Rozdział szósty - Mental breakdown

12 2 1
                                    

)Japierdole, kilka miesięcy po opublikowaniu rozdziału skapnęłam się że są dwa rozdziały piąte. Debil ze mnie, wiem. A dla tych nielicznych którzy to czytają, pisze kolejny rozdział jednak moje zdrowie psychiczne po prostu mnie ogranicza i wyczerpuje, tak samo jak dwie szkoły więc przepraszam was :<)

- I'm a fucking pretty princess-
Tak. To było pierwsze zdanie jakie usłyszałem po wstaniu. Już wiem czemu tyle nie nocowałem u Rhysa...
-MICHAELU AFTONIE CZAS WSTAWAĆ STARY ZROBIŁ JAJECZNICE Z KIEŁBASĄ !- Z cyklu "Przyjaźnie się z Rhysem Antman'em, dzień 1"- Chodź bo ostygnie- Coś za spokojnie...- Idziesz ?- Miałem już odwrócić się na drugi bok gdy na mojej twarzy wylądowała pewna substancja w stanie ciekłym. Zimna. Woda. Zimna. Kurwa. Jebana. Woda.
- TY KURWIU MAŁY JEBANY KURWA CO TY SOBIE DO CHOLERY MYŚLAŁEŚ ?!- Zacząłem drzeć mordę, zapominając o przyjaciółce śpiącej na materacu obok- POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY CHUJU ?!- Zdjąłem koszulkę, gdyż ta nie nadawała się do noszenia na te chwilę. Mój kochany tank top...-ZAPIERDOLE CIE KIEDYŚ !- Miałem nadal wyzywać blondyna gdy nagle dostałem w łeb poduszką. Nie zdziwiłem się zbytnio, gdy dostał nią także Rhys. Jednak zdziwiłem się, gdy w jego stronę nadleciał kapeć, i to nie od strony Cassidy. Obróciłem powoli głowę i zobaczyłem. Tak. To była ona. Matka Rhysa. Druga na całym tym świecie osoba której się boję. Wierzcie mi, kobieta serio jest straszna. Wyobraźcie sobie babę Jagę tylko że młodsza i ładniejszą. Albo złą królową z śnieżki czy coś. Mniejsza z tym, współczuję panu Antmanowi, ten to dopiero jest pod pantoflem. No ale wracając. Pani Antman jest jedną z ładniejszych kobiet jakie widziałem, a niewiele jej brakuje do 40-stki więc kobieta serio się dobrze trzyma. I nie chcę tutaj zabrzmieć jak gej którym teoretycznie jestem, ale to zdecydowanie po niej Rhys odziedziczył urodę.

- POPIERDOLIŁO CIĘ SYNUSIU DO RESZTY ŻEBY OBLEWAĆ PRZYJECIELA WODĄ ? TOBIE TEŻ TAK ZROBIĆ ?- Podeszła do mego besto frendo, kierując na niego swój morderczy wzrok- Oczywiście siebie Cassi nie winię, śpij sobie do której tam chcesz. Zadbam o to żeby ci nie przeszkadzali- Dyskryminacja...

- Nie dziękuję, jest dobrze. I tak miałam już wstawać bo czuję że coś pięknie pachnie- Cassidy, dziękuję ci, jestem ci winny pół mojej wypłaty z teatru- To pani tosty ?-

-Tak skarbie, idź się ubierz a ja ci zrobię- Uśmiechając się miło wyszła z pokoju.

- Dyskryminacja I guess ?- Mruknąłem-Czemu ona ma lepiej niż my ? -

-Bo jestem dziewczyną I guess ?- Zpapugowała mnie- Naprawdę Mike, zrozum że w niektórych rzeczach dziewczyny są lepsze niż faceci- Mruknęła, wyciągając z torby czyste ubrania- Twój tata już skąpał się że nie ma cię w domu ?- Spytała, mimo że bardzo dobrze wiedziała jaka jest odpowiedź .

-Nie, pewnie mama zadzwoni wieczorem czy ma zamykać drzwi i tyle. Dla Evana nawet lepiej- Podrapałem się po nagich plecach- Rhys, masz jakąś koszulkę na zbyciu ?- Spytałem odwracając się w stronę blondyna.

