OD TRAGEDI DO TRAGEDI

29 6 24
                                    

Uwaga! Gdyby ktoś się pogubił, bo sama rozpatrywałam nie wiedząc czy dobrze to poprwadziłam.

W pierwszym rozdziale [y/n] ma osiem lat.

W drugim ma już prawie dwanaście.

A w tym już zaczyna mieć trzynaście a potem ma czternaście.

Ps. Ktoś pamięta Kabe Uchiha? Dałam go w mało ważnych w rodziale „Kim jesteś?".

To dopiero co narodzony najmłodszy z braci Uchiha. Był w książce w poprzedniej książce z klanu Ikimono, więc go nie wrzucam.

Myślę, że warto wytłumaczyć.

Aaa! Trochę dużo jest perspektywy Niciego, głowy klanu. Bo chce żebyście misie kolorowe, zrozumiały co się dzieje.
______________________________

3

Dziś po ponad pół roku, nastał dzień, sprawdzenia umiejętności [y/n]. Trzeci zezwolił na dołączenie jej w szeregi shinobi, bez konieczności ukończenia akademii. Był tylko jeden warunek. Musiała wygrać walkę i wykazać się umiejętnościami godnymi genina.

[Y/n] nie uważała tego za zbyt trudne, z łatwością wykonała ostatnie powierzone jej zadanie. Gdy nagle rozległ się męski krzyk. Ona i sprawdzający ją Jonin, zareagowali niemal błyskawicznie i ruszyli pędem w stronę, z której rozbrzmiał głos mężczyzny.

Z daleka już widziała, że był to członek jej klanu. Krzyczał coś nie zrozumiale, otoczony kilkoma joninami oraz ciekawską gawiedzią. Gdy podeszła znacznie bliżej, zobaczyła znajomą twarz. Jej ojciec, biadolił coś o młodym wieku i wielu planach.

- Tato? C-Co się stało? - spytała, wiedząc już, że stało się coś okropnego.

Miała bardzo źle przeczucia, dziś jej siostra wyszła poza wioskę, spotkać się z Yoru. Miała nazbierać ważnych ziół ale minął wieczór a ona nadal nie wróciła...

Wszyscy jonini odwrócili zakłopotani wzrok. [Y/n] szukała odpowiedzi w oczach jej ojca, który zamarł patrząc na nią ze łzami w oczach. Między sylwetkami mężczyzn, wychaczyła znaną jej twarz.
Toshiba, jedeny z chłopców z jej klanów, który od razu dostał rangę Jonina oraz najbliższy przyjaciel Nichiego.

- Toshi? O co chodzi? Powiedz. Proszę... - błagała, starając się nie rozpłakać.

- Ja. Przykro mi [y/n]. Zostałem wysłany na misję kilka dni temu. Wracając z niej... - przełknął głośno ślinę. - On ją zabił... Zabił Mikomi

Za zamkniętymi drzwiami tam, gdzie nie ma dostępu, odbywało się zebranie. Nichi siedział jak na szpilkach, czując osadzający wzrok reszty przywódców.

- Hokage. To poważna sprawa, oboje wiemy jakie stosunki miały, nie które klany z Konohy z klanem Ikimono. - zaczął Hyüga.

- Sugerujesz coś, Hiashi? - spytał, morderczo Uchiha.

- Panowie, nie potrzebne są tu zgryźliwości. Jak wiadomo to poważna sprawa, oddajmy głos trzeciemu. - wrącił się Nara.

- Shikaku ma rację. Zginęło dziecko, na terenie Konohy. Nie wiadomo. Czyjej ręki i jakie ma zamiary. - zaczął Hiruzen.

- Jeśli mogę się wtrącić... - zaczął spokojnie Nichi. Poczekał na pozwolenie trzeciego i zaczął ponownie mówić. - Czekałem z tą informacją do twojego przybycia. Jestem prawie pewny, kto zabił członkinie mojego klanu.

- Słucham? Więc, może podzielisz się tą informacją? - oburzył się Fugaku.

- Spokojnie, nie atakuje nikogo z Uchihów. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. - kontynuował spokojnie. - Jeden z nowych nabytkach joninów, niejaki Toshiba Ikimono, był świadkiem zdarzenia czcigodny.

Promień Nadziei || NARUTO (Kiedyś Wrócę)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz