3. Kontrola

19 0 4
                                    

                                      Elizabeth

        Nie chciałam wracać do domu. Miałam być równo o 20 a wróciłam do domu o 22. Zagadałam się z nowymi znajomymi. I ciągle myślałam o tym brunecie, co mnie złapał. Ciekawa jestem czy też tak o mnie myślał. Był taki przystojny. Przynajmniej tak mi się wydawało, ale byłam pijana więc wszystko było lepsze. Weszłam do domu, szybko zdjęłam buty i gdy chciałam wejść po schodach na górę usłyszałam znajomy głos.
-Miałaś być o 20. Dlaczego dopiero teraz wróciłaś?-powiedział mój ojciec.
-Przepraszam, ale się zagadałam z nowymi znajomymi.
-Piłaś?
-Yyy nie-skłamałam. Tak nienawidziałam kłamać. Nie chciałam, ale dosyć często okłamywałam rodziców. Czasem kłamstwo jest lepsze od prawdy. Chociaż ja nigdy nie chciałam być okłamywana.
-Dlaczego mnie okłamujesz? Przecież czuję.
O nie. Skłamałam. A on o tym wiedział. Wiedziałam co mnie zaraz czeka.
-Przepraszam-powiedziałam że łzami w oczach. Nie chciałam być karana.
-Wiesz co cię czeka.
-Dlaczego?-powiedziałam prawie płacząc.
-Po pierwsze okłamałaś mnie a po drugie się spóźniałaś aż 2 godziny. Do tego jeszcze wzięłaś moje auto. Prowadziłaś pijana? Mogłaś spowodować wypadek. Co ludzie by o nas pomyśleli?
        No właśnie. Tylko na tym mu zależało. Matce tak samo. Nie ważne co by mi się stało tylko ważne jest „Co by ludzie o nas pomyśleli?" Zawsze tak mówili. Przyzwyczaiłam się już. A kara polegała na tym że najpierw ojciec bił mnie pasem a potem rozbijał szkło o ziemię a ja miałam to zbierać gołymi rękami. Jak służąca. Ale musiałam to robić, bo by czekało mnie coś gorszego. Dosyć często mnie bili. Jak się spóźniałam lub jak coś mi nie wychodziło. Musiałam być idealna.
-Przecież wiesz jak to działa.-powiedział a ja usiadłam na ziemi a następnie podciągnęłam spodnie. Często bił mnie po nogach. Bo nie widać tego aż tak. No chyba że jest ciepło. Ale wtedy i tak muszę nosić długie spodnie. Nie mogłabym dopuścić, żeby ktoś to zobaczył. Gdy już usiadłam to wziął pas i zaczął mocno bić mnie po piszczelach. Boże jak to bolało. Wiedziałam że lubił to robić. Lubił krzywdzić ludzi. Matkę też krzywdził. On był potworem. Ale ona nie była od niego lepsza. Też czasami mnie biła. Ojciec w końcu przestał. To trwało ze 2 minuty a moje piszczele były we krwi. Pewnie przez metalową część, która jest w pasku.
Gdy wstał pociągnął mnie za włosy, żebym wstała. Lekko się zachwiałam ale się nie przewróciłam. On podszedł do szafki z kieliszkami, a następnie wziął jeden i rzucił mi pod stopy. Kieliszek się rozbił, wbijając się szkłem w moje i tak już zranione nogi. Podszedł do mnie i popchnął mnie na szkło. Upadłam teraz na to kolanami. Moje całe nogi krwawiły. Nie dałam rady nie płakać. Zbierałam szkło wolno i starannie żeby nie wbić sobie znowu tego w skórę. To tak cholernie bolało. Gdy już to pozbierałam do plastikowej miski, mojego taty już nie było. Pewnie poszedł już do pokoju. Wyrzuciłam szkło do kosza i ze zranionymi nogami, poszłam na górę, do swojego pokoju. W nim miałam na szczęście łazienkę. Poszłam się wykąpać a jak wróciłam to włożyłam swoje białe słuchawki i zaczęłam słuchać różnych piosenek, a następnie podeszłam do swojej biblioteczki i wzięłam książkę. Kocham słuchać muzykę i przy okazji czytać książki. One mnie uspokajały. Wtedy mogłam zapomnieć o świecie rzeczywistym. Mogłam zanurzyć się w świat nierealny. Po około 30 minutach, spojrzałam na zegarek. Była 23:25. Od razu popatrzyłam jaki jest dzień. Był piątek. Zapomniałam. Myślałam że jutro szkoła. Kurwa. Chciałam by jutro był poniedziałek.   
Wtedy nie musiałbym siedzieć w tym domu. Nie chciałam widzieć rodziców. Już nigdy. Byłam w 4 klasie liceum. Zaraz miałam kończyć 19 lat i miałam pojechać na studia. Wybrałam sobie najlepszą szkołę, do której musiałam się dostać. Wtedy nie musiałabym być z rodzicami. Wyprowadziłabym się daleko od nich. Nie chciałam przy nich być.    Chciałam być jak najdalej jak się da. I niby Nicole myślała, że wie o mnie wszystko to w sumie nie wiedziała prawie nic. Nie wiedziała, że rodzice mnie biją. Że chce zniknąć. Że mam dość życia. Że za rok pewnie już mnie nigdy nie zobaczy. Nie chciałam być daleko od niej. Ale musiałam to zrobić. Ona chciała być na studiach gdzieś blisko Seattle. Ja nie mogłam. Dlatego tak bardzo nienawidziałam tego że to może być ostatni rok, który spędzamy razem. Bolało mnie to zawsze, gdy o tym myślałam. Nicole nie wiedziała też że rodzice zawsze mnie kontrolowali, mówili co mam robić, musiałam robić to co oni chcą a ja chciałam podejmować sama decyzję. Nie chciałam być ciągle ich niewinną sterowaną laleczką. Chciałam żyć po swojemu.
                                 *            *           *
        Rano około 07:00 poszłam pobiegać. Założyłam oczywiście słuchawki. Wsłuchiwałam się w muzykę. Wróciłam około 08:30. Weszłam do domu, zdjęłam buty i poszłam schodami na górę. Umyłam się i zeszłam, zjeść śniadanie. Niestety, usłyszałam że ktoś tam był. Moja matka robiła sobie właśnie śniadanie do pracy. Ona chodziła do pracy nawet w sobotę i niedzielę. Ojciec tak samo, tylko on bardzo wcześnie wychodził. Kiedy chciałam się już wycofać, to usłyszałam, że zaczęła coś mówić.
-No choć już Elizabeth. Przecież cię słyszę-powiedziała, na co się lekko spięłam. Wyprostowałam się i podniosłam brodę lekko do góry, żebym wyglądała na pewną siebie. A gdy już weszłam do kuchni, wyciągnęłam z szafki potrzebne rzeczy do mojego śniadania. Często jadłam płatki z mlekiem, lecz dzisiaj postawiłam na owsiankę z owocami. Zaczęłam ją robić, nie spoglądając nawet na kobietę. Kątem oka widziałam że robiła sobie jajecznicę. Ja aktualnie nie przepadałam za jajecznicą. Nie wiem dlaczego, bo kiedyś ją bardzo lubiłam. Gdy zrobiłam sobie już owsiankę i pokroiłam owoce to znowu poszłam do pokoju. I zaczęłam się uczyć na chemię, bo miałam sprawdzian w poniedziałek. Ja musiałam mieć same dobre oceny. Miałam same 5 i 6 ale rodzice i tak mówili zawsze, że mogło być lepiej. Nigdy nie byli ze mnie dumni. Nagle usłyszałam przychodzącą wiadomość od nieznajomego numeru.

od nieznajomy:
Ładnie dziś wyglądasz Elizabeth.

do nieznajomy:
Skąd wiesz jak wyglądam, jak mam na imię i kim ty jesteś?

od nieznajomy:
Tak jakoś wyszło. Już dawno cię obserwuję. Chciałabyś się może spotkać?

Kurwa no jakiś stalker. Co tu się dzieje do cholery?

do nieznajomy:
Nie, jeśli nie powiesz mi kim jesteś.

od nieznajomy:
Widziałaś mnie już.

do nieznajomy:
Co? Gdzie niby? Nie znam cię.

od nieznajomy:
W klubie. I tak nie znasz mnie ale ja cię znam Lizzy. Spotkajmy się w parku o 12:00. Nie spóźnij się.

Nie ma takiej opcji nawet. Nie byłam głupia przecież.
Nie spotkam się z jakimś jebanym stalkerem. Kim on był? Widziałam go w klubie. O Boże. Czy to on był tym „przystojnym brunetem" co mnie złapał, gdy prawie upadłam na ziemię? Możliwe. Lub był to ten Lucas. Ale mam jego numer i pokazało by mi że to on. Wychodziło na jedno. To on. W sumie to chciałam go spotkać. Ciągle o nim myślałam. A teraz była 10:30 więc musiałam się wyszykować. Na szczęście, park był niedaleko od mojego domu. Może nie miałam widoku na niego z okna ale był nawet blisko. Jakieś 10 minut na piechotę. No to było w sumie trochę mało, jak na to, że bardzo lubiłam spacerować.
       Była już 11:40. Musiałam zaraz wychodzić. Nałożyłam na twarz mój codzienny, lekki makijaż. I ubrałam się w czarny top, a na to założyłam jeszcze jeansową czarną kurtkę. Miałam moje ulubione, też jeansowe spodnie więc chyba wszystko do siebie pasowało. Wzięłam swoją ciemno-czerwoną małą torebkę, w której miałam telefon i tym razem bezbarwny błyszczyk. Na szczęście mojej matki już nie było, więc swobodnie mogłam wyjść z domu. Szłam szybko, żeby się nie spóźnić. Byłam kilka minut przed czasem. Usiadłam na ławce i zaczęłam się rozglądać po parku. Popatrzyłam na swój zloty zegarek, który dostałam od rodziców na swoje 17 urodziny i pokazywało że jest 12:05. On się spóźniał. W końcu gdy tak siedziałam, myślałam że nie przyjdzie, to zobaczyłam jak właśnie ten chłopak się zbliżał. Szybko wstałam, ciągle wpatrując się w chłopaka. Tak po prostu. Myślałam, że uważałam że jest przystojny, tylko przez to że byłam wtedy pijana, ale nie. On naprawdę ale to naprawdę był bardzo przystojny. W końcu stanął przede mną.
-Część młoda-powiedział na co ja wstrzymałam oddech. Dlaczego tak było? Nie wiem.

stay with me foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz