Rozdział 1

1 0 0
                                    

 Mówią żeby korzystać dopóki jest się młodym, żeby bawić się, ryzykować i nie martwić się jeszcze dorosłym życiem. Ja czułam że powoli imprezy dla mnie stają się nudne, że tracę tylko pieniądze i czas, który mogłabym wykorzystać na coś pożyteczniejszego. W dodatku zbliżające się egzaminy jeszcze bardziej odpychały mnie od wyjść na miasto.

Nahla dalej była pełna energii, miała ochotę się bawić, ryzykować i nie przejmowała się szkoła, a bynajmniej ukończeniem jej.

Przez to na każdej imprezie chodziłam za nią jak pies obronny, jak mama pilnująca aby dziecko nie zrobiło nic głupiego. Chodziłam za nią krok w krok, tu pilnując ja w łazience, odklejając od jakiegoś faceta czy odprowadzając ją do domu gdy ledwo stała na nogach. Ona robiła to samo gdy to mnie poniosło na imprezach, lecz to było rzadkością. Dzisiaj też mnie namawiała ale udało się nie iść, jutro zdaje angielski i musiało mi pójść dobrze. Uczyłam się cały dzień, przerwała mi babcia wołająca mnie i moje rodzeństwo na obiad. Walka kto będzie pierwszy przy stole była naszą tradycją, a to nie było łatwe z trzema braćmi.

- Dzieciaki szybko, bo kolacja stygnie!- Babcie było słychać już w moim pokoju, a mieszkałam na strychu jakkolwiek to brzmi, jako że jestem ich jedyną córką to mieszkam na samej górze i mam najlepsze widoki na morze o jakich można pomarzyć.

Ruszyłam pędem na sam dół mijając po drodze Lee, był z nas wszystkich najstarszy i jakimś cudem najszybszy. Przepychał się żeby być pierwszy, nie dawałam za wygraną i próbowałam się przecisnąć. Gdy oboje staliśmy przed stołem każdy już zajmował miejsca a Rudy już tam siedział, najmłodszy z nas i najbardziej sprytny. Możliwe że czekał tam najdłużej albo wyszedł wcześniej od nas co było łamaniem naszych zasad ale zawsze mu odpuszczaliśmy. Jego płacz mógłby na spokojnie brzmieć jak alarm przeciwpożarowy, dźwięk jest praktycznie identyczny.

- No już siadajcie - Dziadek który siedział po mojej lewej stronie odezwał się tak samo szczęśliwie jak zawsze. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam jeść, babcia z mamą miały jakiś dar od boga bo ich dania zawsze były przepyszne. Nigdy niczego w nich nie brakowało, co potwierdzało to jak zajadał się Lee, który jest jak francuski piesek.

-  Jak tam egzaminy?- Tata patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi

- Dobrze, wydaje mi się że napisałam wszystko ale zapewne coś pominęłam przez stres

- Na pewno nie, ty z tym twoim wielkim mózgiem zapewne wyszłaś jako pierwsza- Rowan był starszy ode mnie o rok a zachowywał się jakby już co najmniej mieszkał samemu ze swoją gromadką dzieci, wkurzał mnie tym że co chwile mnie zaczepiał. Nie moja wina że nie zdał egzaminów woląc palić zioło i pijąc ze swoimi głupimi kolegami niż poświęcić czas na naukę

- Rowan odczep się, nie moja wina że twoje komórki mózgowe zapomniały jak wygląda nauka 

- Przestańcie, mamy zjeść kolacje. Bądźcie dla siebie mili- Mama wskazywała na nas widelcem. Widziałam jak tata z babcia podśmiechują się, a Lee gratulował mi wzrokiem. Każdy wiedział jak przemądrzały i egoistyczny próbował być Rowan, jednak nigdy mu to nie wychodziło bo każdy go sprowadzał na ziemie gdy przesadzał.

Każdy jadł w ciszy, ale nie tak niezręcznej tylko takiej ,która każdemu pasowała. Po zjedzeniu oczywiście przez to że byliśmy ostatni, ja i Lee zmywaliśmy naczynia.

- Lee mam pytanie

- O co chodzi?- Wiedziałam że mogę wyjść na imprezę bo jestem dorosła ale dalej rodzice przejmowali się tym że nie zdam egzaminów, zabraniali mi wychodzić na imprezy dopóki nie napisze wszystkiego, a szczerze mówiąc trochę tego było

- Czy mógłbyś znów udawać mnie gdy wyjdę jutro na imprezę?- Widziałam jego zdenerwowanie, jak ciężko wzdycha. Zgodzi się, zawsze się zgadza.

- Który to już raz? Nie możesz poprosić Rudy'ego albo Rowana?- Jego odpowiedź była tak śmieszna że aż parsknęłam.

- Ty tak na poważnie? Rudy jest za mały i za głośny, a Rowan na bank mnie wkopie jako pierwszy. Proszę

- Ten ostatni raz- Widziałam jak się uśmiecha, podziękowałam mu i po umyciu naczyń ruszyłam do pokoju pisząc do Nahli że jutro idziemy tak jak się umawiałyśmy.

                                                                                             ***

Kierowałam się do szafki aby schować swój plecak, nie był mi potrzebny do czasu godzinnej przerwy. Czekałam pod salą egzaminacyjną razem z innymi uczniami powtarzając sobie wszystko to co mogło być przydatne. Kątem oka zobaczyłam jak do naszego grona zdających doszedł chłopak z białymi włosami. Szukał czegoś w telefonie, przyciągał uwagę przez te białe włosy bo każdy na niego zerkał.

Co dziwne nigdy nie widziałam aby chodził z nami na historię, byłam na każdych zajęciach z historii i ani razu go nie zauważyłam. Oderwał się od telefonu i zaczął rozglądać, po dłuższym czasie spojrzał na mnie. Jego twarz w mniej niż sekundę zamieniła się w strach, jego oczy rozszerzyły się i zamrugały kilka razy jakby chciały się upewnić co właśnie zobaczyły. Natychmiast oderwał ode mnie wzrok i próbował skupić się na czymś innym, jednak cały czas na mnie zerkał.

Stwierdziłam że podejdę, może coś mu się dzieje i potrzebuje pomocy. Gdy tylko się do niego zbliżałam, miałam wrażenie że on oddalał się. Gdy prawie przy nim byłam komisja egzaminacyjna wezwała nas na salę, cofnęłam się do wejścia i wrzucają telefon do koszyka zajęłam wylosowane przeze mnie miejsce. Gdy tylko skończyli odliczać od razu ruszyłam na sam koniec, tam zawsze można zgarnąć najwięcej punktów piszcząc o wybranej postaci historycznej.

Pisałam i pisałam, w jakimś momencie zaczęła mnie boleć głowa tak mocno że nie mogłam się już skupić na pisanych przeze mnie wiadomościach. Czułam też jakby ktoś mnie obserwował, delikatnie rozglądałam się po sali. Dwie ławki obok mnie siedział ten białowłosy chłopak, patrzył na mnie, głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej a ja poczułam, gniew?

Szybko wróciłam wzrokiem do kartki i starałam się zrobić resztę zadań, czułam jego wzrok na sobie cały egzamin. Wyszłam stamtąd zła na siebie że dałam się rozproszyć przez kogoś. Patrzyłam jak on wychodzi z sali, miałam ochotę się na niego rzucić i wyrwać mu wszystkie włosy z głowy. Byłam na niego zła, bardzo zła tylko nie wiem czemu. Nigdy nie czułam takiej złości na nikogo, ta złość była trochę niepokojąca. Gdy tylko zniknął z zasięgu mojego wzroku cała złość wyparowała ze mnie tak szybko jakby nigdy jej nie było, zniknęła jak za pstryknięciem palca.

Trylogia Drogi do Szaleństwa || Tom 1 CalmnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz