Rozdział 2

5 1 0
                                    

Obudził mnie huk zamykających się drzwi wejściowych, odrazu chwyciłam po telefon aby sprawdzić która godzina. Była 4:52 moją pierwszą myślą było to że, ktoś się włamał a druga to to że, ojciec wrócił do domu. Matka napisała mi że, mam się nie martwić i że, nocuję u Sary. Wstałam z kanapy z telefonem w ręce, wyszłam na korytarz i ujrzałam ojca, był zdyszany, miał na twarzy czerwoną kominiarkę i ubrany był cały na czarno.
-Ta..ta..tato?-mówiłam niepewnie
-Boże Nancy nie powinnaś tu teraz być, idź proszę do pokoju i zaklucz drzwi na klucz-powiedział łapiąc się za prawe ramię
-Dobrze, ale co ci się stało w rękę? Ty krwawisz-mówiłam
-Nic naprawdę nic, idź proszę-nakazał
Ruszyłam na górę, minęłam klika pokoju i w końcu weszłam do własnego, tak jak ojciec powiedział zakluczyłam drzwi na klucz. Położyłam się na łóżku, odpaliłam instagrama i przejrzałam wszystkie wzmianki na mój temat w relacjach i postach znajomych. Myśląc o tej sytuacji zasnęłam. Miałam dość ciekawy sen, śniło mi że jechałam w jakimś szybkim aucie z jakąś osobą niestety nie wiedziałam kto to jest bo twarz miał zamazaną a głosu nie słyszałam bo się nie odzywał, tylko się uśmiechał.
Obudziłam się około godziny 11, wzięłam prysznic i w łożyłam czarny dopasowany top, czarne dżinsowe szorty, na top włożyłam czerwoną koszulę ze wzorami w smoki a na nogi ubrałam zwykłe białe nike. Koszuli nie zapięłam tylko zostawiłam ją luźno.    Otworzyłam drzwi pokoju po czym zeszłam na dół, w kuchni przy wyspie siedziała matka a za wyspą gotowała coś pani Linda.
-Dzień doberek-zaczęłam z uśmiechem na twarzy
-Witaj córko-powiedziała, po moim przyjściu nagle przestała rozmawiać z panią Lindą.
-O czym rozmawiałyście?-zapytałam ciekawa
-O niczym panienko, proszę zjedz śniadanie-Pani Linda postawiła talerz z jedzeniem na blacie
-O dziękuję-od razu zasiadłam do blatu i zabrałam się za posiłek. Jedzenie było przepyszne, z resztą jak zawsze.
-Jak ci minął wczorajszy dzień?-zapytała Mama, połknęłam jedzenie które miałam w buzi i odpowiedziałam.
-A bardzo dobrze, po tym jak ojciec zostawił mnie na dzielnicy Xan, wiesz który to prawda?-zapytałam
-No tak, znam Xana. Miły chłopak ale swoje za uszami ma-mama się zaśmiała, uwielbiam jej uśmiech jak się śmieje.
-No to Xan oprowadził mnie po dzielnicy, poopowiadał mi o wielu ciekawych rzeczach. Na przykład o tym że, w każdy piątek oczywiście jak mają wolny to robią sobie grila. A jak nie w piątki to w soboty. Potem wróciliśmy tam na ten wiesz główny plac i gadaliśmy z HeadShotem, Młodym, JD, Olivią, Sadie. Reszty imiona nie zapamiętałam ale było tam kilka osób.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy, wróciłam do posiłku słuchając matki.
-O to ciekawie, mam nadzieję że dobrze cię przyjęli bo jeśli nie to będą mieli do czynienia z Emily Hill-zaśmiała się- A jak tam u Kylie? Rozmawiałaś z nią?
-Nie rozmawiałam z nią, powiedziała mi że nie należy do gangu ojca, a z tego co mówi JD i Olivia to od niedawna czynnie tam działa. Zawsze mówiłyśmy sobie o wszystkim, ufałyśmy sobie i siebie nie okłamywałyśmy. A teraz ona mnie okłamała, czuję się z tym okropnie, nie chciałam żeby pomyślała że nie może mi ufać...-powiedziałam patrząc się w jeden punkt
-Nana a może Kylie nie chciała żebyś też się w to mieszała? Bo się po prostu o ciebie martwiła słońce, to twoja przyjaciółka, jest dla ciebie jak siostra i ona napewno nie chciała dla ciebie źle. Rozmawiałam z nią wczoraj-powiedziała
-I co powiedziała? Mówiła coś o mnie?-zapytałam
-Mówiła że, dowiedziała się o twoim dołączeniu do gangu od Saide i było jej przykro że, poinformowała ją koleżanka z gangu a nie jej najlepszą przyjaciółka. Porozmawiaj z nią-mama powiedział po czym wstała z krzesła, posłała miły uśmiech mi i pani Lindzie po czym wyszła. Zabrałam się za dokończenie posiłku a pani Linda poszła sprzątać. Zaświecił mi się telefon na którym widniało powiadomienie z wiadomości, oraz napis „Xan"

Xan: Hej, wpadasz dzisiaj na ośkę? O 19 jedziemy na plażę i robimy tam sobie taki odpoczynek. Wiesz typu pogramy w piłkę plażową, popływamy napijemy się i w ogóle. Jedziesz z nami?
Ja: No hejka, na ośce będę za niedługo. A co do wypadu na plażę to spróbuję być ale o 16 idę się spotkać z przyjaciele.
Xan; Spoko, jak będziesz na ośce to przyjdź do mieszkania nr. 7 wszyscy tu siedzimy.
Nie odpisałam już nic Xan'owi tylko włożyłam miskę do zmywarki i poszłam do pokoju zrobić makijaż. Weszłam do pokoju i usiadłam przy swojej toaletce, zrobiłam makijaż poprawiając kreski trzy razy nienawidzę ich robić. Wstałam wzięłam torebkę do której włożyłam klucze, telefon, okulary, tabletki na migrenę, gumy do żucia oraz perfum. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, weszłam jeszcze do salonu gdzie siedziała mama i robiła coś na swoim laptopie.
-Mamo a jest tata w domu?-zapytałam
-Nie ma go, wyszedł po 7 rano musiał coś ogarnąć. A czemu pytasz?-teraz to ona zapytała
-Nie nic nie ważne, wychodzę wrócę późno-powiedział i ruszyłam do drzwi wejściowych, gdy złapałam za klamkę usłyszałam głos mamy za swoimi plecami.
-Gdzie będziesz że, wrócisz tak późno? I z kim będziesz?
-Będę na plaży z Xanem i innymi członkami gangu, robią taką wiesz imprezę-powiedziałam i otworzyłam drzwi
-Jakbyś została z nimi potem już na noc na dzielnicy bo obstawiam że, impreza będzie długo. To chociaż napisz żebym się nie martwiła. Straciłam już jedno dziecko, nie chce stracić drugiego-mama miała łzy w oczach, podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Nie martwię się będzie dobrze, nic mi się nie stanie. I pamiętaj że, znajdziemy mojego brata chociaż za cenę całego świata. Kocham cię mamo-odsunęłam się od niej i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę  dzielnicy, jakieś 40 minut później siedziałam już na murku i rozmawiałam z JD.
-No kurde gdzie oni są? Mówiłaś że, będą za chwilę a minęło już 15 minut-powiedziałam
-Yyy..yy no no tak-mówiła dziewczyn
-JD o co chodzi?-zapytałam na co dziewczyna nie odpowiedziała tylko spuściła wzrok w dół. Natychmiast zeskoczyłam z murku i ruszyłam do budynku, stanęłam pod mieszkaniem numer 7 wyciągnęłam rękę w stronę klamki po czym otworzyłam drzwi, weszłam do środka zamykając za sobą przed chwilą otwarte drzwi. Ruszyłam do salonu w którym siedziało trochę osób, rozglądnęłam się ale nie zobaczyłam tam Xana, HeadShota i Olivii.
-Siema, gdzie jest Xan, HeadShot i Olivia?-zapytałam niemal od razu.
-Cześć, nie wiem czy nie są w tamtym pokoju-dziewczyna wskazała na jedne z drzwi, po jej słowach każdy się na nią spojrzał niektórzy z wielkimi oczami a inni z wściekłością w oczach. Uśmiechnęłam się do niej lekko po czym ruszyłam do wskazanego pokoju. Złapałam za klamkę po czym otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Stanęłam w progu widząc siedzącego na łóżku Xana, siedział bez koszulki a z jego prawej ręki leciała krew. W rogu pokoju stał HeadShot a Olivia właśnie wychodziła z łazienki z wacikami a na rękach miała rękawiczki.
-Nancy co ty tu robisz?-zapytała Olivia na co panowie odrazu się na mnie spojrzeli
-Czekałam na was. Kurwa Xan co ci się stało?
-Wypadek przy pracy-odpowiedział.
-Przy pracy, tak? Tej w nocy? Kto ci to zrobił?-jąkałam
-Nikt, nie ważne-odpowiedział ze skrzywioną miną bo Olivia wzięła się za zaszywanie jego rany, z boku wyglądało to strasznie.
-Nie powinieneś jechać z tym do szpitala?-zapytałam podchodząc do nich
-Nie, jest wszystko w porządku. AŁA KURWA-krzyknął. Miałam już kłócić się o to że, powinien być teraz w szpitalu ale nagle wszedł ktoś do pokoju.
-Wjechali, te mendy wjechały-powiedział chłopak. Po jego słowach HeadShot odbił się od ściany i wyszedł z pokoju, a Xan wstał i nałożył na siebie koszulkę po czym wyszedł za nim. Cała trójka gdzieś ruszyła a ja nie wiedziałam co robić, Olivia zdjęła rękawiczki i wyjęła dwie czerwone bandany z szafki nocnej.
-Zawiąż to sobie na ręce albe przywiąż do spodni-powiedział po czym rzuciła mi jedną bandanę, sama zawiązała sobie czerwono-czarną bandanę na nadgarstku, zrobiłam to co ona.-Jesteś gotowa na pierwszą konfrontacje z wrogim gangiem?
-Nie wiem, tak? Nie mam pojęcia-szepnęłam.
Dziewczyna wyszła z pokoju a ja ruszyłam za nią. Gdy opuściłyśmy budynek zauważyłam że, na podjeździe stoi kilka czarnych aut. Stanęłyśmy kawałek za Xanem i HeadShotem, oni zaś stali kawałek za wujem Jay'em i Salsą. Patrzyłam się na nich wszystkich z lekkim strachem, strach uderzył we mnie jeszcze bardziej gdy wuj Jay wskazał ręką że, mam podejść bliżej. Zrobiłam to i teraz stałam obok Xana.
-Ciao Amico-powiedział niezbyt wysoki facet z akcentem włoskim.
-Spieprzaj stąd makaroniarzu-odezwał się Jay-Chyba że, któryś z moich chłopaków zamawiał włoskie spaghetti to zaraz specjalnie im je przyrządzę
-Amico ale co tak agresywnie? Przyjechaliśmy w pokojowej sprawie-zaśmiał się pod nosem
-Pokojową to możemy mieć kolację zrobioną z makaronu-zaśmiał się tym razem Salvador.
Kłócili się o coś a ja ich nie słuchałam tylko patrzyłam się na włoskie rejestracje przy autach którymi przyjechali, moja pierwsza myśl była celna. Byli to makaroniarze których mój ojciec wiele lat temu załatwił, z tego co mi wiele razy mówił to nigdy nie pogodzili się z tym że, ojciec i wuj Oshea odebrali im dzielnice i zawsze odgrażali się że, jeszcze je odzyskają. Powiedzieli że, jeszcze tu wrócą po czym wsiedli do aut i odjechali.
-O co chodziło?-zapytałam
-Chodź opowiemy ci-powiedział HeadShot po czym ruszył do naszego murku.
-Xan mogę cię prosić na chwilę?-zawołała osoba której głos znałam bardzo dobrze, odwróciłam się i ujrzałam ojca który stał ubrany w czarną koszulę i czarne spodnie garniturowe.
-Tak już idę-zawołał chłopak-Poczekajcie chwilę, spoko?-zapytał na co my przytaknęliśmy. Chłopak pobiegł do mego ojca a my usiedliśmy na murku. Patrzyłam się na ojca i Xana i czułam że, rozmawiają o mnie tylko dlatego że, co chwilę rzucali spojrzenia w moją stronę. Ich rozmowa trwała niezbyt długo bo już po chwili Xan biegł w naszym kierunku.
-O co chodziło?-zapytała zaciekawiona Olivia.
-Em o nic takiego. Głównie Dwayne mówił że, musimy ogarnąć kilka rzeczy przed naszym wieczorem. A tak to nic.-tłumaczył się chłopak
-Jakich?-zapytałam unosząc brew do góry.
-Yy no takich no ten-mącił Xan- A dobra musimy jechać zebrać z Headoahotem haracz
-Haracz? Dzisiaj?-zapytał Headshot
-Tak kurwa dzisiaj-powiedział chłopak po czym poszedł do auta a Headshot ze zdziwioną miną ruszył za nim.
-Dziwne, Xan wydawał się dziwny po rozmowie z moim ojcem-powiedziałam na co dziewczyna przytaknęła.
-To prawda, wiesz wiele osób stresują rozmowy z twoim ojcem. Ale nie Salvadora, Jay'a, Headshota czy Xana. Znają go długo i no wiesz, to było dziwne-powiedziała Olivia. Chciałam już odpowiedzieć dziewczynie ale nagle zauważyłam dobrze znane mi auto. Na ośkę wjechał czarny Dodge który należał do Kylie. Zaparkowała po czym wysiadła i udała się w naszym kierunku.
-Siema, co tam?-zapytała z uśmiechem
-Jest średnio, przed chwilą byli tu makaroniarze odgrażali się-powiedziała Liv
-O kurde, rozumiem-zaczęła po czym odwróciła się w moim kierunku- Nana możemy pogadać na osobności?-przytaknęłam i ruszyłam przed siebie. Szłyśmy przez ulicę przez długą drogę w ciszy.
-To ten no chciałam cię przeprosić za to że, nie powiedziałam ci o tym że, należę do gangu. Ale uwierz mi proszę chciałam żebyś był bezpieczna-zaczęła dziewczyna- Wiem jak to może wyglądać ale jest inaczej.
-Yhym, jakby rozumiem że, nie chciałaś mi powiedzieć ale dla że, dla mojego bezpieczeństwa to tego już nie kupuje-powiedziałam- Wczoraj JD powiedziała coś dziwnego, cytując jej słowa „Kylie urodziła się do przejęcia władzy, jako nasz przyszły lider". O co chodzi?-zapytałam
-Aa to dziewczyny często żartuje że, następnym liderem po twoim ojcu będzie Xan. Gadają że, było to pewne nawet przed waszymi narodzinami, a że ja i Xan mamy dobry kontakt to gadają że gdy zostanie liderem to ja będę u jego boku XD-powiedziała dziewczyna śmiejąc się. Nie odpowiedziałam jej śmiechem bo dla mnie było to żenujące. Xan miał być liderem i niby gadali tak jeszcze przed narodzinami moimi i mojego brata? Żenujące.
-Yhym, chyba im się coś poprzestawiało. Kurwa to jest chyba oczywiste że, gdyby nie porwali mojego brata to on byłby w przyszłości liderem. A teraz gdy ja jestem w tej organizacji czy jak to tam nazwać to ja będę stała na czele gdy mój ojciec odejdzie.-powiedziałam na co dziewczyna otworzyła szerzej oczy, zaniemówiła- A teraz przepraszam ale dobiega 16 a ja jestem umówiona-powiedziałam po czym ruszyłam w stronę centrum miasta. Siedziałam na ławce pod wielkim wieżowcem, z tego co wiem wybudowała go firma Franklina Clintona dobrego znajomego mojego ojca. Śmieszne było to że, Franklin miał syna Harrego a Harry był nie tylko moim kuzynem a także starym dobrym znajomym.
Przy ulicy zatrzymało się czarne auto, a z pojazdu wysiadł mój przyjaciel Noah ubrany w luźne ubrania. Przyjaciel podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.
-Hej Nana, wow pięknie wyglądasz-przytulił mnie na powitanie, lecz szybko się odsunął.
-Hej Noa, a dziękuję. Ty też wyglądasz dostojnie haha-zaśmialiśmy się oboje
-To co gotowa na naszą pierwszą randkę?-zapytał się Noah.
-Co jaka randka?-byłam zdezorientowana
-Nasza, chyba można to tak nazwać jak idziemy sami na kolację pierwszy raz w życiu-odpowiedział
-Ahaa, a tak w ogóle mam czas tylko do 19 bo idę na imprezę-powiedziałam
-Z kim jak można wiedzieć?-pytał otwierając mi drzwi do auta, uśmiechnęłam się i wsiadła a chłopak zamknął za mną drzwi. Sam obszedł auto i wsiadł na miejsce kierowcy, oboje zapięliśmy pasy.
-No to idę na imprezę ze znajomymi ale nie wydaje mi się że, ich znasz-powiedziałam
-Rozumiem, to może w takim razie pójdę z tobą aby ich poznać?-zapytał spoglądając na mnie.
-Wybacz Noa ale jest to imprezę zamkniętą i nie może być nikt kogo reszta nie zna
-Ale ty mnie znasz, resztę poznam i będzie super-uśmiechnął się sztucznie
-Noah'u Ferarri-powiedziałam poważnym głosem
-No dobrze rozumiem, już będę cicho-powiedział ruszając autem. Podróż minęła dość szybko, godzinę później parkowaliśmy pod jakąś włoską restauracja na Vespucci Beach. Noah wysiadł z auta po czym obszedł je dookoła i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z auta, Noa zamknął pojazd i razem udaliśmy się do restauracji. Usiedliśmy przy ładnym stoliku w środku.
-Ciao, co państwu podać?-zapytał kelner podchodząc do naszego stolika.
-Ja poproszę lasagne i do tego czarną kawę-odpowiedział mu chłopak.
-A dla pani?-zwrócił się do mnie
-Ja poproszę spaghetti i do tego białe wino chyba że, nie posiadają państwo białego to czerwone-powiedziałam uśmiechając się do kelnera.
-Białe wino jest, a coś na deser?
-Ja poproszę tiramisu-powiedziałam, kocham ten deser.
-Dla mnie to samo-odpowiedział Noah
Kelner się uśmiechnął po czym odszedł. Popołudnie z Noah'em minęło całkiem szybko, około godziny 18:40 wspólnie wychodziliśmy z restauracji śmiejąc się z żartu który przed chwilą opowiedział Noah.
-Podwieźć cię na tą imprezę?-zapytał
-Nie, nie ma takiej potrzeby. Impreza jest kawałeczek stąd, przejdę się-powiedziałam
-Dobrze, miłej zabawy i uważaj na siebie-powiedział po czym przytulił mnie na pożegnanie. Szczerze uwielbiałam Noaha jako człowieka i mu ufałam bezgranicznie. Ruszyłam w stronę plaży, było już późno i temperatura trochę spadła a ja szłam w krótkich spodenkach, w topie i na to narzuconą cienką koszulę. Chwilę później widziałam już moich znajomych siedzących na plaży przy ognisku. Odrazu zaczęłam do nich biec a na przód mi wybiegł Olivia, JD i Xan.
-Hejo Misiu-powiedziała Olivia przytulając się do mnie, szczerze było po niej widać że jest pijana.
-Hejka wszystkim, długo już trwa impreza?-zapytałam
-No tak bo przyjechaliśmy trochę po 18 i rozpaliliśmy ognisko żeby wszystko było gotowe jak przyjdziesz-powiedział Xan
-Okej rozumiem-powiedziałam siadając na kocu a obok mnie usiadła Olivia i położyła głowę na moim ramieniu odrazu się uśmiechnęłam bo szczerze uważałam Olivie za najlepszą osobę jaką poznałam w tym roku. Gadaliśmy o głupotach, prawie wszyscy pili a ja należałam do osób które nie tknęły alkoholu. Headshot pokazywał coś Xanowi na telefonie a po jego minie było widać że, z minuty na minutę stawał się jeszcze bardziej zły.
-Gramy w prawda czy wyzwanie?-zapytał Lucas na co każdy przytaknął.
-Serio gracie w prawdę czy wyzwanie na imprezach?-zapytałam
-Ta, coś ci nie pasuje? Jak tak to nie musisz grać-odburknął Xan, dziwiło mnie to że, jeszcze przed chwilą był miła a teraz nagle był oschły.
-Wszystko mi pasuje ale widzę że nie chcesz abym grała więc może sobie pójdę-powiedziałam wstając i ruszając przed siebie.
-Nie, stój. Graj z nami-odezwał się Xan ale nadal oschle. Odwróciłam się i ponownie zajęłam swoje miejsce.
-Kto kręci?-zapytał Lucas
-Ja-powiedział Xan biorąc butelkę do ręki i nią kręcąc. Butelka się kręciła po czym powoli zatrzymała się na mnie.
-Pytanie czy Wyzwanie?-zapytał się Xan
-A na dobry początek może być pytanie-po moich słowach każdy się zaśmiał- co coś nie tak?
-Dobrze, i musisz wiedzieć że pytania zawsze są o wiele mocniejsze-powiedział Xan
-Okej? Dobra dawaj mi to pytanie
-Jakbyś miała nawiązać relacje miłosną z kimś z gangu to kto by to był? Uzasadnij swoją wypowiedź-powiedział chłopak a ja poczułam się jak w szkole.
-O kurwa, Ty tak serio?-zapytałam na co chłopak kiwnął głową że tak- O Boże, jakbym miała nawiązać relacje miłosną z kimś stąd to wydaje mi się że chyba byłby to Xan. A to dlatego że, jakby mam z nim taki sam vibe, wydaje mi się że oboje kochamy muzykę, wiem że Xan lubi auta i lubi szybką jazdę więc raczej byśmy się dobrze dogadali.-odpowiedziałam a chłopak się na mnie cały czas patrzył.
-Zaskoczyła mnie twoja wypowiedź nie ukrywam-powiedział kiwając głową. Graliśmy jescze trochę, generalnie to było śmiesznie ale skończyliśmy grać bo wszyscy stwierdzili że chcą popływać i teraz każdy przebierał się w przebieralniach na plaży. Na początku miałam nie pływać bo nie wzięłam stroju ale moja zbawicielka Olivia powiedziała że ma dwa i że chętnie mi jeden pożyczy. Wychodziłam z przebieralni w czarnym stroju dwu częściowym czułam się dziwnie jakby każdy na mnie patrzył.
-Wow Nana jaki piękny tatuaż-powiedziała Olivia wskazując na tatuaż który znajdował się na prawym biodrze. Był to piękny chiński smok który wykonałam w dniu moich 18-tych urodzin.
-Ej dopiero teraz go zauważyłem, mega ładny-dopowiedział Lucas
-Dzięki dzięki-powiedziałam śmiejąc się.
Wszyscy razem wbiegli do wody, nie była ani zimna ani ciepła można powiedzieć że była taka w sam raz.
Gina przyniosła piłkę wodą więc teraz odbijaliśmy naprzemian piłkę. Graliśmy tak dosyć długo ale ja postanawiałam wyjść z wody bo było mi nieco zimno. Xan siedział na kocu bo nie chciał pływać, powiedział że jesteśmy debilami że będziemy pływać w taką pogodę i że potem mamy nie płakać że będziemy chorzy. Szłam w jego stronę ale nagle przede mną pojawiło się trzech kolesi.
-Hej złociutka, nie jest ci za zimno?-zapytał się jeden z nich
-Eee nie, czy mógłby mnie pan przepuścić bo nie mam zamiaru z panami rozmawiać-powiedziałam na co jeden z nich położył rękę na moim ramieniu.
-Złotka no nie daj się prosić chodź z nami na jedno piwo-powiedział chłopak który trzymał rękę na moim ramieniu
-Odpierdol się od niej teraz-usłyszałam głos Xana który stał teraz za jednym z nich przykładając mu pistolet do głowy
-Wowowo ziomuś zluzuj my tylko rozmawiamy z nowo poznaną koleżanką-odezwał się jeden z nich
-Czego wy nie rozumiecie? Macie spierdalać albo inaczej następny razem zobaczymy się na waszych pogrzebach na które pójdę i będę czuł się dobrze z tym co zaraz zrobię jak nie zostawicie mnie i mojej dziewczyny w spokoju-niemal wykrzyczał to Xan
-Yo mogłeś mówić że jest twoja, już idziemy bo ci zaraz żyłka pęknie-powiedział jeden z nich po czym odeszli.
-Nic ci nie jest?-zapytał chowając broń do spodni
-Nie chyba chociaż lekko boli mnie ramię po tym jak mnie złapał.
-Rozumiem chodź musisz się przebrać bo będziesz chora-powiedział chłopak ruszając w stronę kocy.
Rzucił mi ręcznik a ja się nim owinęłam po czym położyłam się na kocu.
-Zawsze zabierasz ją ze sobą wszędzie?-zapytałam
-Chodzi o broń?-zapytał a ja pokiwałam głową- W zasadzie to tak. Wiesz nigdy nie wiesz kiedy spotkasz takich idiotów-mówił a ja słuchałam. Wstałam i na mokry strój nałożyłam spodenki, i koszulę.
-Zdejmij to-powiedział, po czym zdjął swoją bluzę i mi ją rzucił.
-O dziękuję-powiedziałam.
Kilka minut później prowadziłam auto Xana na dzielnice, on wypił więc nie mógł prowadzić. Była godzina 3:45 a nasi przyjaciele powiedzieli że, siedzą na plaży aż do wschodu słońca, my natomiast byliśmy mega zmęczeni więc postanowiliśmy że wracamy. Chwilę potem byliśmy w mieszkaniu chłopka.
-Ja położę się w salonie, idź się połóż do mojej sypialni-wskazał ręką na jedne z drzwi-Jeśli chcesz się przebrać w coś wygodniejszego to zaraz ci coś podam-mówił
-Jeśli to nie będzie problem-mówiłam-spokojnie wszystko wypiorę
-To nie będzie problem i nie musisz tego prać, pranie jeszcze umiem zrobić sam-zaśmiał się a ja się uśmiechnęłam. Ruszyliśmy do sypialni Xana, chłopak wyjął mi z szafy szare dresy i czarną luźną koszulkę.
-Przebierz się i idź spać, dobranoc-powiedział
-Dobranoc Xan-powiedziała po czym chłopak się uśmiechnął i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Przebrałam się w ubrania chłopka i położyłam się do łóżka. Nie wiem jak ale strasznie szybko zasnęłam.
Jedno trzeba było przyznać.
Xan miał wygodne łóżko.

Potomkowie Zła Where stories live. Discover now