Rozdział 3

6 0 0
                                    

Po dwóch dniach Tony'ego I Nathana nie było. Z jednej strony się cieszyłam bo miałam spokój i mogłam się skupić i wyłącznie na sobie a z drugiej strony będzie mi brakować Tony'ego. Nathana w ogóle,wręcz się cieszyłam że przez dwa lub trzy tygodnie nie będę go widzieć.
Po chwili telefon zawibrował. Wzięłam go w rękę I spojrzałam kto do mnie napisał. Nathan. Nawet chwili spokoju nie miałam a już musiał do mnie napisać. Odczytałam wiadomość od niego.

-siema kwiatuszku,jak ci mija dzień beze mnie?

Wkurwiał mnie już tym.
Odpisałam mu że znakomicie i napisałam do Arii czy chce się spotkać. Dziewczyną odpisała że zawsze więc ustaliliśmy gdzie kiedy i o której.
Za dwie godziny mam sie pojawić nad jeziorem w miejscu gdzie był piknik kilka dni temu.
Rozmyślałam kto mnie zawiezie.
Wkoncu po kilku minutach stwierdziłam że pojadę na rowerze. Tak będzie najlepiej. Nie chciałam prosić ojca o podwózkę. Nie chciałam z nim wchodzić w jakiekolwiek rozmowy.
Zebrałam się I po półtorej godziny byłam już gotowa. Obliczyłam że jak pojadę rowerem to będę jechać jakoś trzydziesci minut wiec zeszłam na dół I ubrała czarne conversy.
Wyszłam z domu bez słowa I wyjęłam mój rower z garażu. Wsiadłam i pojechałam nad jezioro.

Po trzydziestu minutach dojechałam i zauważyłam blondynkę siedzącą przy brzegu. Po chwili zauważyłam jej rower. Czyli też na nim przyjechała. Podeszłam do niej stawiając rower obok jej roweru.
-siema-usiadlam obok niej a dziewczyną odrazu na mnie spojrzała i wyszczerzyła zeby jak tylko mogła.
-siema Rora-powiedziala radośnie blondynka.
Aria była jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Krótko mówiąc przytrzymywała mnie przy życiu. Bez niej zapewne gdzieś na cmentarzu stał by mój grób.
Nie chciałam jej tego zrobić tym bardziej że wiem co przeżyła przez te swoje 16 lat życia. Można by powiedzieć że przeżyła piekło. Nie raz miała próby samobójcze.
Jej ojciec pił a po alkoholu bił ją,jej siostrę i mamę. Ciezko mi było patrzeć na coraz nowsze siniaki na jej ciele. I coraz ciężej mi było słuchać o jej życiu. Ale byłam jej przyjaciółką i zawsze przy niej byłam i będę. Nie chcę jej opuszczać z powodu jej rodzinnych problemów.

Po trzech godzinach śmiania się,rozmawiania o głupotach z Arią. Wróciłam do domu. Znowu musiałam się zacząć martwić swoim ,,prywatnym" życiem.
Te moje prywatne życie nie było aż takie prywatne jak ojcu się wydawało.
Naszczescie nie wiedział jeszcze,że poznałam przyjaciół Tony'ego którzy wiedzą o moim istnieniu. Nie chciałam wspominać mu o tym nic dopóki sam się nie dowie. Ale z drugiej strony wiedziałam że za mniej niż miesiąc się dowie. On wszystkiego musi się dowiedzieć. Kompletnie wszystkiego.
Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę. Nie wystawiałam nawet nosa poza teren mojego pokoju. Chciałam być sama.
Chciałam się zrelaksować jeśli to można wogole nazwać.
Chciałam tak strasznie przeżyć historie taką jak bohaterowie z książek ale wiemze to się nigdy nie przydaży.

-AURORA,MILLIE-rozbrzmiał głos ojca z kuchni.
-już idę, tato!-Millie zbiegła po schodach i pobiegła do kuchni.
Westchnelam i wstalam po czym ruszyłam do kuchni.
-co-mruknełam biorąc jabłko z koszyka z owocami.
-moze się wybierzemy na małe wakacje?-ojciec się uśmiechnął.
Millie odrazu zaczęła skakać i piszczeć.
-TAKKK!!!-dziewczynka pisnęła.
-a ty co o tym myślisz Auroro?-ojciec na mnie spojrzał.
Ugryzlam kawałek jabłka i dźwignęłam ramiona do góry po czym znowu je opuściłam.
-obojętne mi to -odpowiedziałam biorąc kolejny gryz jabłka.
-mhm
Nie chciałam z nim nigdzie wyjeżdżać ale jak musiałam to nie miałam wyboru. Chyba że zostanie samej w domu ale raczejnie pozwoli na to.
-w takim razie za tydzień wyjazd na Hawaje-ojciec się uśmiechnął szerzej.
-JEJJJJ!!!-dziewczynka obok się ucieszyła i pobiegła do swojego pokoju.
Wyrzuciłam ogryzek jabłka do kosza i poszłam do siebie.
Znowu zanurzyłam się w świecie fikcyjnym.
Lubiłam to i poświęcałam cały wolny czas na czytaniu.

Jestem twoim koszmaremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz