Weszliśmy do starszej kawiarni, miała swój klimat jednak gdyby sanepid wparował tutaj pewnego dnia, jestem pewna że zostałaby zamknięta. Mój towarzysz przywitał się z kasjerką, była to starsza pani. Wyglądała na miło po jej promieniującym wyrazie twarzy.
- Rashad kogo przyprowadziłeś tym razem?- A więc tak ma na imię, Rashad.
- A wie pani jaki jest Wade, to jego plan aby ją tu przyprowadzić
- Jego dziewczyna tak?- Zaśmiała się na tyle głośno, że nawet Rashad się lekko uśmiechnął jednak zaraz znowu przyjął minę jak na prawdziwego byczka przystało.
- Nie ja... nie jestem jego dziewczyną, ledwo go znam- Stresowała mnie ta - cała sytuacja przez buzujący we mnie alkohol. Bolało mnie już całe ciało, marzyłam o walnięciu się na łóżko i wstanie dopiero wieczorem.
- Myślę że jeszcze trochę i tak będzie- Powiedział szeptem do starszej pani a ta zachichotała
- Słyszałam to
- Dobrze wchodźcie, nie będę wam zabierała czasu
Weszliśmy na zaplecze, nie dziwiło mnie że jest tam gorzej niż na wejściu. Ta pani jest starsza, zapewne trudno utrzymać się z małej ilości pieniędzy a co dopiero utrzymać kawiarnie w dobrym stanie. Podeszliśmy do ściany z windą, winda była dosłownie za rogiem więc raczej nikt na pierwszy rzut oka jej nie zobaczy.
Weszliśmy do środka, Rashad nacisnął na najniższe piętro i zaczęliśmy jechać w dół. Grała klimatyczna muzyczka jaką można sobie wyobrazić jadąc windą, nie wiem co ja dalej tutaj robię. Uciekłabym jednak ze szkłem w stopie daleko nie pobiegnę, on jest szybszy i bez większego problemu mnie złapie.
Drzwi się otworzyły a ja zobaczyłam ogromny salon, brązową kanapę przykrytą babcinym kocem. Pełno wiszących świeczników, stare obrazy. Tak jak wyobrażałam sobie mój przyszły dom, wystrój był stary. Większość moich rówieśników powiedziałoby że jest to brzydkie i nigdy by tak nie wystroili domu. Jednak takie wnętrze miało swój klimat, łatwo w takich miejscach się wyciszyć
- To tutaj mieszkacie?
- Zazwyczaj tak, jeżeli jesteśmy w mieście
- Aha. Fajnie, pokazałeś mi swoją chatę to teraz mogę iść do mojej?
- Nie. Usiądź i nie odzywaj się na moment
Jako iż wiedziałam że jakakolwiek kłótnia z nim nie miała sensu to posłusznie usiadłam na kanapie, była zadziwiająco miękka jak na swoją starość. Patrzyłam jak Rashad wychodzi z salonu a po chwili wraca z apteczką i jakąś strzykawką. No chyba on nie myśli że dam sobie wbić jakąś opcją strzykawkę, a może oni są narkomanami? Zaraz mnie naćpa tym co jest w strzykawce i zabije.
- Po co ci to?
- Żeby ci pomóc, tu jest znieczulenie- Pokazał na strzykawkę- A tu wszystko co potrzeba aby wyjąć to co masz w stopie
- Umiesz w ogóle to robić?
- Nie jestem lekarzem ale potrafię
- To mnie wcale nie pociesza
- Zamilcz teraz - Wyjął to cholerne szkło a potem zabandażował, wygląda to dosyć solidnie. Jakby to nie był jego pierwszy raz
- Mogę o coś zapytać?- Muszę dowiedzieć się kim są ci ludzie którzy na mnie napadli i dlaczego akurat oni mi pomogli. Milczałam więc uznałam to za tak - Kim byli ci ludzie? Co wy tam robiliście, nie wmówicie mi że to był przypadek.
- Ci ludzie chcieli cię skrzywdzić Keres, porwali cię co tu dużo mówić. Uratowaliśmy cię.
- No dobrze ale co dalej, mam tu z tobą siedzieć i czekać na co?- Coś mi tu nie pasowało, ta całą sytuacja jest chora.
CZYTASZ
Trylogia Drogi do Szaleństwa || Tom 1 Calmness
FantasyDrewniany domek przy morzu, rodzina żyjąca w spokoju, dziewczyna spełniająca swoje marzenia. Gdy nagle piękny czar pryska. Nie wiedziała że jej piękno sprowadzi na nią zgube