1. Zwyczajność

25 0 0
                                    

                                     Elizabeth

    -Naprawdę nie chcesz iść?- powiedziała dziewczyna, która siedziała obok mnie. Nicole. Moja Nicole. Najlepsza przyjaciółka od urodzenia. Przed tym jak się urodziłyśmy, nasze matki były najlepszymi przyjaciółkami. Dlatego jak już się urodziłyśmy, musiałyśmy spędzać czas razem. Codziennie się widziałyśmy, ale nam to nie przeszkadzało. Chodziłyśmy razem do jednej szkoły, a później liceum. I ciągle miałyśmy taki sam kontakt. Nicole była dość sporą imprezowiczką więc chodziłyśmy często na imprezy. Teraz znowu chciała mnie przekonać żebym poszła z nią. Tym razem naprawdę ale to naprawdę nie chciało mi się iść. Byłam zmęczona. Ciągle się uczyłam i nie miałam czasu na nic innego. Potrzebowałam odpocząć od wszystkiego.
-Naprawdę. Nie chce mi się. Jestem zmęczona.
-Proszę, Liz naprawdę. Nie chce tam iść sama.
-Nie.
-Liz błaaaagam.
-Nie i koniec.
-A co mam zrobić żebyś poszła?
-Nie wiem. Wymyśl coś.-powiedziałam po czym wstałam z łóżka i podeszłam do lusterka żeby poprawić swój lekki makijaż. Dziewczyna była zawsze mocno umalowana. Ja stawiałam bardziej na naturalność, bo nie miałam jakiejś dużej potrzeby żeby chodzić w mocnym makijażu. Z Nicole się bardzo różniłyśmy od siebie. Ona była popularną, śmieszną, hałaśliwą, i trochę wredną blondynką z zielonymi oczami, małymi ustami i piegami a ja byłam po prostu brunetką z brązowymi oczami, prostym zadartym nosem i pełnymi ustami. Nick nosiła kolorowe, dobrze dopasowane
do siebie ubrania a ja zazwyczaj nosiłam to co mi się rzuci w oko i bardziej ubierałam się w ciemniejsze kolory. Byłyśmy kompletnie inne. Ale to nam nie przeszkadzało w naszej przyjaźni.
-Zrobię makaron.-powiedziała po chwili zastanawiania się.-To co pójdziesz ze mną na tą imprezę proszę?
-Hmmm.....No dobrze, ale tylko na 2/3 godziny. Nie więcej.-odpowiedziałam żeby nie musieć z nią dyskutować. Tak było zawsze.
Po prostu kocham makaron. W sumie każdy. Nicole zawsze mnie tym przekonywała. Gotowała taki pyszny makaron. Każdy był cudowny.
-Wiedziałam że przekupie cię makaronem haha.-wstała i podeszła do mnie po czym zaczęłyśmy się obie śmiać.
                                   *         *         *
            Podeszłam do samochodu mojego taty i wsiadłam na miejsce kierowcy. Wiedziałam że nie powinnam była wziąć jego samochodu ale stwierdziłam że dam sobie radę. Miałam już prawo jazdy od roku. Ale Nicole stwierdziła że to cudowny pomysł żebym pojechała po nią a potem żebyśmy pojechały tym autem do klubu na imprezę i chociaż wiedziałam że jak mój ojciec się o tym dowie że wzięłam jego auto bez pytania to mogę mieć poważne kłopoty ale nie przejmowałam się tym. Najpierw pojechałam po Nick, która kilka godzin temu poszła do domu żeby się wyszykować. Podjechałam pod jej dom a raczej, willę. Ogromną willę. Jej rodzice byli bardzo bardzo bogaci i się tym chwalili. Zawsze musieli być najlepsi. Dlatego tak się polubili z moimi rodzicami. Zawsze udawaliśmy „wspaniałą, szczęśliwą rodzinę" choć tak nie było. Dziewczyna miała tak samo. W takich kwestiach się bardzo rozumiałyśmy. Zawsze tak było. To była po prostu nasza zwyczajność.

stay with me foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz