𝕀𝕥 𝕨𝕒𝕤𝕟'𝕥 𝕤𝕦𝕡𝕡𝕠𝕤𝕖𝕕 𝕥𝕠 𝕘𝕠 𝕝𝕚𝕜𝕖 𝕥𝕙𝕒𝕥

210 13 24
                                    

Ludzie mówią, że między nienawiścią a miłością leży bardzo cienka granica.

Vox - demon władający elektrycznością właśnie się o tym przekonał na własnej skórze; otóż posiada on rywala, którego "nienawidzi". Bynajmniej on sam tak twierdzi. Prawda jest w rzeczywistości inna, i jego towarzysze; Velvette i Valentino zdążyli to zauważyć. Tak się składa, że mężczyzna od momentu powrotu Alastora - jego rywala, ciągle o nim mówi, zaczyna nawet oglądać go z ukrycia, dokładnie tak, jakby miał na nim jakąś obsesję.

      Pewnego dnia w piekle wybucha wojna między aniołami a demonami, i o ironio, Alastor bierze w niej udział. Vox wraz ze znajomymi ogląda całą walkę przez telewizję, i gdy tylko jego rywal pojawia się na ekranie on wpada w pewnego rodzaju szał. Cała trójka obserwuje z ciekawością przebieg bitwy, i gdy okazuje się, że Alastor nie jest niepokonany, i odniósł obrażenia w walce przeciwko aniele, Velvette i Valentino zaczynają się śmiać w przeciwieństwie do Voxa, który widząc rannego rywala przeraził się. Definitywnie nie było mu do śmiechu. Zwłaszcza, kiedy w jednym momencie demon rozpłynął się w powietrzu. Obejrzeli całą walkę do końca, śmiejąc się i ciesząc z wygranej, jednak Vox mimo uśmiechu na zewnątrz, w środku był przerażony stanem rywala. Jemu samemu nie udało się go nigdy wcześniej skrzywdzić, przez co zaczął się zastanawiać, czy Alastor nie przekroczył przypadkiem własnej granicy wytrzymałości. Zdawał sobie sprawę z tego, jak mało o nim wiedział, głównie z powodu tajemniczego zniknięcia demona aż na 7 lat.

       "Nie mogę w to uwierzyć. Nic mu nie jest, prawda?" takie myśli dręczyły Voxa, który szczerze obawiał się stanu zdrowia Alastora.
— Idę do siebie. Gdybyście czegoś potrzebowali, to wiecie gdzie mnie znaleźć. — oznajmił, patrząc na znajomych, którzy kiwnięciem głową "pożegnali" się z mężczyzną. Poszedł więc do swojego pokoju. Pomieszczenie wypełnione było różnymi zdjęciami, zaczynajac od tych zrobionych w gronie znajomych, kończąc na zdjęciach samego Alastora. Widać przez to, jak bardzo zafiksowała się na jego punkcie.

Nie trudno się domyśleć, że za tą obsesją kryje się coś więcej. Mimo wszystko, Vox jest w dalszym ciągu tak uparty, że nie chce przyznać się do tego, że zaczął żywić do niego coś więcej. Jego zdaniem w dalszym ciągu jest to nienawiść, i nie przekroczył granicy dzielącej miłość i nienawiść. Usiadł na kanapie po chwili szwendania się w kółko po pokoju. Wpatrywał się właśnie w zdjęcie radiowego demona. Dalej przed oczami miał scenę, w której demon podpiera się o ściankę gruzu, wyglądając na zmęczonego.
— W co ty się wplątałeś, co? — zapytał w pustym pokoju, mając nikłą nadzieję, że mężczyzna pojawi się przed nim, i wytłumaczy mu całe zajście. Jak można się domyślić, nic z tych rzeczy się nie stało.

Do końca dnia jego umysł dręczyły myśli o radiowym demonie. W pewnym momencie zaczął nawet tworzyć w głowie scenariusze, w których Alastor zostaje ciężko rannym, a nawet martwym.

W międzyczasie Alastor ledwo trzymał się na nogach. Sam musiał przyznać, że dość mocno mu się dostało. Całe plecy go piekły przez dosyć mocne i bolesne spotkanie ze ścianką gruzu, a do tego obolałe ramie i zdarte, jak i obite nogi jeszcze bardziej pogarszały sytuację. Zdawał sobie sprawę z tego, jak niewiele zrobił, obwiniając głównie wcześniej zawarty kontrakt na jego własną duszę, przez co jego umiejętności były ograniczone. Po chwili jednak udało mu się odzyskać siły, przez co zdecydował, że znów włączy swoją audycję radiową, by pokazać demonom, iż mimo wszystko nie da się go tak łatwo pokonać.

Właśnie w taki sposób całe piekło dowiedziało się, że Alastor żyje, a to, jakie obrażenia odniósł było winą jego zbyt dużej pewności siebie. Gdy oznajmił, że wróci w tempie błyskawicznym do normalnego funkcjonowania w pośmiertnym społeczeństwie zakończył audycję, i kolejny raz rozpłynął się w powietrzu, pojawiając się w kanibalistycznym miasteczku, które prowadzone było przez jego przyjaciółkę - Rosie. Zdziwił się jednak, gdy w owym miasteczku zauważył swojego rywala - Voxa.
— Co cię tu sprowadza, hmm? — spojrzał na mężczyznę, który stał przed nim, a mimo to ręce miał za plecami.
— Chciałem zobaczyć, czy jeszcze mam z kim rywalizować. Nie mogę? — zapytał z rozbawieniem.
— Skądże. To po prostu do ciebie nie podobne. I to nawet bardzo. — zaciekawił się.
— Jestem tego świadom, Alastorze. Jestem także świadom tego, że moje uczucia w stosunku do ciebie, to nie nienawiść, a jej kompletne przeciwieństwo. Mam nadzieję, że ty też kiedyś to poczujesz. — wytłumaczył Vox, wyciągając zza pleców jedną krwistoczerwoną różę, którą wręczył Alastorowi.
Reakcja drugiego demona była dość niespodziewana, ponieważ przyjął on podarunek od Voxa, i go nie wyśmiał; wręcz przeciwnie, delikatnie się uśmiechnął.
— Dziękuję za różę, Vox. Co do twoich uczuć, to niezmiernie mi miło z tego powodu, i co można rzec więcej... Musisz poczekać na moją odpowiedź, jednak gwarantuję ci, że będziesz z niej zadowolony. — oznajmił, po czym podszedł do demona, i delikatnie poklepał go po ramieniu, w drugiej dłoni nieustannie trzymając kwiat. Odszedł po chwili uśmiechając się do podarunku, jaki otrzymał od mężczyzny.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝕀𝕥 𝕨𝕒𝕤𝕟'𝕥 𝕤𝕦𝕡𝕡𝕠𝕤𝕖𝕕 𝕥𝕠 𝕘𝕠 𝕝𝕚𝕜𝕖 𝕥𝕙𝕒𝕥 - 𝕊𝕥𝕒𝕥𝕚𝕔𝕣𝕒𝕕𝕚𝕠 𝕗𝕗. 🎉
𝕀𝕥 𝕨𝕒𝕤𝕟'𝕥 𝕤𝕦𝕡𝕡𝕠𝕤𝕖𝕕 𝕥𝕠 𝕘𝕠 𝕝𝕚𝕜𝕖 𝕥𝕙𝕒𝕥 - 𝕊𝕥𝕒𝕥𝕚𝕔𝕣𝕒𝕕𝕚𝕠 𝕗𝕗.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz