożreć.
Co wcale by mi nie przeszkadzało, czułem napięcie, które rosło w tym pokoju jak moje uczucia do niego przez cały ten czas.
Czułem jak napiera na mnie nie tylko ustami, czułem każdy fragment jego ciała, który dotykał mnie w tym momencie.
W pewnym momencie przez jego ruchy z moich ust wyrwał się inny dźwięk niż nasz wcześniejszy śpiew.
Spojrzał na mnie, moje policzki zrobiły się delikatnie ciepłe- Barcode...- nie wiem czy on próbuję kontynuować czy bardziej przerwać to co właściwie się dzieje. Z jednej strony wydaje się poważny, ale jednak nadal go czuję.
- chyba nie zamierzasz wziąć mnie pierwszy raz na kanapie p'Jeff.- powiedziałem patrząc mu w oczy, moja dłoń delikatnie sunęła się w dół jego torsu. Dobrze wiem, że jestem w tym momencie dość niegrzeczny? Mój palec wsunął się w jego spodnie - p'Jeff... chodźmy do sypialni - powiedziałem przyszywając się do jego ucha. Dmuchnąłem w nie delikatnie, co sprawiło, że zadrżał. Poczułem jego ręce na Swoich biodrach, jego siła urosła dokładnie tak jak pewna część Jego ciała.
Już po chwili Siedziałem na jego łóżku poraz kolejny przywary do jego ust, nasze ubrania znikały tak szybko, że nawet nie wiem dokładnie kiedy byłem już zupełnie nagi, jego dość szorstkie dłonie jeździły po mojej klacie, specjalnie za każdym razem gdy tylko mógł dotykał moich sutków, głupek.Nie tylko on korzystał z słabych punktów, już dawno zauważyłem, że jego uszy i szyją są dość wrażliwe. Między całowaniem jego ust całowałem również jego szyję, zjechałem jeszcze niżej, Wylądował na plecach, słyszałem nawet bicie jego serca, gra dla mnie melodie.
On gra dla mnie. Poczułem jak jego ręka wsuwa się tym razem w moje włosy, dobrze wiem czego chcę... Sam również tego chciałem, może i robiłem to pierwszy raz, ale dawałem z siebie wszystko, ruszałem głową w pewnym momencie będąc tak blisko, że dotykałem jego skóry nosem. Cała jego długość znajdowała się w moim gardle. Odsunąłem się od niego bo już naprawdę zaczęła boleć mnie szczęka przez jego rozmiar.
Pociągnął mnie w górę teraz to ja leżałem na plecach, a p'Jeff zawisł nademną pocałował mnie w czoło.
Co co nastąpiło po chwili było dla mnie wcale nie takim nowym uczuciem... Jestem już dorosły oczywistym jest to, że znam swoje ciało i to co sprawia mi przyjemność. Ale jego palce są dużo dłuższe niż moje, jego ruchy były po prostu czymś nieziemskimi, nie umiałem być Cicho, mam wrażenie, że moje jęki słychać w całym domu. Złapałem go w pewnym momencie za nadgarstek, chyba zrozumiał bez słów o co mi chodzi. Wyjął ze mnie palce, zastąpił je zaś swoim członkiem, owinąłem wokół niego swoję ręce i nogi, racę miałem na jego ramionach przytulając go tym samym do siebie, zaś nogami trzymałem jego biodra by nawet przez myśl nie przeszło mu by ze mnie w tym momencie wychodzić. Rozluźniłem trochę uścisk by mógł się we mnie zacząć poruszać, jego usta znów były na mojej szyi. Chyba zostawił po sobie ślady bo czułem dziwne pieczenie...ja trochę za bardzo się chyba wczułem bo wbiłem paznokcie w jego plecy.
Mój pierwszy raz był naprawdę udany... W każdym calu...
CZYTASZ
Będę twoją Melodią
FanfictionJeff stracił swoją melodie, od miesięcy nie napisał żadnej nowej piosenki, Barcode postanowił oddać mu swoją melodie