CARTER:
Przez te korki zupełnie straciłem poczucie czasu. I choć próbowałem kilka razy zbliżyć się do Aurelii, to każda próba kończyła się tym, że dziewczyna patrzyła na mnie podejrzliwie. A że nie chciałem dostać książką po głowie, co byłoby bardzo prawdopodobne, to musiałem się wtedy wycofywać. Bo gdy ja robiłem krok w przód ona robiła dwa kroki w tył.
Plus tego, że marnowałem czas na korepetycje był taki, że mój ojciec wydawał się być zadowolony, gdy przyprowadziłem Aurelie do domu. Oczywiście musiał mnie przy niej nazwać debilem, ale to akurat było dla niego typowe. Zawsze byłem dla niego tym gorszym dzieckiem. Tym, którego musiał się wstydzić i świecić za niego oczami. Nie dorastałem Ericowi do pięt. A on lubił to podkreślać przy każdej możliwej okazji. Cieszyłem się, że mój brat wyprowadził się rok temu, więc nie musiałem słuchać tego pieprzenia na co dzień.
– Muszę przyznać, że jest serio niezła – Dylan wyrwał mnie z rozmyślań, patrząc w stronę drzwi wejściowych domu Brooks.
– Co? – spojrzałem na niego nieprzytomnie.
– No Aurelia. Kojarzę ją z widzenia, ale jakoś nigdy nie zwracałem na nią uwagi – wyjaśnił. – A jest serio ładna, nie?
– Może – wzruszyłem ramionami.
Oczywiście, że była. Miała w sobie coś elektryzującego. Te duże niebieskie oczy, długie proste włosy i słodkie dołeczki w policzkach. Do tego była strasznie nieprzewidywalna. W ciągu godziny miała takie huśtawki nastroju, że nigdy nie wiadomo, czego można było się po niej spodziewać. Nie dało się z nią nudzić. Podobało mi się w niej to.
Była...
Jedynie moim środkiem do sukcesu. Musiałem o tym pamiętać.
– To co dalej? – Dylan uniósł brew, odpalając fajkę i przyglądając mi się uważnie. – Gdzie tym razem ją zabierzesz?
– Nie wiem – westchnąłem. – Chyba skończyły mi się pomysły – przyznałem zgodnie z prawdą.
Nie miałem pojęcia, co jeszcze mógłbym zrobić, żeby na mnie poleciała.
– Może zaproś ją na nasz jutrzejszy koncert? – zaproponował.
Graliśmy jutro w Dark Angel. Był to okoliczny klub, w którym dawały koncerty amatorskie kapele rockowe. Chętnie nas zapraszali, a my chętnie z tego korzystaliśmy. Szczerze to kochaliśmy, a widok dobrze bawiącego się tłumu był niczym miód na nasze serca.
– Myślisz, że przyjdzie?
Szczerze w to wątpiłem. Takie imprezy raczej nie były w jej stylu.
– Nie wiem, ale mógłbyś jej zadedykować jakąś piosenkę – stwierdził. – To byłoby romantyczne.
No cóż, pewnie każda inna laska umarłaby ze szczęścia. Ale nie Aurelia. Oj, nie. W jej przypadku byłoby zupełnie odwrotnie.
– Tylko by się wkurzyła – pokręciłem głową. Już wyobrażałem sobie tę scenę. Gdybym powiedział przez mikrofon, że śpiewam dla niej to pewnie wykrzyczałaby, że mnie nie zna, uciekła z klubu, a na deser dostałbym sms'a z informacją, że strasznie fałszowałem.
– Może masz racje – pokiwał głową Dylan.
– W sumie to mam pewien pomysł – powiedziałem po chwili.
I choć moje ostatnie pomysły nie skończyły się najlepiej, to z każdym kolejnym liczyłem na to, że tym razem wypali.
A Aurelia za każdym razem boleśnie uświadamiała mi, że jestem tylko niepoprawnym optymistą.

CZYTASZ
ULTRAVIOLET - ZOSTANIE WYDANA
Fiksi RemajaDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...