Rozdział 1

10 0 0
                                    

Przyglądałam się w oknie dzieciom wraz z ich mamą idących  z szkoły Czy przedszkola. Ja się od 10 lat wychowywałam z rodzeństwem i ojcem.
Z ojcem od którego nie usłyszałam słowa ,,kocham cie" Czy ,,jak ci minął dzień?".
Liczyły się dla niego tylko oceny i na jakim poziomie jestem. Kazał mi,tony'emu i millie udawać że się nie znamy. Ale dlaczego? Dlaczego mamy udawać że nie jesteśmy rodzeństwem? Przecież to wszystko takie dziwne się wydaje. Nie rozmyślałam nad tym zabardzo. Chciałam poprostu poczuć miłość rodzica.
Mama zginęła w wypadku samochodowym. Po jej stracie nie umiałam się pozbierać przez kilka długich miesiecy. Dopiero jakoś miesiąc temu doszłam do siebie i powiedziałam sobie że trzeba iść dalej i że mama jest napewno ze mnie dumna. Chciałam dać z siebie wszystko zeby ona była dumna,żeby gdzieś z dala się uśmiechnęła od ucha do ucha żeby chociaż trzymała za mnie kciuki. I chyba trzyma bo jak narazie wszystko mi się udaje.

Millie wparowala do mojego pokoju podekscytowana.
-Aurora! Aurora!-krzyknęła Millie.
-hm?-otrząsnęłam się I na nia spojrzałam zmieszana.
-jedziemy na piknik z tony'm!! I będą tam jego... przyjaciele! Poznamy ich! Wkincu będziemy miały przyjaciół Rora!-uśmiechnęła się do mnie. Odzwajemnilam usmiech mimo że mnie to trochę przeraziło. Poznać przyjaciół Tony'ego? Przecież przez 6 lat ukrywaliśmy że jesteśmy dla siebie obcy a teraz tak nagle mają się dowiedzieć o mnie? O millie?
-pojedziesz? Proszeeeee-blagala mnie abym pojechała ustąpiłam jej i się zgodziłam. Nie chciałam aby było jej smutno.
-jejjjj!!-ucieszyła się jeszcze bardziej i wybiegła z pokoju.
Wstałam z parapetu i wyszłam przed pokój rozglądając się szukając wzrokiem brata.
Ujrzałam go idącego na schodach po rozmowie zapewne z ojcem.
Podeszłam do niebo zaciekawiona zaistniałą sytuacją.
-co jest Tony? O której jest ten piknik?-zapytałam nie wzbudzając w sobie żadnych podejrzen.
Tony westchnal.
-rozmawiałem z ojcem o tym pikniku i się poklocilismy,piknik będzie za jakieś dwie godziny.-odparl.-przepraszam ale nie mam ochoty na rozmowę teraz Aurora -dodał po czym ruszyl do siebie. Stałam przez chwilę w nie ruchu po czym zeszłam na dół I wzięłam butelkę wody zanosząc ja do siebie.

Po dwóch godzinach zeszłam na dół ubrana w czerwoną sukienkę i z rozpuszczonymi włosami. Tony zszedł chwilę po mnie ubrany w normalne szare dresy I czarną koszulkę.
Spojrzał na mnie a ja na niego. Usmiechnal sie I zaczął ubierać swoje nike'i. Ja ubrałam czarne conversy. Miałam ich pełno. One były dla mnie najwygodniejszymi butami przez co miałam chyba każdy kolor z nich.
Wraz z bratem wyszliśmy z domu a przed domem stało czarne lambo i ktoś siedział na miejscu kierowcy. Chwilę się mu przyglądałam z małą ciekawością. Poczułam małe szturchnięcie od Tony'ego który zaczął iść w stronę samochodu. Poszłam za nim.
Weszliśmy tylko do auta a już poczułam perfum że strony chlopaka siedzącego za kierownicą. Pachniało tak... świeżo i męsko.
Pachniało tu lawendą z ociupinką vanili.
Zakochałam się w tym zapachu. Chciałam się odrazu zapytać jaki to zapach perfum,jednak się powstrzymałam.

Nie chciałam aby Tony miał za złe że robię mu wstyd. Wolałam sie nie odzywać.
Chłopak spojrzał na mnie z lusterka a jego lewy kącik ust sie podniósł do góry. Odpalił auto I odjechał w stronę miejsca w którym mialo się odbyć ten piknik.

Po jakiś dwudziestu minutach dojechaliśmy. Wysiadłam jako pierwsza z samochodu aby odetchnąć świeżym powietrzem. Brat I chłopak wysiedliśmy z auta. Wtedy wszyscy ruszyliśmy do ludzi którzy siedzieli na kocu przy drzewie. Rozglądałam się. Nigdy tu nie byłam. A wydaje się tak blisko mojego i brata domu. Odetchnęłam z ulga i poczułam się wreszcie wolna.
-To jest moja siostra Aurora-przedstwił mnie brat szturchajac mnie łokciem. Odetchnęłam się I spojrzałam na wszystkich.
-ym... część jestem Aurora ale możecie mówić Rora-usmiechnelam się niepewnie.
Rudowłosa siedzącą obok jakiegoś chlopaka uśmiechnęła się do mnie.
-Cześć Aurora! Jestem Holy-wykrzyknela ta sama dziewczyna z entuzjazmem.
-jestem Isaaca powiedział chłopak siedzący obok Holy. Też się uśmiechnął. Odzwajemnilam usmiech.
-ja jestem Nathan-odezwal się chłopak tusz za mną. Odwróciłam się natychmiastowo. Ujrzałam tego samego chlopaka który siedział za kierownicą.
Miał czarne włosy I czarne tęczówki.
Miał szerokie ramiona jakby chciał mnie w nich zakleszczyć.
Odsunelam się o dwa kroki.
Chłopak się uśmiechnął delikatnie.
-Ty jesteś Aurora? Siostrzyczka Tony'ego?-odparł.
-tak,a co cie to?- burknęłam. Nie chciałam aby utrzymywał kontaktu wzrokowego. Ale ja sama nie chciałam go kończyć.
-Coś,kwiatuszku-ominał mnie i usiadł obok Tony'ego zaczynając z nim rozmawiać i się śmiać z czegoś.
Stanęłam przy drzewie o które się oparłam. Zamyśliłam się I nie zwracałam zabardzo uwagi na ludzi otaczających mnie tutaj.
Po chwili podeszła do mnie Holy. Odetchnęłam się I na nia spojrzałam.
-hm?-Nie wiedziałam o co jej chodzi.
-idziemy grać w siatkówkę idziesz?-zapytała z swoim słodkim usmieszkiem.
-moge-usmiechnelam się i ruszyliśmy do reszty. Nawet nie zauważyłam kiedy odeszli i poszli do siatki.
-jesteś w drużynie z Nathanem, Isaaciem,
Melisą i Tori-poszla do przeciwnej drużyny.
Spojrzałam na wszystkich po kolei i po jakieś minucie rozmow zaczęliśmy grać.
-Aurora twoja!-krzyknął Nathan odbijając do mnie piłkę. Odbiłam jąza siatkę zdobywając dla mojej drużyny kolejny punkt. Razem mieliśmy dwadzieścia pięć punktów na piętnaście,czyli wygraliśmy.
I

saac wziął w swoje ramiona Melisę a do mnie podszedł Nathan.
-nieźle zagrałaś kwiatuszku -odparl delikatnie się uśmiechając.
-mhm,dzięki-trzymałam dystans od niego. To był przyjaciel Tony'ego nie chciałam w nim wchodzić w głębsze relacje.
Resztę wieczoru spędziliśmy przy ognisku którego zapalili chłopacy. Śpiewaliśmy piosenki a Isaac grał na gitarze. To był naprawdę dobry wieczór. Jeden w swoim rodzaju.
Chciałam więcej takich wieczorów. Chciałam poznawać ludzi ale przez ojca nie mogę.
Blokował mnie z wszystkich możliwych stron abym nie poznawała ludzi i świata.
A ja właśnie tego chciałam. Chciałam zawierać coraz nowsze przyjaźnie i może poznać swoją miłość życia z którą wezmę ślub będę mieć dzieci i żyła spokojnie jak nigdy dotąd.

Jestem twoim koszmaremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz