Początek/Koniec

446 30 1
                                    

STYCZEŃ 2003

- Nie wiem, czy mam być zaskoczony, czy urażony, że cię tu znalazłem.

Głos przedarł się przez skupienie Hermiony. Podniosła wzrok ze swojego miejsca w swojej ulubionej kawiarni i zobaczyła Malfoya patrzącego na nią z rozbawionym wyrazem twarzy.

Ciepło natychmiast dotarło do jej uszu. Zamknęła książkę, trzymając palec między stronami, aby zaznaczyć miejsce gdzie skończyła, i posłała mu przepraszające spojrzenie.

- Na swoją obronę powiem, że w ostatni weekend byłam zajęta Harrym. Przysięgam, że to nie wymówka.

I szczerze mówiąc, pomyślała, że próba przełożenia jego oferty na inny termin może wydawać się niegrzeczna, skoro wydawało się, że poszerza zaproszenie jedynie z grzeczności.

Malfoy mruknął, odsuwając krzesło przy pustym stole obok niej.

- Nie, nie, proszę, możesz usiąść ze mną – argumentowała, wyciągając rękę, aby go zatrzymać.

Jego dłoń znieruchomiała.

- Jesteś pewna? Nie chciałbym przeszkadzać... - Pochylił się, żeby przeczytać okładkę jej książki.- ...Od Trylobitów do Trolli: Magiczna Historia Ewolucji.

Odwróciła wzrok, gdy się uśmiechnął. Kiedy usiadł, zaznaczyła swoje miejsce paragonem, po czym włożyła go do torby.

- To nowa wersja – powiedziała, wzruszając ramionami. Poczuła odwieczną potrzebę znalezienia ważnego powodu, dla którego przeczytałaby coś, co dla osoby z zewnątrz mogłoby wydawać się nudne. - To ma związek z moją pracą i naprawdę doceniam podejście Grennelwith do zrozumienia powiązań między...

- Zgadzam się - odpowiedział, kiwając głową, zanim zdążyła się rozpędzić. - Jej badanie skamielin wróżek było przełomowe. Jest fantastyczną badaczką i autorką. Kiedy już skończysz, dasz mi znać, chętnie ją od ciebie pożyczę.

Hermionie odebrało mowę.

- Naprawdę?

Malfoy skinął głową i upił szybki łyk parującej herbaty.

- Oczywiście. Przyjmę każdą twoją rekomendację.

Draco Malfoy chciał od niej rekomendacji książek? Ze wszystkich ludzi? Przyjemne ciepło rozbłysło w jej piersi.

- Och, jasne – udało jej się w końcu. – Jeśli... tego właśnie chcesz.

Malfoy potrząsnął głową, próbując powstrzymać uśmiech.

- Zapewniam cię, Granger, że potrafię czytać. Nie musisz wyglądać na tak zszokowaną, że byłbym zainteresowany.

- Nie o to mi chodzilo! - Jej odmowę złagodził śmiech, który ukryła za własnym kubkiem.

- W porządku. - Pomachał jej z przesadnym westchnieniem. - Wiem, że trudno ci zrozumieć, że mogę być bogaty i przystojny, a co dopiero inteligentny.

Parsknęła.

- To zdecydowanie było to.

- Zawsze tak jest.

~OO~

WRZESIEŃ 2002

Kiedy wróciła do domu z urodzinowej kolacji z Harrym i Weasleyami, czekała na nią sowa, a czarne jak sadza pióra niemal zlewały się z nocnym niebem, gdy pukała w jej okno.

- O, cześć - mruknęła, otwierając okno, żeby mogła wskoczyć do jej mieszkania. Nie rozpoznała tej sowy. - Kto cię przysłał?

W obu szponach trzymała kwadratową paczkę, którą upuściła natychmiast, po czym wyleciała z powrotem na zewnątrz i wzbiła się w linię horyzontu. Zaciekawiona Hermiona podeszła do paczki powolnymi krokami. Jej imię i nazwisko zostało starannie wyryte na brązowym papierze, ale nie było adresu zwrotnego.

Never Odd or EvenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz