Rozdział 2

18 1 0
                                    

Oto rozdział drugi. Dzisiaj będzie dłuższy, nie taki jak wczoraj hah

ZAPRASZAM DO CZYTANIA >>

................................................

Lekcja trawa już dłuższą chwilę. Dazai znudzony bawił się swoimi rękami. Po chwili sięgnął po wodę. Wszyscy w około wygłupiali, śmiali i darli się. Nauczycielka wkurzona tym zamieszaniem nagle zamilka i usiadła przy biurku. Westchnęła głośno.

- No to co, karna kartkóweczka?

Osamu aż zachłysnął się napojem gdy to usłyszał. Natychmiastowo cała klasa ucichła.

- Proszę nie, proszę nie, proszę... - panikował w myślach - Nie nauczyłem się przecież... Cholera...

Brunet pobladł a po chwili poczuł jak trzęsą się mu ręce.

Tymczasem rudzielec prychnął z niezadowoleniem a następnie zerknął na chłopaka obok.

- Hej, Dazai... Wszystko dobrze? - spytał zauważając jak Osamu szklą się oczy i szybko złapał go za rękę. Brunet poderwał się i zmusił do sztucznego lekkiego uśmiechu.

- Tak, jasne. - Mruknął a potem wyciągnął kartkę.

Następnie nauczycielka podała zadania. Chuuya ze smutkiem stwierdził fakt, że nie zna na żadne z nich odpowiedzi.

- Kurcze blade... Będzie szmata.. No trudno, jakoś przeżyje - westchnął.

Dazai także nie umiał rozwiązać zadań. Patrzył się tępo w kartkę a obraz przed oczami rozmazał się powoli. Nie miał innego wyboru, niż po prostu siedzieć i czekać do końca lekcji.
Wreszcie zadzwonił dzwonek, i wszyscy ponuro wyszli z klasy.

- No po prostu zajebiście. - Chuuya mruknął kiedy wchodzili razem z Dazaiem do szatni. - Że jak ci głupcy się wiercą na lekcji, jakby mieli owsiki, to my też musimy przez to oberwać...

Brunet jednak słuchał rudzielca jednym uchem, ponieważ zastanawiał się zrozpaczony jak wytłumaczy ojcu słabą ocenę. Bał się wracać do domu i spodkać z rodzicem.

Chuuya widząc nieobecność duchową Osamu, lekko ko szturchnął.

- Dazai, wracaj na ziemię makrelo

- Uh? Oh.. Tak oczywiście

- Powiedz mi, co cię dręczy? Jesteś teraz jakoś nie w sosie. Wiesz że możesz mi się zawsze że wszystkiego zwierzyć. - Brunet wziął kilka oddechów żeby się uspokoić.

- To nic takiego... Tylko trochę martwię się tym sprawdzianem. To wszystko - Skłamał.

Chuuya spojrzał prosto w orzechowe oczy Osamu i założył mu za ucho pasemko włosów, które niesfornie opadało na twarz. Wiedział że coś jest nie tak i że to nie chodzi tylko o ocenę. Nie mógł jednak wymyśleć powodu paniki i smutku przyjaciela. Rudzielec westchnął.

- Chodź, weź torbę i lecimy na trening.
Przyjaciele złapali za swoje torby i ruszyli w stronę sali gimnastycznej.

Dazai intensywnie rozmyślał nad tym, co się przed chwilą stało. Przypomniał sobie ten dotyk Chuuyi na twarzy i jego piękne niebieskie oczy, które wpatrywały się w niego intensywnie. Zarumienił się lekko a następnie, gdy już weszli do przebieralni, zawiesił torbę na wieszaku. Wyciągnął koszulkę i spodenki, po czym udał się w stronę łazienki. Chuuyi wytłumaczył kiedyś, że nie lubi przebierać się przy innych, dlatego że się wstydzi. Ale tak naprawdę bał się że ktoś może zobaczyć jego rany i siniaki na całym ciele.

W tym czasie Nakahara  poczekał aż Osamu odejdzie na bezpieczną odległość, po czym zsunął się po ścianie i zakrył rękoma twarz.

- Kurde blade jak ja go kocham!! - Wyszeptał. Po chwili jednak wstał i postanowił także się przebrać.

Dazai kończąc zakładać koszulkę, śpiewał sobie pod nosem swoją piosenkę. Uwielbiał on bowiem śpiewać, a głos miał boski. Od dziecka marzył o występowaniu na prawdziwej scenie i o pisaniu piosenek. Jego mama wspierała go, a nawet kupiła pianino. Chodził na lekcje grania na pianinie, do czasu śmierci jego mamy. Osamu codziennie spędzał tam większość swojego czasu, codziennie wymyślając coś nowego. Muzyka była dla niego całym życiem.

- Gotowy?

- Jasne! Dajmy im popalić! - Zaśmiał się Dazai a następnie złapał przyjaciela za rękę i oboje wbiegli na boisko. Chuuya zrobił się cały czerwony.

Cała drużyna ustawiła się na swoich miejscach a następnie zaczęli rozgrzewkę. Potem trener postanowił aby rozegrali mały meczyk.

- Cholera ale się zmęczyłem - roześmiał się Chuuya po skończonym meczu. Wyjął wodę i wziął łyka. - Chcesz? - Spytał się Dazaia widząc że ten patrzy się na niego prosząco.

- O jacie dziękuję! Okropnie mi się chce pić. - Osamu wziął też łyka i odetchnął z ulgą.

- Wiesz że nazywa się to pocałunkiem pośrednim? - Uśmiechnął się rudzielec.

Dazai nie odpowiedział tylko zakrył twarz rękoma, ponieważ stał się cały czerwony jak wcześnie Chuuya.

- Hej, makrelo wszystko w porządku? - spytał się rudy odrywając ręce od twarzy bruneta. - Czy.. O JACIE CZY TY SIE RUMIENISZ

- Niee - pisnął Dazai

- WIDZIAŁEM, WIDZIAŁEM!~
..........................................................
Tak kończę oto ten rozdział. Będą opóźnienia z kolejnym bo mam coraz mniej czasu do pisania. Do zobaczenia! I mam nadzieję że się spodobał ~

Soukoku - Nad PrzepaściąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz