32

800 24 2
                                    

> Victor <

Udała nam się namierzyć Nathana. Chwilę później sygnału już nie było, ale zdążyłem zapisać wszystkie dane. Jestem jego zastępcą, więc ja teraz tu dowodzę. Tak naprawdę to nie lubię Nathana, ale musiałem się ustatkować, więc udawałem jego przyjaciela. Nie chciałem ruszać mu na ratunek, bo wtedy to ja byłbym szefem. Jednak ludzie z gangu by mnie nie uznali skoro zostawiłbym tam Nata. Drugim powodem, dla którego jednak wyruszamy na tę ''bitwę'' jest Laura. Ona  niczym nie zawiniła, nie powinna tam być. O ile jeszcze żyje. 

- Musimy pozbierać ludzi - mówię do moich towarzyszy w magazynie. Trwała jakaś tam rada, czy coś. Tylko na wpół tego słucham. Ci ludzie tylko mi pomagają, cała decyzja jest po mojej stronie.

- Wszystkich..? - pyta Marta.

- Tak. Gang Alena jest silny, a on się już pewnie przygotowuje. Musimy działać. Ale jestem za tym, aby poczekać z tym jakiś miesiąc. Wróg straci czujność. 

- Wtedy nasz szef może już nie żyć.

I tak będzie martwy z mojej ręki. Mam plan, aby podczas ''ratowania'' go, ''przypadkowo'' go postrzelić. Wtedy nikt nie będzie miał mi za złe że nie wyruszyliśmy go odbić, i jednocześnie będę mógł pozostać na teraźniejszej pozycji. Plan idealny.

- Gdyby mieli go zabić już by to zrobili. Jednakże prawdziwym celem tej misji będzie obrabowanie ich magazynu. Mają dużo prochów i broni, która może się przydać.

Już na początku widziałem na ich twarzach że nie są zachwyceni pomysłem ratowania Nathana, zresztą jak ja, tylko że ja musiałem , aby utrzymać stanowisko. Na wzmiance o kradzieży z naszej strony się ożywili i byli inaczej nastawieni do całego pomysłu.

- Więc postanowione, za miesiąc wyruszamy, żeby się wzbogacić! - krzyknął Mack.

Adoptowana przez gangsteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz