Prolog

299 2 1
                                    


Mam na imię Laya i mam 17 lat. Jestem niską brunetką z niebieskimi oczami, nie jestem jakaś wielce ładna ale też nie brzydka.

Wszystko zaczęło się od...

Był to zwykły dzień w którym szłam do szkoły. Rano zrobiłam to co zawsze, ubrałam się, pomalowałam i zrobiłam siebie śniadanie.

Moja matka jak zwykle leżała na kanapie wgapiając się w telewizor. Nie robiła nic odkąd mój tata od nas odszedł. Ciągle mówiła że nie ma na nic siły, nie chodziła do pracy tak naprawdę całe dnie spędzała na oglądaniu telewizji. Jedyne na co miała siłę to kłócenie się ze mną o tak naprawdę było co.

Dzisiaj też tak było. Wychodziłam z kuchni z śniadaniem.

- Gdzie ty znowu idziesz?!- niemal wykrzyczała sama pewnie nie wie dlaczego.

- No do szkoły, a gdzie niby mam iść w środku tygodnia jeszcze rano hmm?- powiedziałam wywracając oczami.

- Nie pyskuj gówniaro!!!- znowu się wydarła- Poszła byś do jakieś roboty i trochę zarobiła bo zaraz nam na rachunki nie starczy!!!

- Ja!!!- tym razem to ja zaczęłam krzyczeć- to ty leżysz całymi dniami i nic nie robisz a ja mam jeszcze szkołę!!!

Po tym nie czekając na jej odpowiedź po prostu wyszłam bez słowa.

Nie mogłam już z nią dłużej wytrzymać wolała bym już mieszkać z ojcem ale nawet nie wiem gdzie on teraz jest bo nie mam z nim żadnego kontaktu.

W drodze do szkoły ciągle miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi ale jak się odwracałam to nikogo nie było. Przez moją matkę chyba mi się nadzwyczajnie wydawało, bo nie mogłam o niej zapomnieć chociażby na chwilę.

W szkole nie miałam żadnych przyjaciół ani tak naprawdę nikogo. Ludzie raczej nie przepadali za osobami które pochodzą z "patologi".

Jak zawsze nikt się do mnie nie odzywał ani nie zwracał na mnie uwagi. Nie było mi z tym jakoś bardzo źle ale czasami mam wrażenie że muszę się komuś wygadać ale nie mam poprostu komu.

Po skończonych zajęciach wracałam do domu ale jakoś mi się za bardzo nie spieszyło, bo nie chciałam się widzieć z matką.

Gdy byłam już pod bramą do mojej klatki poczułam wibrowanie w tylnej kieszeni.

Numer nieznany:
- Ślicznie dziś wyglądasz

Co to miało być i od kogo!! Ktoś sobie pewnie jakieś żarty robi.

Zignorowałam  SMS-a i weszłam do mieszkania. Moja matka spała na kanapie z pustą butelkę po jakimś alkoholu.

Było mi bardzo przykro że nie ma z nami taty bo wiem że on by nie pozwolił żebym na co dzień miała takie widoki ale to w końcu on sam odszedł.

Wyjęłam jakiś koc z szafy i odkryłam nim matkę. Może i jej nienawidziłam to i tak nie chciałam dla niej źle. Może kiedyś zrozumie że ją kocham i przestanie pić.

Poszłam do swojego pokoju i od razu zasiadłam do książek żeby się czegoś nauczyć. Jednak przypomniał mi się tamten SMS nie wiem co to miało zmoczyć ale na samą myśl o nim jakoś czułam gęsią skórkę, nie wiem czy z strachu czy po prostu z zimna panującego w domu.

Nie wiem co naprawdę on miał oznaczać ale nie wydaje mi się żeby miał to być jakiś głupi dowcip...

Porwana...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz