{💟Rozdział 4. Niech mi ktoś pomoże💟}

63 4 21
                                    


Umiem pomóc innym, ale sobie jakoś nie - pinterest

        Kitsami leżała na łóżku, którego pościel była w motywie kosmosu, leżąc do góry brzuchem. W prawej uniesionej ręce trzymała zakupiony wczoraj naszyjnik z ametystową pięcioramienną gwiazdą, któremu skrupulatnie się przyglądała. Zastanawiała się, dlaczego do cholery go kupiła, skoro zwykle nie nosi takich rzeczy.

        Po paru minutach wzrok przeniosła na biało wymalowany sufit, a bardziej nachylony nad nią częściowo dach, czego wynikiem było mieszkanie na poddaszu.

       U każdego normalnego dzieciaka zawsze wisiały plakaty z superbohaterami, których byli fanami, lecz u dziewczynki były tylko puste beżowe ściany z motywem desek. Kitsami nie była zbyt wielkim fanem bohaterów. Może to dla tego, że była przyzwyczajona do  widoku dwóch największych herosów na co dzień? Kto wie.

        Po jej prawej, znajdowało się drewniane białe biurko w stylu vintage, na przeciw którego wisiała tablica korkowa z szkicami jej strona bohatera na przyszłość  i zdjęcia jej gangu w czasie różnych przygód.

- Kitsami Bakugo, zejdź na dół W TEJ CHWILI - po domu rozniósł się wściekły krzyk Izuku Bakugo, który przerwał jej piątkowo-popłudniowe bujanie w obłokach. Użycie całego imienia dziewczynki  oznaczało poważne kłopoty, więc czym prędzej popędziła do dolnej części domu, mimo jej rozumu krzyczącego, by tego nie robiła.

      Kiedy blondynka stanęła na półpiętrze schodów, znajdującym się na przeciwko drzwi wejściowych, odkryła przyczynę wściekłości jej papy.

      W drzwiach stała wściekła Itsuki Manoma z jej synem Yurim, który miał rozciętą wargę i siny prawy policzek, w który to wczoraj Kitsami walneła chłopaka. Co ją zdziwiło, to lewa strona twarzy tej rudej mendy  też jakimś cudem oberwała.

- Masz go przeprosić, teraz - powiedział surowo, na co Kitsami tylko skrzyżowała ręce na piersi, rzucając wyzywające spojrzenie do Yuriego

- Nie

- Słucham? - zielono włosy bohater podniósł brew do góry.

        Spokojnie. Izuku był dobrym i troskliwym rodzicem, ale nie tolerował przemocy w obec innych. Wliczając to stosowanie jej przez dwójkę jego młodszych dzieci, które najwyraźniej uważały to za dobry sposób rozwiązywania konfliktów rówieśniczych.

- Nie przeprosi, bo to on jest sobie, kurwa, winny  - Za dwójką gości pojawił się chłopak w gimnazjalnym mundurku o zielono-szmaragdowych lokach, wybijając wzrok rubinowych tęczówek w osoby przed nim.

       Akiri Bakugo pojawił się w odpowiednim momencie, za co Kitsami była wdzięczna jej marnym szczęściu, które zesłało jej starszego brata.

- Słownictwo Aki - syknął wściekły Izuku.

- Akiri ma rację, papo, to nie moja wina. Yuri zaczął to - dziewczynka powiedziała oschle, przyznając rzadko dawaną racje starszemu członkowi rodziny.

- To nie zmienia faktu, że uderzyłaś mojego syna krzesłem! - z awanturowała się kobieta pokazując zsiniałe policzki syna, a następnie wytknęła blondynkę palcem

- Właśnie! Nie miałaś powodu - Kitsami tylko prychneła odwracając wzrok i śpiworem go przenosząc na chłopaka

- Może w takim razie powiesz co mówiłeś  o mnie, swojej kochanej mamusi? Myślę... że będzie bardzo, bardzo zadowolona z tego - wytknęła mu, wkładając ręce do kieszeni.

{💜☯️Zwyczajnie Nadzwyczajna💜☯️ } (Bkdk kid adventures)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz