Harper
Podbiegłam bliżej chłopca, aż w końcu zatrzymałam się pare metrów przed nim. Spojrzałam prosto w jego pięknie lśniące oczy, a wtedy i moje wypełniły się łzami szczęścia. Chciałam do niego podejść i mocno go przytulić, ale nie wiedzieć dlaczego coś mnie blokowało. Nieustannie czułam na sobie czyjś wzrok, co nie ukrywam nie było dość komfortowe. Wreszcie obróciłam się za siebie, a tam dostrzegłam nikogo innego jak mojego chłopaka, Aidena. Szlag. Zaczął zmierzać w moim kierunku.
- Kochanie, co to za dziwadła ?- zapytał bez żadnych emocji, stając przede mną z kamienną twarzą i kładąc dłonie na mojej talii.
- Cóż to...jacyś nowi.- przełknęłam głośno ślinę, unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem.
- Czego szukają na naszym terytorium ?- uniósł jedną brew, wlepiając swój wzrok w rodzinę Sully.
- Aiden.- westchnęłam i wywróciłam oczami.- Wyglądają tak samo, jak ja. I to nie żadne dziwaki. Może po prostu szukają Uturu ?
Chłopak mierzył wzrokiem każdego po kolei, aż w końcu złapał kontakt wzrokowy z Neteyamem. Bałam się, że zaraz dojdzie do czegoś nieprzyjemnego. Choć jakby nie patrzeć, nigdy nie opowiadałam Aidenowi o Neteyamie. Na moje szczęście.
- Przywitaj gości.- odparł po chwili ciszy.- Ja wraz z ojcem wybieramy się na polowanie. Bądź grzeczna.- ucałował moje czoło i odszedł.
Odprowadziłam go wzrokiem, a kiedy już zniknął mi z pola widzenia niemal od razu spojrzałam na Neteyama, który dosłownie stał jak wryty. Zerkał na mnie tym swoim pustym wzrokiem, a ja nie byłam w stanie tego znieść. Moje oczy ponownie zaczęły płakać, jednak tym razem ze smutku. Czułam, że go zawiodłam, choć wiedziałam, że niczym tak naprawdę nie zawiniłam. Nie było go przez tyle czasu, a ja przecież miałam prawo zacząć układać sobie życie na nowo. Tylko czy słusznie?
- Harper.- usłyszałam nagle głos za moimi plecami.
W lekkim strachu obróciłam się za siebie, a tam ujrzałam stojącego z kilkoma torbami na ramionach, mojego ukochanego Lo'aka. Od razu rzuciłam mu się na szyję.
- Oh, Lo'ak.- zaczęłam mocniej płakać.- Tak się cieszę, że znów cię widzę.
- Ja też, kochana. Ja też.- mocniej się we mnie wtulił.
Wreszcie poczułam się bezpiecznie. Poczułam się jak wtedy. Jak w domu. Bo to właśnie oni są moją rodziną. I już nigdy nie pozwolę im odejść.
- Nie zostawiaj nas tak więcej.- wyszeptał łamiącym się głosem, zapłakany chłopiec.
- Nie zostawię.- załkałam.- Przysięgam.
Wreszcie odsunął się odemnie i uśmiechnął się smutno. Jego oczy tak bardzo się radowały, że aż sama w to niedowierzałam. Chciałam móc skakać ze szczęścia, ale jednocześnie myśli o Aiden'ie mi to uniemożliwiały.
- Oh...ktoś chyba chce z tobą porozmawiać.- odparł po cichu Lo'ak, robiąc kilka kroków do tyłu.
Doskonale wiedziałam, o co mu chodziło. Bez chwili zawahania odwróciłam się, a tam ujrzałam chłopaka, przez którego każdy mój dzień był tak bardzo ponury. Od tak długiego czasu marzyłam, aby go zobaczyć. Jednak teraz gdy tak stał przede mną, byłam zbyt zmieszana. Czułam, że nie jestem gotowa z nim rozmawiać. A jednak zaryzykowałam.
- Cześć.- odparłam nieśmiało, wlepiając wzrok w jego piękne oczy.
- Cześć.- lewy kącik jego ust lekko się uniósł, a ja dostrzegłam w jego oczach iskierkę nadzieji i szczęścia.
- Wróciłeś.- szepnęłam z niedowierzaniem.
- Cóż, owszem.- przyznał.- Za to ty...
- Ja...- zaczęłam, jednak nie do końca wiedziałam, co powiedzieć. Pozostała improwizacja.- Ja...tęskniłam.
- Zdążyłem zauważyć.- powiedział dość sarkastycznie po czym wskazał palcem za mnie.- Chyba nie było ci aż tak tęskno.
Zerknęłam za siebie przez ramię, a tam ponownie ujrzałam sylwetkę mojego chłopaka, który właśnie zmierzał w naszym kierunku.
Jasna cholera.
Czemu w takim momencie?- Wiesz co? Na mnie chyba czas.- wskazał szybko palcem na swoją rodzinę i odwrócił wzrok.- Muszę się...rozgościć.- skłamał, co od razu po nim zauważyłam.
Nie dając mi nic odpowiedzieć po prostu odszedł, a raptem kilka chwil później przede mną stanął Aiden. Gorzej być nie mogło.
- Czego chciał?- zapytał z lekkim zdenerwowaniem.
- Pytał...pytał o drogę do nowego Marui, które ostatnio zbudowali.- skłamałam, wpatrując się w znikającą w oddali sylwetkę mojej dawnej miłości.
- W porządku.- jego ton stał się nieco miękkszy.- Zapomniałem wspomnieć, że mama zaprasza cię dziś do nas na kolację. Bądź po zachodzie.
Uśmiechnął się na odchodę i odbiegł w kierunku morza, a ja tylko stałam jak wryta. Nie powiem jak duży mętlik miałam obecnie w głowie. Chyba nie da się tego opisać słowami.
Jestem po prostu w kropce.
Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Do następnego❤️Kocham was❤️
698 słów
CZYTASZ
Old love never rusts || Avatar: Istota Wody
FanficTrylogia #IT'S NEVER TOO LATE. Harper, zamieszkuje obecnie tereny ludu Metkayina. Przenosi się tam tylko za namową ojca, jednak sama do końca nie wie dlaczego i w jakim celu. Dziewczyna poznaje nowych przyjaciół, jednakże nadal brakuje jej kogoś in...