Odkąd przyjechałam do ojca, minęły trzy dni. Siedziałam ciągle w pokoju i wychodziłam jedynie do kuchni, by coś zjeść lub się napić. Znajomi wogóle się ze mną nie kontaktowali, a mama pofatygowała się na dwa telefony.
Myślałam, że na tych wakacjach poznam kogoś fajnego, ale niestety życie ze mnie drwi odkąd, się urodziłam. Postanowiłam, że zrobię sobie herbatę i właśnie w tym celu musiałam zejść na dół do kuchni. A bardzo tego nie chciałam.
Szybko, wręcz przenikliwe dostałam się do kuchni tak, by nikt mnie nie zauważył, i z dumnym uśmiechem wyciągnęłam herbatę z górnej szafki tak samo jak kubek. Oparłam się o wyspę, cierpliwie czekając aż woda się zagotuje. Niestety jak wspominałam, pech bardzo mnie lubił.
– zaszyłaś się w tej jaskini i nie wychodzisz – odwróciłam się w stronę Nickolasa, który teraz stał ze założonymi rękami na torsie.
– bo was nie lubię – wywróciłam tylko oczami i znów przeniosłam wzrok na czajnik.
– wiem, że wychowywały się wilki w lesie i nie wiesz, co to kultura, ale spokojnie nauczę cię – Prychnął na mnie i jak gdyby nigdy nic chwycił za ramie i zaczął ciągnąć w stronę salonu.
– ty tępy chuju zostaw mnie! – starałam się mu wyrwać, ale jego uścisk jedynie się wzmocnił.
Spanikowałam.
Nie chciałam z nim nigdzie iść, a jego uścisk naprawdę bolał. W przypływie adrenaliny ugryzłam go w rękę tuż nad nadgarstkiem. Chłopak mnie puścił, a ja szybko pobiegłam do siebie. Nie wiedzieć czemu, w oczach pojawiły mi się łzy.
Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam. Spojrzałam na swoją rękę, uważnie śledząc czerwony ślad. Drżącą ręką dotknęłam zaczerwienionego miejsca i od razu poczułam mocne pieczenie. Zacisnęłam zęby i zmęczona podeszłam do łóżka. Chwyciłam za telefon i napisałam o mamy.
Do: Mamusia
Mamo ja naprawde nie chce tu być. Proszę, chce wrócić do domu.
Od: Mamusia
Cassie proszę cię. Nie dramatyzuj, dasz radę.
Przegryzłam dolną wargę, by nie wypuścić ani jednej łzy z oka.
Zawsze tak było. Nie ważne jak bardzo czegoś nie chciałam lub źle się czułam, ja po prostu dramatyzowałam. W podstawówce zazdrościłam koleżanką mam, bo moja jak źle się czułam i chciałam wrócić do domu, mówiła tylko bym wzięła sobie tabletkę lub coś zjadła i nie dramatyzowała. I tutaj nie chodzi o, ból fizyczny a o ból psychiczny.
Wzięłam głęboki oddech, by się uspokoić. I idealnie gdy mi przeszło po pokoju rozległo się pukanie. Powiedziałam ciche proszę, a osobą za drzwiami weszła do pokoju. Był to Ethan, lekko się do mnie uśmiechnął i wszedł głębiej do pokoju.
– hej, trochę nie miło wyszło, ale co ty na to, by spróbować jeszcze raz? – podrapał się po karku – choć na dół poznasz naszych znajomych. Wiem, że dla ciebie to też nie jest łatwe.
– błagam, tylko nie zaczynaj z gadką o tym, że powinniśmy się traktować jak prawdziwe rodzeństwo – schowałam twarz, w poduszczę i głośno jęknęłam.
– nie spokojnie – zaśmiał się lekko – ale chodź ze mną na dół.
Wstałam i razem z nim poszłam na dół. Czułam się naprawdę nie pewnie, schodząc po tych schodach, ale nie chcąc dać po sobie tego poznać, głowę uniosłam wysoko i pewnie.
– patrzcie, kogo przyprowadziłem! – Ethan ręką wskazał na mnie.
– madam – przede mną pojawił się blondyn, który ukłonił się nisko. Kąciki ust same lekko podniosły mi się do góry.
– Colin! Nie podrywaj – krzyknęła na niego jakaś blondynka, która leżała na kanapie – jestem Alessia i nie przejmuj się tym głupkiem.
Skinęłam jej głową i ruszyłam w stronę kanapy, były dwa wolne miejsca. Jedno obok Nickolasa a drugie obok jakiegoś niebiesko włosego. Oczywiste było to, że wybrałam drugą opcję, była bezpieczniejsza.
– Matheo jestem – uśmiechnął się do mnie życzliwie
– Cassie, ale raczej mnie znasz – wywróciłam tylko oczami.
Chłopak się ochryple zaśmiał a mnie przeszły przyjemne dreszcze na tember jego głosu. Po mojej lewej siedział jakiś brunet, który na kolana dał mi miskę z chipsami. Byłam lekko zaskoczona, bo nie wiedziałam, o co chodzi.
– Idę lać, popilnuj – szybko przeskoczył oparcie kanapy i gdzieś pobiegł.
– to jest Ash, nie przejmuj się nim on tak zawsze ma – odpowiedziała mi blondynka na moje wewnętrzne pytanie.
Po niecałych pięciu minutach wrócił brunet i szczerze się do mnie uśmiechnął. Wziął miskę z moich kolan i uważnie przeskanował jej zawartość.
– nie zjadłaś! Już cię lubię – wygodnie opadł na kanapę obok mnie.
Jest g?
CZYTASZ
Daddy's little girl // Tom 1 (KOREKTA)
Novela JuvenilOd kiedy pamiętam byłam oczkiem w głowie ojca. Zawsze podczas kłótni z mamą stawał po mojej stronie i nawzajem. Ta więź była wyjątkowa, jednak za sprawą przykrych sytuacji on wyjechał na cztery lata. Po tym czasie często wydzwaniał do mojej mamy w s...