1

66 2 0
                                    

Była wspaniała cisza. Słychać było jedynie krople deszczu, spływające po oknie w moim pokoju. Lubiłam takie dni. Czułam się wtedy niesamowicie dobrze.

Sięgnęłam po swoje notatki, włączyłam laptopa i napiłam się jeszcze parującej herbaty. Nagle usłyszałam przekręcenie zamka w drzwiach.

-Przyniosłam pizze-Wiktoria od razu wbiegła do mojego pokoju, z kartonem pizzy i sosami.

-Jesteś wielka-od razu rzuciłam się na jedzenie.
Byłam strasznie głodna, ponieważ wróciłam z pracy i od razu zaczęłam się uczyć na jutrzejszy sprawdzian i przez to nie miałam czasu na zjedzenie czegoś.
Jakiś czas temu dorobiłam Wiktorii klucze do mieszkania. Stwierdziłam, że skoro i tak przebywa tu cały czas to przydałyby się jej klucze.

-Co dzisiaj robimy?-spytała, oblewając pizzę sosem czosnkowym.

-Muszę się uczyć-naprawdę jej nie rozumiałam. Gdyby mogła to cały czas by imprezowała.

-No daj spokój. Jeśli pójdziesz dzisiaj ze mną na domówkę do Szczepana, to przysięgam, że dam Ci spokój z tymi wyjściami -to nie był zły pomysł. W zasadzie powtarzałam materiał przez kilka dni, więc na spokojnie jutro napiszę ten sprawdzian. A wieść, że Wiktoria już nie będzie mnie męczyć pytaniami, czy pójdę z nią na imprezę wydawała się niesamowita.

-No dobrze, pójdę z tobą-dziewczyna zrobiła wielkie oczy.

-Pani "nigdzie nie idę, bo muszę się uczyć" powiedziała, że pójdzie ze mną na imprezę?- zaczęłam się śmiać.

-Tak i nie zadawaj więcej pytań, bo się rozmyśle.-dziewczyna jak na zawołanie wstała i podeszła do mojej szafy. Wyrzuciła kilka koszulek i sukienek, aż w końcu dorwała się do mojego ulubionego różowego topu z PLNY LALA.

Po dwóch godzinach szykowania się, w końcu byłyśmy gotowe. Ja miałam na sobie różowy top i zwykłe niebieskie jeansy, a Wiktoria pożyczyła ode mnie czarną sukienkę.

Po drodze do mieszkania chłopaka, dziewczyna opowiadała mi, że z Krzysiem poznała się w klubie, w którym grał jako DJ.

Razem z Wiki wjechaliśmy windą na 10 piętro. Szłyśmy długim, ale szerokim korytarzem, aż w końcu dotarliśmy do drzwi, na których widniała cyfra 34. Wiktoria zadzwoniła dzwonkiem, a po chwili chłopak w bluzie i szarych dresach otworzył nam drzwi.
-Wiktoria!-brunet w okularach przytulił moją przyjaciółkę i przeniósł spojrzenie na mnie.
-Marcelina, tak? Wiki dużo o tobie mówiła-chłopak powtórzył gest i mnie też przytulił.

Brunet oprowadził nas po swoim mieszkaniu. Oprócz nas było tylko kilka osób, ponieważ impreza zaczynała się o 18 a była 17⁴⁰.
Usiedliśmy na kanapie i patrzyliśmy jak drzwi się otwierają, okazując nowe osoby. Czułam się skrępowana. Nikogo tutaj nie znałam. Wiktoria widząc, że mam zmieszaną minę, złapała mnie za rękę i powiedziała, żebym się nie martwiła.
Szczepan przyniósł nam drinki.
-Brakuje jeszcze Michała-usiadł koło Wiktorii i napił się piwa.
Czułam się źle. Każdy w koło ze sobą rozmawiał. Tylko ja siedziałam i gapiłam się w telefon.
-Ide do toalety-powiedziałam Wiktorii, która śmiała się z żartu Krzysia. Nic nie odpowiedziała. Prawdopodobnie nawet nie usłyszała przez grającą muzykę i hałas panujący w pokoju.
Gdy weszłam do toalety, przejrzałam się w lustrze i poprawiłam usta nakładając na nie przezroczysty błyszczyk z drobinkami.
-Oj sorki-tajemniczy brunet wszedł do łazienki. No tak, nie przekluczyłam drzwi.
-Nic się nie stało poprawiałam tylko makijaż. Po za tym to moja wina. Nie zamknęłam drzwi-brunet nic się nie odezwał, a ja go wyminełam i wyszłam z toalety.
Wychodząc zobaczyłam, że Wiktoria dobrze się bawi wśród swoich znajomych. Wiedziałam, że jeśli tam wrócę to i tak będę przeglądać social media i będę się nudzić.
Postanowiłam się przejść.

POV. Michał

-Yoo stary, w końcu jesteś- uśmiechną się Szczepan.
-Ta, sorki, pomagałem tacie-skłamałem. Nie chciałem mówić, że nie chciało mi się przychodzić. Wolałem siedzieć w domu.
-Ide do kibla, zaraz wrócę- wstałem z kanapy i poszłem w stronę drzwi.
Gdy wszedłem do środka, okazało się, że jakaś dziewczyna przegląda się w lustrze.
-Oj sorki-powiedziałem skrępowany. Poczułem się niezręcznie.
-Nic się nie stało poprawiałam tylko makijaż. Po za tym to moja wina. Nie zamknęłam drzwi-zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, dziewczyna minęła mnie, lekko się uśmiechając, ale w sumie nie wiem czy do mnie, bo wzrok miała skierowany za mną.
Jak wyszedłem z toalety, szukałem wzrokiem tajemniczej dziewczyny, żeby z nią porozmawiać, jednak nigdzie jej nie było.

POV. Marcelina

Wychodząc z bloku, postanowiłam przejść się na schodki. Lubiłam tam przebywać. Napisałam Wiktorii, że wyszłam, bo później robiłaby mi awantury.

 Napisałam Wiktorii, że wyszłam, bo później robiłaby mi awantury

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

POV. Michał

Nie miałem chęci imprezować.
Każdy mnie dzisiaj wkurwiał. Nawet nie piłem. Dziwnie otaczać się pijanymi ludźmi, gdy sam jest się trzeźwym.
Nie chciało mi się tu siedzieć. Wziąłem swoją bluzę z krzesła i wyszłem.
Stwierdziłem, że pójdę się, gdzieś przejść. Nie chciało mi się wracać do domu i słuchać gadania rodziców, że późno wracam.
Nogi zaprowadziły mnie na schodki. Lubię tam siedzieć ze znajomymi i grać na gitarze. Teraz jednak nikogo nie było. Oprócz jakieś dziewczyny. To była ta sama dziewczyna z imprezy.
Głupi to ma jednak zawsze szczęście.

__________________________
Pierwszy rozdział! Co myślicie?
Bardzo się starałam i sprawdzałam go kilka razy. Mam nadzieję, że nie ma nigdzie błędów.

Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza❤️

Tylko nie raper // MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz