1.

176 15 4
                                    

(pov Barcode)

Od dawna zacząłem zauważać, że p'Jeff znika w oczach, od końca nagrywania kinnporsche po sam koniec tras tracił zainteresowanie muzyką?
Wszystkie jego "nowe" piosenki napisał lata temu lub wziął większość z tekstu od Jess... Jego sztuczny uśmiech wita na twarz częściej niż ten prawdziwy, nie wiem co mógłbym zrobić by móc znów widzieć tego pełnego pasi p'Jeff'a który opowiadał mi na planie o muzyce, pokazał mi jaka jest jej piękna strona.
Teraz pokoje mi najgorszą jej twarz, tą wyniszczającą i pełną bólu.

Wyszedłem z Samochodu i ruszyłem do mieszkania p'Jeff'a, mam wszystkie kody od dawna, będąc szczerym totalnie nie rozumiem dlaczego tylko ja je znam, nawet Jess nie ma wszystkich kodów, nie może wejść do mieszkania, a ja mogę... boję się, że to wrazie jakiegoś wypadku?
Lub specjalnego wydarzenia, boję się, że z nim jest tak źle, że pewnego dnia coś naprawdę może się wydarzyć.
Wziąłem wdech i odblokowałem drzwi, wszedłem do mieszkania i poczułem smród, zakryłem nos i wszedłem do środka, zamknąłem za sobą drzwi.
Skierowałem się powoli w głąb jego mieszkania, mam wrażenie, że moje serce jest tak wysoko ze stresu, że zaraz wypluję je w całości.
Stanąłem przed drzwiami od jego pracowni, kiedy nagle usłyszałem huk i krzyk.
Z całej siły pchnąłem drzwi wpadając prawie do środka, spojrzałem na niego, trzymał w rękach gitarę, a raczej tylko to co z niej zostało, rozejrzałem się po całym pomieszczeniu, rozwalił dwie z trzech gitar znajdujących się w środku... oszczędził tylko moją, którą sam kupił mi na moje urodziny, zostawiłem ją u niego kilka tygodni temu...

Podeszłem do niego instynktownie, nic nie mówiąc, nie panowałem nad tym co robi moje ciało, strach przed tym, że może sobie coś zrobić wzrósł. Złapałem go za nadgarstek, puścił to co zostało, gitary, skierowałem swój wzrok na jego twarzy,  wydają się być bardzo zmęczony

- P' Jeff, chodźmy - wyprowadziłam go z pracowni, szedłem prosto do jego sypialni, postawiłem go na łóżku i Poprawiłem mu już przydługie włosy, ma na twarzy zarost, co widzę pierwszy raz.
Patrzył na mnie trochę zmieszany?- spać. Wyglądasz jak trup. - poważny skrzyżowałem ręce i pchnąłem go na plecy, kurwa co ja wyprawiam?
Ale o dziwo padł jakby tylko czekał na to by trawić do łóżka.
Przykryłem go kocem i podeszłem do jego szafy, wziąłem do ręki jego dresy i zmieniłem moje spodnie.

Wdech i wydech !
Kiedy upewniłem się, że śpi już naprawdę głęboko zająłem się jego mieszkaniem, nie mam pojęcia jak on mógł doprowadzić do takiego stanu, zachowuje się jakby nikt się nim nie interesował! A wcale tak nie jest. Pytałem tak wiele razy czy potrzebuje czegoś, czy chce porozmawiać... zapewniał mnie, że jest wszystko w porządku.
Kłamał. Teraz wiem, że Kłamał.
Ciekawe z czym jeszcze kłamie... Może wcale nie mam talentu, albo wcale nie lubi spędzać ze mną czasu.
Stop. Barcode stop.
NIE MOGĘ POPADAĆ W ZŁE MYŚLI.
Czas i mu wytrzeć różowe okulary z kurzu jaki się na nich zaległ!

Tak samo jak bród w jego mieszkaniu.
Wysprzątanie tego wszystkiego zajęło mi cztery godziny, pięć wielkich worków śmieci, sterty naczyń umyte i na koniec doprowadziłem do perfekcji jego pracownię, w której tak uwielbiałem z nim spędzać czas, otworzyłem jego notes do tekstów... pusty? Dużo wyrwanych kartek, na których były głównie skreślone słowa, chyba za bardzo skupiłem się na tym co znalazłem bo nawet nie wiedziałem, że się obudził.
Poczułem rękę na biodra, oparł mnie o biurko, przełknąłem ślinę.
Nie powinien tak robić...nadal buzują we mnie hormony! Ja Jestem ostatnio pełny bardzo niedobrych myśli... mimo, że tylko fantazje.

- dobrze widzisz jest pusty- odwrócił mnie jednym sprawnym ruchem, mimo, że jest już niższy niż ja bawi się mną teraz jakbym był tylko lalką? Podszedł bliżej, przez co ja odruchowo zrobiłem krok w tył, co skończyło się tym, że usiadłem na biurku, stanął między moimi nogami. Położyłem rękę na jego policzku

- p' Jeff co Się dzieję?- złapałem jego twarz w ręce, zamknął oczy.
Jestem naprawdę w szoku widząc go w takim stanie

-ja nie umiem już pisać - powiedział, a ja zdziwiony spojrzałem na niego - Barcode ja straciłem moją melodie, ja nie czuje już mojej muzyki - jego oczy dawniej pełne pasji i iskier były przepełnione smutkiem, a za razem były puste jak niebo bez gwiaz, nie wiele myśląc przytuliłem go naprawdę mocno, jakbym miał oddać mu całą melodie jaka gra w moim sercu dzięki niemu...

- odzyskamy ją razem p'Jeff.- powiedziałem nadal trzymając go tak mocno jakby od tego zależało moje życie.

Bo tak jest, on jest moim życiem,
a ja będę jego melodią jeśli ta jego ucichła.
Kiedy w końcu nasz uścisk rozluźnił się znów złapałem go za policzki, patrzyłem znów w te puste oczka. Delikatnie się uśmiechnąłem

- jesteś za dobry na ten świat - złapał mnie za nos, od razu zaśmiałem się, czasem bywa zbyt pesymistyczny...ja jestem według niego zbyt optymistyczny.-  chyba Budda zesłał mi jednego z aniołów- powiedział, a ja zsunąłem się z biurka i stanąłem przed nim, naprawdę blisko.

- anioł stróż? Czy obrońca muzyki? Co wolisz?- zapytałem czując wręcz ciepło jakie biję z jego ciała, nienawidzę tego napięcia między nami ... Nie jesteśmy parą, ale zwykłymi przyjaciółki też nie jesteśmy, co prawda jego usta wylądowały na mnie tylko na planie, ale czuję się jakbym był jego bratnią duszą, albo częścią, którą kiedyś zgubił los i tylko razem będziemy całością.

- zdecydowanie obrońca muzyki - powiedział i odsunął się, wyszedł z pokoju. Teraz poczułem jak bardzo piecze mnie Skóra na policzkach! Spokój ! Muszę trzymać poziom!

Po chwili postanowiłem iść za nim, bez najmniejszego oporu wszedłem do łazienki, stał przy lustrze.

- nie patrz tak na siebie tylko pozbądź się tego - złapałem go za twarz- wbiją się w ręce... Na dodatek tylko p'Apo pasuje zarost - powiedziałem siadając na szafkę koło umywalki - no czekam. - skrzyżowałem ręce.

- kiedy ty się zrobiłeś taki odważny?- przybliżył się znów do mnie, ale tym razem przyłożyłem rękę do jego twarzy odsunąłem tym samym go od siebie.

- od kiedy czyjąś melodia mnie dotknęła. I nie zbliżaj się puki się nie ogolisz.- na moje szczęście wziął sobie moje słowa do tego zranionego serca i pozbył się tego dziadostwa z twarzy. Od razu lepiej...

Napisałem do mamy, że muszę zostać na jakiś czas u p'Jeff'a i pomóc mu z czymś ważnym... najważniejszym
Muszę oddać mu melodie tego świata!

Będę twoją Melodią Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz