dwa tygodnie późniejGrace Harrington
Ostatnie dwa tygodnie pamiętam jak przez mgłe, dokładnie tyle minęło od śmierci najbliższej mi osoby. Przepłakałam prawie cały ten czas, pomagano mi pakować moje rzeczy i załatwiono mi tymczasowy lokum ,nie miałam jakiejś ogromnej ilości rzeczy, ale mimo to mogłam wziąć tylko najważniejsze. Odkąd byłam mała obiecałam sobie dowiedzieć się co się stało z moimi rodzicami, miałam ich zdjęcia wiedziałam jak się nazywali, ale sama słabo ich pamiętałam to mało powiedziane praktycznie wcale ich nie znałam. Zostało nieco ponad tydzień wakacji, bardzo odczuwałam brak babci ,ale przecież gdy dowiedziała się ,że jest chora kazała mi obiecać ,że się nie załamię i będę żyć dalej, ba taką właśnie była moja babcia.Więc zmierzałam dotrzymać danej jej obietnicy.
Obecnie siedziałam właśnie w nieładnym staromodnie urządzonym gabinecie i rozmawiałam z dyrektorem placówki Panem Bronsonem, mężczyzna wyglądał na takiego po pięćdziesiątce, niesympatycznego człowieka. W tej chwili niemiłosiernie pstrykał srebrnym długopisem, niezwykle irytował mnie dźwięk pstrykających przedmiotów. Jemu ten dźwięk zdawał się zupełnie nie przeszkadzać. I teraz chyba nie mówił na poważnie, przekazywał mi właśnie informacje dotyczące nieznanej mi kobiety, która pragnęła mnie przygarnąć do siebie, opowiadał o niej w tak wyrafinowany sposób,że chyba musiała być kimś ważnym. Moją pierwszą myślą było to, że kobieta pewnie jest jaką moją daleką ciotką, co wcale nie musi zostać wykluczone, ale nic takiego od mężczyzny nie usłyszałam.
-Drogie dziecko otrzymałem telefon w twojej sprawie. - powiedział dyrektor - Pani Alexandra Reynolds przyjedzie jutro z tobą porozmawiać i szczerze pragnie cie wziąć do siebie.
-Dobrze -odpowiedziałam grzecznie nie wiedząc kim może być ta kobieta.
-Grace ubierz się jutro schludnie i spakuj swoje rzeczy możliwe ,że już jutro z nią mieszkasz - nie wiedziałam co o ty myśleć ani co powiedzieć .
- Odpowiedz proszę - Wiem że przeżywasz żałobę, ale oczekuję dobrego wychowania.
- Oczywiście Panie Bronsonie uszykuję się - Czy powinnam wiedzieć coś więcej?
-To chyba wszystko resztę jutro przedyskutujesz, ze swoją nową opiekunką. Możesz już iść.
-Do widzenia - odpowiedziałam, a następnie szybkim krokiem wyszłam z gabinetu.
Zdecydowanie nie polubiłam tego mężczyzny i zdecydowanie byłam zaciekawiona kim jest Alexandra Reynolds.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie , udałam się do łazienki umyłam włosy, a następnie ułożyłam je moją starą dobrą prostownicą do włosów oraz zrobiłam lekki makijaż. Zdecydowałam się że założę szerokie jeansy i biały elegancki top. Niewiele miałam do robienia w pokoju ,który mi przydzielono byłam z jakąś dziewczynką, ale ona nie rwała się do rozmowy więc stwierdziłam że poprzeglądam zdjęcia na telefonie. Byłam na nich ja z moją babcią po moim policzku spłynęła łza. Nie mogłam jednak teraz pozwolić sobie teraz na płacz , więc szybko odłożyłam telefon i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. W czasie wakacji raczej nie spotykałam się ze znajomymi ciężko można by ich nazwać moimi przyjaciółmi, nigdy nie miałam przyjaciółki w moim wieku.
Mniej więcej półgodziny później
do pokoju wszedł Pan Bronson i oświadczył mi ,że kandydatka na moją nową opiekunkę przybyła i czeka w jednym z gabinetów. Ruszyłam więc natychmiast za dyrektorem, gdy dotarliśmy na miejsce przekazał mi tylko ,abym weszła sama.Wchodząc do pomieszczenia ujrzałam niezwykle elegancko ubraną ,wysoką kobietę około trzydziestu ośmiu lat z czekoladowych włosach do ramion. Musiała gustować w rzeczach z najwyższej półki.
- Witaj kochanie - powiedziała przyjaznym głosem - wyglądała ślicznie, już rozumiałam dlaczego kazano mi się ładnie ubrać.
- Dzień Dobry Pani- odpowiedziałam nie wiedząc co dalej powiedzieć
- Na przyszłość mów mi Alexa- poprosiła
- Wiem że straciłaś kilka dni temu babcie, bardo mi przykro powiedziała - Chciała bym abyś zemną zamieszkała możesz nawet od dziś jeśli się zgodzisz.
-Z chęcią odpowiedziałam- kobieta się uśmiechnęła - tak naprawdę nie miałam wyboru co innego mogłabym odpowiedzieć to i tak było lepsze od tego miejsca.
- Ciesze się -odpowiedziała - Chodzisz do liceum prawda ?
-Tak teraz będę chodzić do drugiej klasy. - dlaczego ta rozmowa musi być tak niezręczna
Omówiłyśmy jeszcze kilka ważnych spraw, cały czas podczas rozmowy czułam się niezręcznie.
- To dobrze znam bardzo dobre liceum z chęcią by cie przyjęli - Jeśli nie masz nic przeciwko to pójdę podpisać papiery, a ty się spakujesz Grace. - była naprawdę miła i miałam nadzieje ,że się dogadamy .
Pokiwałam delikatnie głową ,a ciemnowłosa ruszyła do drzwi. Poszłam po swoje rzeczy do pokoju, a następnie wróciłam do gabinetu i czekałam aż Alexandra załatwi adopcje, gdyż większość papierów była już załatwiona . Nie byłam pewna niczego nadal było mi smutno i czułam brak, ale musiałam żyć dalej. Wzięłam do ręki butelkę z wodą i wzięłam kilka łyków po czym schowałam ją do plecaka, wciąż miałam tylko jedną myśl w głowie kim jest ta kobieta.
Kilka minut później uśmiechnięta Panna Reynolds prowadziła mnie na parking równocześnie rozmawiając ze mną i próbując mnie pocieszyć, opowiadała mi o sobie. Gdy wskazała swój samochód niemal oniemiałam, jej autem okazało się być białe sportowe porsche, które niewątpliwe kosztowało sporo pieniędzy. Powiedziała mi ,że jest właścicielką całkiem znanej fundacji zajmującej się odzyskiwaniem dzieł sztuki z zagranicy oraz lubi prowadzić akcje charytatywne i z miesiąc organizuje bankiet.
Jak wsiadłyśmy do samochodu odrazu ruszyłyśmy w drogę, zwróciła uwagę na mój stary zbity telefon jednak moja nowa opiekunka nic nie powiedziała.
Hej Kochani :)
Bardzo się staram aby rozdziały były ciekawe ten niestety taki nie jest ale mam nadzieje ,że następny będzie bardziej ciekawy. To był dopiero pierwszy rozdział ,możecie dawać mi rady w komentarzach np. co mogę poprawić. Jestem ciekawa czy uda mi się skończyć tą książkę. Jeśli rozdział był za krótki to sorki.
YOU ARE READING
The art of looking at the world
Teen FictionRodzice Grace Harrington zniknęli z jej życia gdy była jeszcze dzieckiem w tajemniczych okolicznościach, pozostawiając więcej pytań niż odpowiedzi. Nastolatka mieszkała wraz ze swoją babcią od strony mamy, która teraz niestety zmarła była bardzo zży...