-Pytasz się czy mam jakieś ciuchy zgodne z twą orientacją? Oczywiście skarbeńku. Wolisz coś tęczowego czy bardziej zielono niebieskiego ?- Zapytał, podchodząc do szafy

-Przypominam ci że nie tylko ja w tym pokoju wolę facetów- Spojrzałem na niego znacząco.

-A niech cię Pepe panie dziobaku, czy ktoś w tym pokoju woli kobiety ? Ja gej, ten też gej, Cassidy, twoje bycie bi nas ratuje- Makaron z serem, jak zwykle teatralnie, przypadł do brunetki.

-Because of you, I wonder if I'm a lesbian after all- Mruknęła w języku który był jej specjalnością, a którego nie rozumiał Rhys czyli Angielskim.

-No te quejes, cariño, sabemos que somos amados. (Nie marudź skarbie, wiemy że jesteśmy kochani (przynajmniej według tłumacza i moich znikomych umiejętności))- Tym razem to ja użyłem języka urzędowego z państwa mojej matki, jakim była Argentyna a więc hiszpańskiego- Мы тоже тебя любим ( my też cię kochamy) -

-Polisz gajs, polisz. Aj don't spik raszjan, aj don't spik inglisz aj don't spik spanisz- Zaczął wymieniać języki w których mówiliśmy z mędrcem 6 ścieżek, aka Cass-To że umiecie mówić w innych językach nie znaczy że macie się tym flexowac- Zdenerwowany popatrzył na nas z pod byka.

-Nie moja wina że mam rodziców z innych kraji- Powiedziałem, zakładając koszulkę którą w między czasie sam sobie wziąłem.

-Chyba raczej miałeś- Powiedział, nadal zdenerwowany, jednak gdy uświadomił sobie swoje słowa, od razu zakrył usta- Mike, przepraszam, nie chciałem- Zaczął machać spanikowany rękoma- Naprawdę, to się więcej nie powtórzy- Na jego twarzy malował się strach, mający swoje dobre podstawy.

- Mhm.- Tylko tyle zdołałem powiedzieć, żeby ani nie wybuchnąć atakiem agresji, ani nie zacząć ryczeć. Bez dodatkowych wyjaśnień wyszedłem z pokoju do mieszczącej się kilka drzwi dalej łazienki. Znałem ten dom już na pamięć, bywały takie czasy w których częściej spałem tutaj niż w własnym domu. Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i usiadłem na podłodze. Musiałem ochłonąć. Moja biologiczna matka zawsze była dla mnie iskrą zapalną. Gdy jeszcze z nami była, tata wydawał się być normalny. Był miły i nigdy nie podnosił głosu. A potem puf. Otoczka idealnej rodzinki pękła. Byłem jeszcze zbyt mały żeby nie wierzyć drugiej najważniejszej dla mnie osobie, która mówiła że "mama i siostra musiała pojechać do pracy". Prawdę ogarnąłem dopiero kilka lat później, gdy poobijany przez ojca leżałem na ziemi, praktycznie dusząc się kaszlem spowodowanym przez płacz. To było 10 lat temu, ale ja pamiętam jego słowa :

- Lepiej byłoby gdybyś jechał wtedy tym autem z nimi. Nie musiałbym użerać się z taką porażką życiową.-

Mimo tego, że on zapomniał o nich dość szybko, ja zawsze pamiętałem. Specjalnie uczyłem się hiszpańskiego, aby móc porozmawiać z argentyńską częścią rodziny. To oni przysyłali mi wszystkie drobne rzeczy które mam do tej pory w pokoju.

Ale synem Valeri Martinez- Afton był Michaelek Afton.

A przybranym synem Clary Afton jest Michael Afton.

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

No witam, zgadnijcie kto po przerwie wrócił na wattpada
Czemu mnie nie było ? Po pierwsze psychika mi się znów popsuła, po drugie, jak to pisze to jestem dwa dni przed egzaminem półrocznym w szkole muzycznej więc cisnę się jak tylko mogę

Mam nadzieję że wam się spodoba i nie gniewacie się za nieobecność

*883 słowa bez notatki*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Las Harmilton - ZniknięciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz