Phantom - Nikolai Siergiejew

7 0 0
                                    


"Nazywam się Anatoly Gubanov

Był rok 1997 jednostka wojskowa (???) miałem funkcje służby dyżurnej nadchodziła zimna, ciemna noc. Żołnierze przygotowywali się do wyjścia na warte, pobrali broń oraz hełmy z magazynu i zaczynali odprawy. Zaczęły pojawiac sie pytania - kiedy będą listy?

Każda odpowiedz brzmiała tak samo. Kategoryczny zakaz wydawania żołnierzom listów podczas warty pod niewiedzą nikogo pewien żołnierz dziwnym cudem dostał list. Nazywał się Nikolai.

Nie wiadomo od kogo, może ktoś zrobił mu to na złość...List był od jego ukochanej, w tamtych latach można było się spodziewać tylko dwóch treści. Treści "kocham Cie, wszystko dobrze", bądz treści "zdradziłam Cię" albo "nie kocham Cię"

Możesz się domyślić jaką treść on dostał. Joe załamał się. Nie mógł nic zrobić. Był uwięziony na jednostce wojskowej, gdzie był kompletnie niszczony psychicznie od rana do nocy przez Kaprali.

Człowiek miał dość miał wystarczająco tego, a tu jeszcze taka rzecz.

Podczas mojej zmiany przybiega żołnierz cały zapocony, bez meldunku, roztrzęsiony. Krzyczy, że Kola opuścił posterunek bez meldunku, co było niedopuszczale i samo w sobie było już poważnym wykroczeniem. Ogarnęła mnie złość, jednak strach na twarzy tego chłopaka podpowiadał mi, że Nikolai wcale nie zszedł z warty z lenistwa i teraz gdzieś sobie smacznie śpi...

Biegliśmy jak opętani podczas kiedy pomocnik dyżurnego zawiadamiał przełożonych o tym, co się stało. Biegłem z myślą o tym że dzieciak chciał nas nastraszyć. Myślałem tylko o tym, że jak go dorwę będzie robił te warty do końca życia. Nie myślałem jeszcze wtedy jaki koszmar zgotuje nam ten zwykły szeregowy.

Za magazynem leżał on, Nikolai, to wszystko wyglądało jak miejsce potwornej zbrodni. Jeszcze nigdy nie widziałem tyle krwi.

I wtedy rozległ się krzyk, panika. Żołnierze zaczęli się budzić, ale kazano im wrócić spowrotem do łóżek. Wystarczająco dużo zamieszania już mieliśmy.

Nie była to pierwsza sytuacja w której jakiś rekrut postanawiał urządzić nam taki cyrk, w zasadzie to nasza jednostka została okrzyknięta mianem "cyrk", w nie dobrym znaczeniu tego słowa. Młodzi żołnierze, a nawet Ci którzy już mieli sporo lat służby za sobą wieszali się notorycznie w łazienkach na jednostce.

[01:45]

Joe w jednej ręce trzymał bagnet, a w drugiej zakrwawiony list od najwyraźniej byłej ukochanej.

Wezwaliśmy karetkę. Dowódca który wyjątkowo w tym dniu prowadził odprawę dla nowych żołnierzy kazał jechać z jeszcze jednym trepem razem z nim do szpitala. Miał on czekać na dalsze wydarzenia. Miał się dowiedzieć, co z Nikolaiem Siergiejewem.

Całość trwała krótki czas, Nikolai był bardzo roztrzęsiony, podczas gdy wieźli go zardzewiałym jak na tamte czasy wózkiem inwalidzkim do sali napotkał jeszcze na swojej drodze Kapitana, który właśnie dojechał do szpitala. Nie wyglądał on na zmartwionego, bardziej na wkurzonego. Zobaczył tylko zakrwawiony list jaki mu zdążyłem przekazać, spojrzał tylko na szeregowego i powiedział do niego "Zrobiłeś głupotę, to teraz będziesz za nią płacił". Pokazał tylko lekarzom że mają jechać go zszyć, puszczając przy tym oczko do jednego z nich. Do mnie się tylko odwrócił, uśmiechnął się i powiedział "No, jak już go poskładają, odwieźcie go spowrotem do piekła. Raport chce mieć na biurku, rano. Żandarmeria już się tym interesuje". Oddałem mu jedynie honor, chwile po jego wyjściu, światlo zaczęło mrugać. Na końcu holu była sala, do której przywieźli młodego szeregowego. Rozległ się wrzask, jeszcze przed tym poczułem dziwny chłód na karku. Odruchowo pobiegłem sprawdzić, co sie dzieje. Przyrzekam, że jeszcze nigdy nie słyszałem takiego krzyku. Wbiegłem do sali, a on był przywiązany pasami. W zębach Nikolai trzymał skórzany pas, jego oczy przepełnione były bólem. Pierwsze, co przykuło moją uwagę po wejściu do sali były widoczne jego mięśnie w otwartej ranie. Oni mu to zszywali na żywca. Bez znieczulenia. Zaraz po tym wyproszono mnie, abym zaczekał w poczekalni.

[02:10]

Krzyki trwały jeszcze przez jakieś dwadzieścia minut. Z każdym wrzaskiem światła szpitalne mrugały coraz bardziej budząc we mnie niepokój. Po około godzinie przetransportowaliśmy ledwo co pozostającego przy zmysłach Kole do jednostki. Nie chciał z nami rozmawiać, a my nie chcieliśmy o nic pytać. Broń została mu zabrana, oraz wszystko czym mógłby się okaleczyć.

Jego rzeczy zostały przeniesione do osobnej izby, z jednym łóżkiem. Izbe zakluczono i kontrolowano przez nas do samego rana.

Kiedy już myślałem że to koniec moich zmartwień poszedłem spisywać raport. Godzine później kiedy już przysypiałem rozbiegł się kolejny wrzask, niekontrolowana agonia. Z izby powybiegali żołnierze. Wbiegłem tylko na korytarz sprawdzić co się dzieje. Panował chaos.

Ludzie zadawali pytania, przerażeni tym co widzą, a raczej tym, kogo nie widzieli. Uspokoiłem ich wszystkich. Pojedyńcza Izba dla Siergiejewa była otwarta, zrobił to przede mną mój zmiennik, aby obudzić Nikolaia na poranny rozruch. Nie było litości, taka rana nie zwalniała go z ćwiczeń.

[05:00]

Moj pomocnik patrzył się w środek pomieszczenia, podczas gdy pare żołnierzy wokół zaczęło wymiotować bez żadnej przyczyny. Natychmiast kazałem wszystkim się rozejść do swoich pokoi.

Zajrzałem do środka, od razu poczułem okropny stęchły smród. Był nie do wytrzymania. Jednak w środku nie było nic więcej poza tym okropnym smrodem. Nie było tam Nikolaia. Za to stało łóżko, z wielką plamą krwi na materacu. Oraz krwawy napis na ścianie - "Zabić to za mało?"

Byliśmy w wielkim szoku, szukaliśmy Koli, ale na darmo. Zniknęły jego dokumenty, jego rzeczy osobiste. Jego rodzina i znajomi twierdziłi, że nigdy nie znali kogoś takiego jak Nikolai Siergiejew.

Nikolai.

Kim Ty do cholery byłeś?"

To był jedyny wywiad przeprowadzony przez dziennikarza Ivana, który bardzo zainteresował się tą sprawą, tak bardzo, że doprowadziła go ona do śmierci. Jego żona mówiła, że nawet na łożu śmierci jej mąż mówił o tej sprawie, zakończył żywot wymawiając następujące słowa - "Ja już wszystko wiem. To ta jednostka, ja już wszystko wiem".

Jednostka opustoszała, została zamknięta przez to, co się tam działo. Budynek stał w środku lasu, spragnieni adrenaliny ludzie lubiący Urbex często odwiedziali to miejsce które okrzyknięto "nawiedzonym".  Wiele ludzi mieszkających w tej okolicy twierdziło, że w budynku słychać płacz, głośne kroki oraz defiladowe pieśni żołnierzy, czasami też i krzyki lub rozmowy.

Znaleziono tam dwóch młodych mężczyzn, którzy pare lat temu przeżyli wypadek kiedy pod osłoną nocy jeden z nich prowadził auto po pijaku, niestety ich dwie młodsze siostry nie przeżyły wypadku.

Dwójka chłopaków podcięła sobie z nieznanych powodów żyły a na ich plecach wycięte były słowa Rosyjskiej przysięgi wojskowej.

Po tym, jak policja przejrzała nagrania z kamery jednego z nich tuż przed końcem ostatniego nagrania było słychać płacz młodego mężczyzny oraz słowa żołnierskiej przyśpiewki - "Chwyć za bagnet mój bracie...A po nocy będzie budził Cię żołnierski śpiew"..

Phantom - CreeppastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz