CARTER:
- I jak akcja z kujonką? – spytał Mason, gdy wyjeżdżaliśmy spod szkoły. Ustaliliśmy, że na przerwach nie będziemy o tym rozmawiać, żeby nikt przypadkiem nie usłyszał o naszym planie.
- No tak średnio – westchnąłem. W sumie to nie było średnio. Było beznadziejnie. – A myślałem, że pójdzie jak z płatka.
- Ale?
- Ale ona ma jakieś humorki – zrezygnowany pokręciłem głową.
- Nie chciała się z tobą umówić? – spytał, unosząc brew.
- No nie – przyznałem.
- Pewnie źle do tego podszedłeś – zaczął się zastanawiać. – Gdzie ją zaprosiłeś?
- Stary – uchyliłem okno w aucie, odpalając papierosa. – Próbowałem wszystkiego. Teatr, muzeum.
- Byłeś kiedyś w teatrze? – zaśmiał się w odpowiedzi, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Nie – pokręciłem głową. – Ale byłem gotów się dla niej poświęcić.
- Coś musiało pójść nie tak. Opisz po kolei co zrobiłeś.
- No więc usiadłem obok niej na matmie... - zacząłem nakreślać mu przebieg wydarzeń.
- No widziałem.
- No i spytałem o długopis.
- Pasował ci ten kwiatek - zaśmiał się.
- Później zaglądałem jej do zeszytu, udając, że nie nadążam, żeby trochę się do niej zbliżyć. Do tego wylałem na siebie z pół buteleczki perfum, i to nie byle jakich!
- A, to to tak śmierdziało w całej sali?
- Oj zamknij się – walnąłem go w ramię. – No i myślałem, że nie będzie mogła mi się oprzeć. A ona i tak odrzuciła moje zaproszenie!
- Może ją spłoszyłeś? – zaczął się zastanawiać chłopak. – I się zawstydziła. Wygląda na taką grzeczną i nieśmiałą. Pewnie nie wiedziała, co ma powiedzieć i...
- Stwierdziła, że jestem opóźniony umysłowo więc nie sądzę – burknąłem, przypominając sobie jej chamską odzywkę.
- No proszę – zaśmiał się chłopak. – Nasza mała kujonka jednak ma charakterek.
- Niestety – przyznałem. Choć ja nie nazwałbym tego „charakterkiem". Laska wydawała się być wyjątkowo irytująca.
- To jak? Co dalej? - zainteresował się. - Zamierzasz się poddać? Wybrać kogoś innego?
- Kurwa, nie wiem – westchnąłem. – Brooks to pieprzona geniuszka. Mogłaby mi pomóc ze wszystkim. Spróbuję jeszcze raz. Gwarantuje ci, że tym razem mi się nie oprze.
Nie zamierzałem się tak łatwo poddać. To nie było w moim stylu. Zawsze dostawałem to czego chciałem. Więc i tym razem zamierzałem osiągnąć swój cel. Musiało się udać.
- No dobra Romeo, zobaczymy jutro.
- Na razie – wziąłem plecak, po czym wysiadłem z auta, gdy stanęliśmy pod moim domem.
Zacząłem się zastanawiać, czemu mi dziś nie wyszło. Coś musiało pójść nie tak. Musiałem popełnić jakiś błąd. Może powinienem zabrać się do tego w inny sposób. Być bardziej romantyczny? Wrzucić jej do szafki jakiś liścik?
Tak, to jest myśl!
Wszedłem do domu i skierowałem się prosto do swojego pokoju. Zacząłem grzebać w biurku, by po chwili wyciągnąć z niego biały blok. Złapałem za nożyczki i wyciąłem kształt serca. Wyszło trochę koślawe, ale nie było tragedii. Liczyłem na to, że doceni moją wizję artystyczną.
![](https://img.wattpad.com/cover/362506076-288-k88861.jpg)
CZYTASZ
ULTRAVIOLET - ZOSTANIE WYDANA
Teen FictionDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...