Rozdział 4

19 1 0
                                    

❗INFO❗

W SCENIE W STOŁÓWCE NIE WIEM JAK NAZYWA SIĘ TA LADA ZA KTÓRĄ JEST JEDZENIE WIĘC NAZWĘ TO PO PROSTU STOŁEM WENECKIM.

błagam nie czepiać się...
..............................................

Dazai obudził się i przetarł oczy. Poczuł na kolanach miękką kuleczkę, Carmen. Pogłaskał ją lekko i sięgnął po telefon. Była 3:46.

-Mh... Cholera... - Ziewnął i z powrotem położył się na poduszce, ponieważ zrobiło mu się słabo. Ciekawe kiedy ostatnio jadł coś porządnego...

Włączył rozmowę z Chuuyą, a jasny wyświetlacz oślepił go. Chwilkę potrwało aż przyzwyczaił się do światła i przeczytał wiadomość od przyjaciela. Następnie odpisał mu.

„O jacie, ale super!!! Postaram się być. Nie wiem co na to mój stary, ale coś tam poradzę :3"

Brunet uśmiechnął się i włączył tik toka. Nie potrafił już zasnąć więc przez kilka godzin surfował po internecie. Wreszcie wybiła 7:30 i Dazai wstał z łóżka. Czuł się okropnie. W ogóle się wyspał się w nocy, a poza tym bolało go całe ciało.

Jego kotka wybiegła za nim z pokoju i weszła do łazienki. Brunet dzisiaj wybrał jego białą ulubioną bluzę ze słodkim nadrukiem kotka i szerokie czarne jeansy.

Zszedł do kuchni i rozejrzał się. Nikogo na szczęście nie było w domu. Dał Carmen jeść, dolał jej wody do miseczki i posprzątał jej w kuwecie. Następnie zrobił sobie kawę, wziął plecak i wyszedł z domu. Wolnym krokiem zmierzał do parku, gdzie czekał już na niego Chuuya.

- Cześć Dazai! O kurde... Co ci jest? - Rudzielec przeraził się na widok Dazaia. Miał podkrążone oczy i był bardzo blady.

- Cześć misiu... Nie wyspałem się po prostu. Wszytko jest okay.

- Nic dziwnego jak dostałem od ciebie wiadomość o 4:00 rano - Zaśmiał się Chuuya i złapał bruneta za rękę. - Chodź, idziemy.

Poszli chodnikiem tą samą drogą co zawsze w stronę szkoły. Było pięknie, i ciepło. Promyki słońca przedzierały się przez wiśnie, które rosły po obu stronach drogi.

Kiedy wreszcie zajęli już swoje miejsca w ławce, podbiegła do nich, a raczej do Chuuyi, Naomi.

- Cześć kotkuu~ Masz ochotę wyskoczyć ze mną na lunch, Chuu?? - Wydarła się i chwyciła go za policzek. Czarnowłosa ukradkiem usiadła na ławce

- Cześć Naomi - Syknął rudzielec - Nie dzięki, idę już na lunch z Dazaiem. Czy mogłabyś się już łaskawie odczepić?

Nakahara zepchnął Naomi z ławki i westchnął. Nienawidził jej, ponieważ od pierwszej klasy jest jego wielką wielbicielką i uparcie chciała mieć rudzielca za chłopaka. Była taką typową tapeciarą.

Dazai przewrócił oczami. Codziennie jakieś dziewczyny podchodziły do Chuuyi a brunet tego nienawidził. Najbardziej jednak tępił właśnie Naomi. Czarnowłosa z każdym kolejnym dniem wkurzała go coraz bardziej.

- HIHI CZEŚĆ CHUU CHUU MOJE KOCHANIE, CZY IDZIESZ, HIHI ZE MNĄ ZJEŚĆ LUNCH?? - Osamu udawał głos Naomi, śmiesznie przy tym wymachując rękoma. - OHH NIE, NIE PÓJDĘ NA BASEN, BO MI SIĘ WŁOSKI I MAKEUP POPSUJĄ HIHI~

Przyjaciele ryknęli śmiechem a dziewczyna z odrazą popatrzyła się na Dazaia, prychnęła obrażona i odeszła od ich ławki.

- I tak to się robi. - Z dumą odezwał się brunet i jeszcze wystawił środkowy palec w stronę czarnowłosej. - Z takimi to trzeba na krótkiej smyczy.

Chuuya zginał się ze śmiechu do momentu gdzie weszła nauczycielka. Potem już się uspokoił i skupił na lekcji. Czasami tylko tłumił napad głupawki, gdy Dazai trącał go i pokazywał jakieś losowe rysunki Naomi, ze stopami zamiast rąk albo z Sigma twarzą.

Osamu kochał rysować takie rysuneczki po rękach, ławce i oczywiście zeszycie. Osobiście uważał że nie potrafi rysować ładni, ale i tak bazgrał długopisem takie cudeńka.

Lekcje mijały aż wreszcie nadszedł czas lunchu. Przyjaciele standardowo poszli na stołówkę razem i podeszli do stołu weneckiego. Chuuya chwycił tacę i spojrzał na Dazaia.

- Hej, jesz coś?

- Niee, nie jestem głodny.

- Na pewno?

- Mhm

Chuuya nałożył sobie ryż z sosem, onigiri, i ramen. Następnie usiedli razem przy stoliku. Nakahara wziął do buzi gryza onigiri z tuńczykiem. Najpierw wgryzł się w chrupki wodorost a później poczuł miękki ryż na podniebieniu.

- MMM JAKIE PYSZNE - rozmarzył się rudzielec. - Dawaj, weź gryza

- Nie, dzięki...

- No dawaj Dazai!! - Nalegał Chuuya przybliżając onigiri pod nos Osamu.

- No dobra... - westchnął Dazai i ugryzł ryż.

Smak potrawy rozprzestrzenił się po gardle bruneta. Poczuł on że jest mu niedobrze. Jednak próbował zachować spokój i swobodę.

- Dobra, zaraz wracam. Idę do toalety. - Powiedział szybko i wybiegł ze stołówki.

- Czekaj... - Krzyknął jeszcze Chuuya ale Dazai nic już nie słyszał. Biegł prosto do łazienki i od razu podszedł do toalety i po prostu zwymiotował.

- Co się ze mną dzieje do cholery...

Wstał i podszedł do zlewu a następnie przemył sobie twarz wodą. Wtedy do toalety wszedł Chuuya.

..…...…………………………….

Koniec rozdziału na dzisiaj. Sorki że taki krótki ale mam jutro szkołę 😰. Mogę się spóźnić trochę z następnym misie. Papa 💗

Soukoku - Nad PrzepaściąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz