Rozdział 1

16 2 0
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika, była 7:40 a mi nie chciało się wstawać. Leżąc myślałam nad tym co wydarzyło się zeszłej nocy, uciekałam policji i nagle ktoś mi pomógł. Nie wiem jak ale odciągnął policję, chciałam o tym nie myśleć ale to nie dawało mi spokoju, w głowie miałam wiele pytań ale mało odpowiedzi. W końcu wstałam z łóżka i otworzyłam szafę, wyjęłam z niej czarną dopasowaną sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. Dziś jest ostatni dzień szkoły więc tego dnia muszę wyglądać pięknie, weszłam do łazienki zrobiłam swoją codzienną pielęgnację, po czym zajęłam się makijażem. Zrobiłam makijaż taki jak zawsze czyli delikatny, ale dzisiaj zamiast użyć zwykłego błyszczyka użyłam czerwonej szminki, przebrałam się w sukienkę a na nogi nałożyłam szpilki nie lubię w nich chodzić ale ostatniego dnia szkoły muszę to przemęczyć. Wyszłam z łazienki po czym chwyciłam torebkę i telefon, wyszłam z sypialni którą zamknęłam na klucz i udałam się na dół. Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam panią Linde stała odwrócona do mnie plecami więc mnie nie zauważyła. Pani Linda jest dla mnie jak babcia której nigdy nie miałam, jest ze mną odkąd sięgam pamięci. Usiadłam na wysokim krześle postawionym przy wyspie kuchennej, pani Linda odwróciła się z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry Panienko, jak się spało?-zaczęła a mi natychmiast zrobiło się miło na serduszku
-W miarę dobrze ale boli mnie głowa, mamy w domu jakieś tabletki na jej ból?-zapytałam łapiąc się za głowę
-Tak, już podaje-Linda podała mi tabletkę i szklankę wody po czym ja odrazu zażyłam lek. Rozmawiałam z panią Linda jeszcze przez chwilę aż zadzwoniła moja przyjaciółka z wiadomością że czeka już przed willą rodzinny Hill i że mam się zbierać bo ona wiecznie nie będzie czekać. Pożegnałam się z Lindą i wyszłam z domu, opuściłam posesję i zauważyłam czarnego Dodge Kylie. Wsiadłam do auta i spojrzałam na przyjaciółkę, wyglądała na wściekłą.
-Co się stało?-zapytałam
-Pokłóciłam się z ojcem ale to nie ważne, a ty co taka szczęśliwa?
-Haha już dzisiaj zaczynam wolne życie, bez szkoły, bez problemów i bez bandy idiotów. -odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
Przyjaciółka przewróciła oczami i ruszyła w kierunku szkoły, cała podróż minęła w ciszy i spokoju. Kiedy podjechałyśmy pod szkołę niemal od razu zauważyłam Liam'a i Noah'a którzy stali przed szkołą i o czymś rozmawiali. Kylie zaparkowała i zgasiła silnik po czym obie wysiadłyśmy z auto, poprawiłam sukienkę a przyjaciółka zamknęła auta. Ruszyłyśmy w stronę chłopaków, patrzyli się na nas uśmiechami na twarzy.
-Wow pięknie wyglądacie, widzę że Kylie w końcu włożyła coś innego niż spodnie cargo i dopasowany lub mega luźny top-odezwał się Liam
-Wal się Anderson-Kylie przewróciła oczami
-Przecież żartuje, i nie wkurzaj się tak złość piękności szkodzi-odpowiedział jej po czym Kylie znowu przewróciła oczami. Uwielbiam ich kłótnie, wraz Noah'em zakładam się kiedy wyznają sobie miłość bo niby się kłócą ale coś między nimi jest.
-Dobra dość, ruszajmy bo zaraz się spóźnimy-zaproponował Noah po czym poprawił swoją koszulę i ruszył w kierunku apelu. Ruszyliśmy za nim śmiejąc się z filmików które pokazywał nam Liam, Smith stanął przed wejściem do sali gimnastycznej a ja stanęłam przy nim.
-Ej Noah co się dzieje?-zapytałam przyjaciela
-Nie wiem, po prostu boję się że po wyjściu z tej szkoły i zaczęciu dorosłego życia nie dam sobie rady, i że stracę wszystkich przyjaciół bo będę nikim...-powiedział a ja dostrzegłam w jego oczach smutek i nabierające się łzy
-Smith nie masz się czym martwić, jesteś mądrą osobą i poradzisz sobie. A my zawsze będziemy przy tobie bo od tego są przyjaciele, od wsparcia-po tych słowach Noah otarł łze która mu poleciała i się do mnie przytulił
-Dziękuję Nani-wyprostował się i otworzył drzwi do sali, wszyscy po kolei weszliśmy i udaliśmy się do wskazanego nam miejsca. Usiedliśmy na krzesłach, słowa Noah'a dały mi dużo do myślenia. A co jak stracę wszystkich? Co jak nie znajdę sobie pracy? Te pytania mąciły mi w głowie przez całą wypowiedź dyrekcji i nauczyciel. Nadszedł ten moment kiedy uczniowie mieli odebrać swoje dyplomy i mieć spokój. Obserwowałam Kylie która odbierała dyplom i uściskała rękę każdego nauczyciela po kolei. Zrobiłam jej kilka zdjęć jej telefonem i moim, gdy Kylie zeszła już ze sceny przyszła kolej na mnie. Szłam w tym kierunku a nogi miałam jak z waty, stres był większy niż gdy rozpoczynałam naukę w tej szkole. Stanęłam obok dyrektorki i słuchałam tego co mówi.
-Moi drodzy jest z nami Nancy Aria Hill, jedna z najwybitniejszych uczniów tego roku. Należą się wielkie brawa dla naszej absolwentki-uśmiechnęła się pani Miller a ja stałam jak wryta. Jedna z najwybitniejszych uczniów? To musiała być jakaś pomyłka, myślałam że ledwo co zdam.
-Heh Dziękuję wszystkim za te brawa ale nie musieliście- powiedziałam to bardzo niezręcznie.
Gdy brałam dyplom od dyrektorki ręce mi się trzęsły, uścisnęłam dłoń pani Miller i zrobiłam to z każdym innym nauczycielem. Zeszłam z tej sceny i ruszyłam na swoje miejsce. Siedziałam wpatrując się w dyplom odwróciłam od niego wzrok tylko wtedy gdy przyjaciele odbierali swoje dyplomy, śmieszyło mnie to gdy Liam powiedział na głos że to i tak mu się nie przyda i zapewne wyląduje w ognisku które zrobi dziś wieczorem. Miny nauczycieli i dyrektorki były cudowne, ledwo co powstrzymałam śmiech ale i tak nim wybuchałam widząc to jak śmieje się Kylie i Noah. Niedługo później wyszliśmy już z sali a ja czułam się wolna jak motyl. Spojrzałam w swój telefon i zauważyłam masę nieodebranych połączeń od ojca i matki.
-Kylie odwieziesz mnie do domu? Boję się że coś się stało ojciec i matka dzwonili-powiedziałam spoglądając na przyjaciółkę
-Jasne, ale mieliśmy iść na obiad, my wszyscy-powiedziała lekko smutna
-Wiem ale naprawdę się martwię, innym razem Kylie-powiedziałam wsiadając do auta przyjaciółki. Niedługo później podjeżdżaliśmy pod mój dom, podróż minęła nam super śpiewaliśmy masę piosenkę. Wysiadłam w auta żegnając się z przyjaciółmi. Ruszyłam do domu, idąc przywitałam się z ogrodnikiem który podlewała kwiaty. Weszłam do domu w którym panowała cisza, ruszyłam do salonu w którym ujrzałam ojca i matkę, wyglądali na poważnych.
-Hej, coś się stało? Zmartwiłam się bo miałam masę nieodebranych połączeń od was-zaczęłam niepewnie
-Pfff jeszcze pytasz czy coś się stało?-krzyknął ojciec-Gdzie byłaś wczoraj o 23?
-Wieczorem byłam na kolacji z Kylie, Liam'em i Noah'em, a co?-odpowiedziałam
-Nancy nie musisz kłamać, my wszystko wiemy-odezwała się w końcu matka
-W jaki sposób niby kłamie? Mówiłam wam że idę na kolację z przyjaciółmi, wysyłałam wam nawet zdjęcia
-Co robiłaś po kolacji?-ojciec wstał
-Wróciłam do domu-powiedziałam czując się okropnie
-Z domu wyjechałaś autem o 19;45, wróciłaś do domu o 3:20 bez auta. Gdzie jest twój mercedes?-zapytał się ojciec, nie odpowiedziałam nic tylko gapiłam się w podłogę.
-Nie wiesz tak, przykre. Już cię uświadamiam, twoje auto było tak skasowane że nadawało się już tylko na złom. Headshot wywiózł je za miasto i spalił do zera. Co ty kurwa miałaś w głowie żeby brać udział w nielegalnych wyścigach?!-krzyczał ojciec a ja czułam się z tym fatalnie
-Ja...ja...przepraszam...-czułam że po polikach spadają mi łzy
-Chcesz nielegalnego życia?! To go dostaniesz, masz pięć minut żeby się ogarnąć. Czekam w aucie-powiedział ojciec po czym wyszedł z salonu, ja i matka usłyszałyśmy tylko trzask drzwi wejściowych
-I po co ci to było Nancy? Chcesz sobie zniszczyć życie? Zawiodłam się na tobie-po tych słowach matka także wyszła z domu a ja udałam się na górę aby się przebrać. Otworzyłam drzwi pokoju po czym do niego weszłam, zamknęłam drzwi i otworzyłam szafę. Wyjęłam czarny dopasowany top i tego samego koloru spodnie cargo. Przebrałam się i zmyłam makijaż który mi się rozmył. Szybko wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Ubrałam buty i opuściłam dom. W aucie czekał na mnie ojciec a matka stała kawałek od auta, ruszyłam w tym kierunku, mijając matkę widziałam jak poleciała jej łza. Wsiadłam do auta ojca i zapięłam pas.
-Dokąd jedziemy?-zapytałam niezręcznie
-Dowiesz się na miejscu, teraz się lepiej nie odzywaj-syknął ojciec. Ruszyliśmy spod domu i o dziwo nie jechaliśmy długo, 10 minut później byliśmy na Hawick, wjechaliśmy na parking przy blokach. Dziwne było to że widziałam tu twarze które dobrze znałam, był tam między innymi wujek Jay, Xan, Headshot, wujek Salvador, widziałam jeszcze inne osoby których znałam twarze ale niestety nie znałam ich imion. Ojciec wysiadł z auta po czym dał mi znak że też mam wysiąść.
-Witajcie panowie, znacie już moją córkę Nancy prawda?-zaczął ojciec
-No tak szefie przecież już nie raz jak byliśmy u szefa to z nią rozmawialiśmy-powiedział Xan
-No to doskonale, Nancy od dzisiaj należy do Originals. Chciała posmakować nielegalnego życia to go dostanie. Oprowadźcie ją i opowiedzcie jej o wszystkim- stałam jak wryta w ziemię, nie wiedziałam co się właśnie wydarzyło. Czy ja się przesłyszałam? Nie napewno nie, mam należeć do gangu ojca. Nie to napewno jakiś żart przecież on nie może kazać mi być w gangu. Ojciec się odwrócił, spojrzał na mnie wściekły po czym wsiadł do auta i odjechał.
-Czyli Dwayne nie żartował-odezwał się wujek Jay
-Wujku o co tu chodzi? Czy to prawda? Mam być członkiem gangu?...-do moich oczu nabierały się łzy
-Najwidoczniej tak, ale nie martw się nic ci się tu nie stanie. Tutaj jesteś bezpieczna, jesteś pod naszym okiem i obiecuję ci że włos z głowy ci nie spadnie-zapewniał Jay- Xan powiedz Nancy co i jak, ja muszę załatwić kilka spraw z Dwayne'm, będziemy później. Trzymaj się Nancy i nie bój się-po słowach Jay'a lekko się uśmiechnęłam, po chwili wuj wsiadł do auta i odjechał. Xan oprowadzał mnie po dzielnicy, i mówił o wszystkich najważniejszych rzeczach.
-Co odwaliłaś że Dwayne tak się wkurzył i zesłał swoją małą gwiazdeczkę do gangu?-zapytał mnie Xan
-Zachciało mi się nielegalnych wyścigów, było fajnie ale przyjechała policja i trzeba było uciekać. Gonili mnie i wyszło tak że skasowałam mocno auto. Mało brakowało od tego żeby mnie złapali, chyba ktoś mi pomógł ja muszę się dowiedzieć kto to był, po prostu muszę-odpowiedziałam mu na pytanie
-Hah to ciekawa sprawa, to już wiem czemu Headshot jechał za miasto coś spalić. Jak to on powiedział było mocne bum bum-oboje się zaśmialiśmy, lubiłam Xana. Jest mega miłą i pozytywną osobą, chociaż z tego co wiem ma swoje za uszami. Rozmawiałam jeszcze chwilę z chłopakiem, po czym wróciliśmy tam gdzie zostawił mnie ojciec. Usiadłam na murku i opowiadałam innym chłopakom dlaczego ojciec zesłał mnie do gangu. Gadaliśmy i śmialiśmy się chyba do godziny 20. Nagle przyjechał ojciec z wujem Jay'em wyglądali na wściekłych.
-Panowie brać bronię i pakować się do aut teraz. Młody odwieź moją córkę do domu, ma być bezpieczna-powiedział ojciec
-Tato co się dzieje?-zapytałam zmartwiona
-Opowiem ci w domu a teraz idź z Młodym-nakazał ojciec. Tak jak powiedział wsiadłam do auta młodego i udałam się z nim do domu.
-Oli o co chodzi? Martwię się że stanie się coś złego ojcu..-zapytałam
-Nieważne, Dwayne powiedział że ci powie po powrocie do domu więc czekaj-powiedział, wjechaliśmy już na teren domu. Wysiadłam z auta i szybko ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, wbiegłam do domu.
-Mamo! Mamo!-krzyczałam, z kuchni wyszła pani Linda.
-Pani Emily wyszła jakąś godzinę temu na spotkanie z Panią Sarą-poinformowała
-Kurde-weszłam do salonu i usiadłam na kanapie
-Podać coś panience do picia?
-Tak poproszę coś na ból głowy i wodę-powiedziałam, pani Linda wyszła a ja siedziałam i wpatrywałam się ciągle w czarny ekran telefonu. Pani Linda przyniosła mi tabletki i szklane z wodą, odrazu połknęłam lek i popiłam go wodą. Przez następne kilka godzin siedziałam w salonie martwiąc się o matkę i ojca. Nie wiem kiedy ale zasnęłam, chyba za dużo tego wszystkiego.

Potomkowie Zła Where stories live. Discover now