Alyssa
Jako dziecko, każda możliwa używka wzbudzała we mnie niepohamowany wstręt oraz obrzydzenie, myśl, że ludzie zatracają się coraz bardziej od przysłowiowego "tylko spróbuje" wiedząc że i tak wejdą w nałóg wydawało się zabawne, każdy tak zaczynał i każdy skończył z obrzydliwym uzależnieniem.
Mój ojciec od zawsze lubił popijać wieczorami "dla rozluźnienia" whisky bądź wódkę, co po pewnym czasie, zmieniło się w codzienne pijactwo, uzależnienie, alkoholizm. Stracił pracę, dom i opiekę nad dziewięcio-letnim dzieckiem. Zabrano mu mnie, kiedy był totalnie pijany i ledwo co stał na nogach, a ja? krzyczałam oraz wyrywałam się, by być jak najbliżej tatusia, mojego rycerza w złotej zbroi, który jak widać po latach ją obsrał, śmieszne.
Do ukończenia osiemnastu lat, opiekę sprawowała nade mną Grace, pulchna, ciemnoskóra, ciepła kobieta która dała mi więcej bliskości niż ojciec, przez całe moje życie. Zawsze miałam co jeść i w co być ubrana, kochałam jak i traktowałam ją jak matkę a ona mnie jak córkę, zwłaszcza że sama nie miała możliwości posiadania dzieci. W moim życiu była słońcem w burzliwy dzień, gdy myślałam że świat mi się kończy Grace zawsze była przy mnie, uwielbiałam ją.
Moja biologiczna rodzicielka zostawiła mnie od razu po urodzeniu, ponoć w nocy uciekła ze szpitala. Zostawiła mnie i ojca całkiem samych, co dalej się z nią dzieje, w żadnym stopniu mnie nie interesuje. Wybrała tak a nie inaczej, żyje albo i nie, nie czuję żadnej więzi z tą kobietą, wolała wylegiwać się na plaży w ciepłym kraju popijając cholernie drogiego drinka z pieniędzy jej kolejnego męża.
Mroźne popołudnia w Minnesocie, zwłaszcza na początku grudnia, nie były czymś zaskakującym, powiedziałabym nawet, że przyzwyczaiłam się do zimna oraz atmosfery jaka tu panuje. Krocze stopami po niewielkich kałużach które wytworzyły się pod wpływem deszczu, jutro pewnie owe kałuże zamienią się w lód, na którym ludzie będą się przewracać wyklinając niebiosa. Społeczność w tym stanie nie jest za bardzo uprzejma chociaż jeżeli dobrze trafimy, ludzie potrafią być życzliwi i bardzo mili, jednak, jeśli trafimy źle, cały wasz dzień może się sypnąć niczym domek z kart, wiem o czym mówię.
Moje ciało okala długi czarny płaszcz, na którym powoli pokazują się krople deszczu. Białe słowa wyryte na czarnym, dość sporym nagrobku, przyprawiają mnie o wielki ból głowy jak i również większą suchość w gardle, powieki nieznacznie drgają a oczy delikatnie mrowią od zimna jakie odczuwam.
Świętej pamięci Grace Isabella Montgomery.
Czytam to zdanie dziesiąty raz, poprawiając czarne okulary. Czuję ciężkość spojrzenia na mojej osobie, lecz nie zwracam na to zbędnej uwagi. Układam, delikatnie spory bukiet białych róż, które były ulubionymi kwiatami mojej mamy. Wyciągam z kieszeni czerwone opakowanie papierosów, neonowo różowa zapalniczka wytwarza przyjemny dla oka ogień. Zaciągam się nikotyną stojąc w miejscu, mroźne powietrze smaga moje policzki oraz włosy pozostawiając po sobie zimne odczucie . Ostatni raz spoglądam na pomnik odwracając się na pięcie. Stukot obcasów odbija się, echem po opustoszałym cmentarzu. Drżącą dłonią przeczesuję ciemne pasma włosów, wyrzucając niedopałek na mokrą ziemię, rozmyślam nad tym czy oby na pewno dobrym rozwiązaniem było sprzedanie mieszkania Grace, mogłam tam zostać i nie czuć się aż tak samotna jak jestem, zabawne że w wieku dwudziestu trzech lat nie posiadam nawet zwykłej znajomej by wyjść do restauracji na lampkę wina.
Spojrzenie nieznajomej osoby, prześlizguje się po całej długości mojego ciała, milimetr po milimetrze obnażając moją duszę. Podnoszę wzrok oraz odwracam się lecz nikogo nie zastaje, cisza jaka panuje w tym miejscu wydaje się bardzo głośna, a przeraźliwe bicie mojego serca, nie pomaga.
CZYTASZ
The Santiment
RomanceAlyssa Devora odkąd pamięta, uwielbiała podążać zakazanymi drogami i czerpać ukojenie z krzywdy innych, sama również uwielbiała krzywdzić siebie. Koszmary, które ją nawiedzały, były największym pragnieniem, które chciała, żeby ciasno ją oplotły i za...