> Alen <
- Zrobimy 6 rund, dobrze? - zapytałem mojej kruszynki. Muszę dowiedzieć się wszystkiego o niej.
- Okay...
- Możesz zacząć - mówię i przyglądam się jej. Mam dziwne wrażenie że dzisiejszy dzień już zmienił dużo, a po tej grze będzie jeszcze lepiej.
- Masz coś wspólnego z Nathanem?
- Tak, to mój brat. Kto jest twoją najbliższą osobą? - pytam.
- Teraz to chyba Nathan, ale nie mam z nim zbyt dobrych relacji, to znaczy... dogadywaliśmy się, ale bez przesady, rozumiesz? - pokiwałem twierdząco głową. Muszę się jak najbardziej do niej zbliżyć. Już ją dzisiaj przytulałem i chcę więcej, bo to było zajebiste. Zarzucam rękę na oparcie kanapy, w taki sposób, że jeśli dziewczyna zechce się oprzeć, będzie to musiała zrobić o moje ramię. Na szczęście Laura na razie nie zauważa tego gestu. - Macie jeszcze jakąś rodzinę?
- Nie. Matka nie żyje od 10 lat, a ojciec od 14. Co miałaś na myśli mówią że dużo osób cię zraniło? - w moim głosie dało się słyszeć troskę.
- Miałam na myśli to że dużo osób mnie zraniło - spojrzałem na jej twarz, która pozostała niewzruszona, ale te jej oczy... całe migały od smutku.
- Jak zraniło? - wiem że chodzi tu pewnie o gwałt czy bicie, ale chcę wiedzieć czy ufa mi na tyle żeby mi o tym powiedzieć.
- W różny sposób... no wiesz... bito mnie przez całe dzieciństwo i... no - kiwam twierdząco głową na znak zrozumienia i udaję że nachylam się po butelkę wody na stoliku, ale moje czyny mają sprawić że Laura opadnie na moje ramie, co tak by mnie uszczęśliwiło! Udaje mi się to, czuję jak jej plecy stykają się z moim ciałem. Zanim się podniosę, dla pewności że mi nie ucieknie owijam ją ręką w talii, na co się spina, lecz nie oponuje. - Co zrobiłeś z Nathanem?
- Ja tylko troszkę go pobiłem - uśmiecham się cwano.
- Dobra czekaj, czekaj, zmieniam pytanie... Co się stało z Nathanem? - uśmiecha się lekko. Śmieję się i kręcę rozbawiony głową.
- To już chyba następne pytanie, nie? - jestem miło zaskoczony, bo Laura oparła głowę o mój tors, co jest mega przyjemnym uczuciem. Ręką którą ją trzymałem teraz gładzę jej ramie. - Co byś ode mnie chciała, gdybym nie odpowiedział na więcej pytań?
- To, żebyś mnie wypuścił - uśmiecham się lekko. Teraz przynajmniej wiem że muszę odpowiedzieć na wszystko.
- I gdzie byś poszła? - mówię rozbawiony.
- To już następne pytanie. Teraz moje... - także jest rozbawiona, co sprawia że uśmiech nie chce zejść z mojej twarzy. Laura oparta o mój tors i uśmiechająca się do mnie, to coś co chciałbym mieś na co dzień.
- Cóż... na pewno chcesz wiedzieć? - przewraca oczami i kiwa głową. - Jest ledwo żywy, dostał parę razy nożem, częściej obrywał z kastetu, kiedy wyciągniemy od niego informację, raczej go zabiję, ale nie jestem tego pewny.
- Aha... teraz ty - dobrze to przyjęła... Czasami zapominam że ona tak dużo przeszła.
- To gdzie byś poszła?
- Długo radziłam sobie sama, a teraz, gdy jestem prawie pełnoletnia tym bardziej bym sobie dała radę. A ty co byś chciał gdybyś wygrał? - na jej twarzy znów wita uśmiech, który będę musiał niestety zdjąć, bo muszę dowiedzieć się paru ''gorszych'' rzeczy.
- Jeden, mały buziak o tutaj - powiedziałem wskazując ma moje usta. Dziewczyna się zaśmiała i przewróciła oczami. - A co do pytania o twoją prośbę... Jak to ''wypuścił'', skąd wiesz czy drzwi nie są otwarte?
- Masz mnie za aż tak naiwną? Kiedy gdzieś tam poszedłeś wczoraj, to ja obszukałam cały dom i szarpałam za wszystkie drzwi. Myślisz że twoje słowa ''idź do pokoju i nie wychodź'' coś by mi zrobiły? - zaśmiała się, a po chwili w której analizowałem jej słowa się do niej przyłączyłem.
- To teraz moje pytanie... - przerywa mi głos dziewczyny.
- Jak to twoje pytanie? Już pytałeś - teraz zdałem sobie sprawę że moje ''Jak to ''wpuścił'', skąd wiesz czy drzwi nie są otwarte?'' też są pytaniem. Westchnąłem. To musiało być mega żenujące. Zostało mi jedno pytanie. - Dlaczego chcesz zabić brata... w sensie, nie wiem czy chcesz... ale no wiesz o co mi chodzi... - wiedziałem. Nie chciałem na to odpowiadać, ale jeśli ona odpowie na moje to będę musiał ją wypuścić, oczywiście tego nie zrobię, ale Laura będzie na mnie zła, jestem tego pewny.
- Zawsze rywalizowaliśmy we wszystkim... Kiedy Nathan dowiedział się o śmierci ojca, próbował mnie zabić, żeby zdobyć więcej terenów w spadku, w sensie mieć większy gang... Nie udało mu się, ale musiałem uciekać... Wróciłem na dzień ''rozdania'' gangu. Nathan mnie oczerniał przez co zyskał więcej niż ja. Marzyłem tylko o zemście, o niczym innym, próbowałem wiele razy, lecz dopiero teraz mi się to udało, akurat teraz gdy mam ciebie i jak się budzę to nie myślę o zemście, a o tobie... - w moich oczach zebrały się łzy, które tak bardzo starałem powstrzymać, ale to nie zadziałało. Laura spojrzała na mnie i się lekko zawahała, po czy mnie przytuliła, ale bardzo lekko i niepewnie. Od razu odwzajemniłem uścisk i go wzmocniłem. Trwaliśmy tak, aż nie przypomniało mi się o moim ostatnim pytaniu, chciałem je już zadać, ale najpierw usadowiłem Laurę na moich kolanach, a ta od razu oparła się o moją klatę.
- Co się stało z twoją rodziną? - pytam głaszcząc jej udo. Długo się wahała, lecz w końcu usłyszałem jej szept.
- Nie mam rodziny... - zabolały mnie te słowa. Wiem o wszystkim co się działo w jej ''rodzinie'', ale myślałem że odmówi odpowiedzenia na te pytanie, a nie powie że nie ma rodziny. Cóż... czas udawać głupka.
- Nie żyją?
- Mój brat nie żyje.
-...A rodzice?
- Nie chcę odpowiadać...
- Dobrze... - w głębi jestem uradowany że mam u niej jedną prośbę, ale chcę ją pocieszyć. - Chodź - mówię wstając z kanapy i ruszając w stronę naszej sypialni. Laura podąża za mną z zaciekawieniem na twarzy.
- Co z moją karą - pyta.
- Oj tam znowu ''karą''. Ja bym to nazwał raczej nagrodą. Pocałunek ci się spodoba, może nie tak jak mnie, ale spodoba - śmieje się lekko, na co i moje kąciki ust wędrują ku górze.
- To co z tym? - pyta z udawana irytacją.
- Wykorzystam później - idę w stronę łóżka i patrzę jak moja dziewczynka stoi i nie wie co zrobić. To wygląda bardzo słodko. - No chodź - ponaglam ją. bardzo niepewnie podchodzi od drugiej strony do łóżka i kładzie się na samej krawędzi. Delikatnie oplatam ją w talii i przyciągam do siebie, potem kładę się na plecy tak że Laura leży na mojej klacie. Kwiatuszek nawet nie próbuje się wyrywać, tylko zamyka oczy. Układam głowę tak by czuć zapach jej włosów. Laura zasypia chwilę później więc albo była bardzo zmęczona, albo (przynajmniej tak to sobie wmawiam) czuje się bezpieczna w moich ramionach. Rozmyślając o dzisiejszym super dniu zasypiam, a śni mi się Laura...
CZYTASZ
Adoptowana przez gangstera
Novela JuvenilFragment #1 : - Okay.... jeśli chcesz coś jeszcze wiedzieć to przyjdź do mnie - oznajmił, a mi przyszła do głowy jedna rzecz. - Czemu podałeś fałszywe nazwisko? - pytam a on patrzy na mnie bardzo dziwnym wzrokiem. - Co? - Nie udawaj głupka, wiesz o...