Rozdział 3

17 2 9
                                    

— Co jest?

— Jak łazisz? Chodzić do cholery nie umiesz?

Nastąpiła chwila ciszy, gdzie jeden z drugim na siebie patrzył. I jeśli to kogoś zdziwi, bez krzty pogodnego wyrazu twarzy. Gdyby nie gwar, na coraz bardziej z czasem zaludnionych korytarzach, ciszę przerywałby wyłącznie oddech i możliwe, że nie z samego zmęczenia, a ewidentnie z rosnącej irytacji obojga panów.

— A może trochę spokojniej? Zwykły studencik, a się obnosisz jakbym miał ci zaraz składać ukłony. Pobrudzonym garniakiem i tak zbyt wielkiego wrażenia nie zrobisz. — Fox przejrzał go wzrokiem dwa razy i już wiedział, że pierwszego bufona może odhaczyć. Ciekawe ile ich jeszcze się dzisiaj napatoczy.

Brunet zmarszczył brwi, patrząc w dół na swoją koszulę. Po jego minie widać było, że dopiero teraz zobaczył, że była ubrudzona od ketchupu.

— Cholerna dziewczynka... — mruknął pod nosem. Fox nie miał pojęcia, o co chodzi. Co ma jakaś dziewczynka do brudnej koszuli?

Jego rozmyślania na ten temat przerwał chłodny głos czarnowłosego.

— A może nie da się spokojniej? To ty chodzisz jak jakiś dziesięciolatek z nosem w telefonie, pomyliłeś liceum z podstawówką czy co? — zapytał ze wzrastającą złością w oczach.

Fox uniósł brew i nawet nie myślał, żeby uznawać jego słowa za słuszne. Cóż, spojrzeć na drogę znad telefonu mógł, ale nawet nie śmiał mu tego przyznać. Jego dusza prędzej by go opuściła i mogłaby kopać swój grób, niżeli miałby walnąć krótkie "przepraszam, masz rację".

— A korytarz jest taki mały, że nawet nie możesz się posunąć o te kilka centymetrów? Korona ci spadnie? Nie sądzę. Pruć się potrafisz widzę od razu, ale żeby na siebie uwagę zwrócić, to już nie raczysz. — Hipokryzja jak jasna cholera, ale poniekąd prawdziwe słowa powiedział. Idiota widział jak idzie, to czego nie skręcił trochę w lewo, kierunkowskaz mu się popsuł?

Fox widział, jak tego bufona  opuszczają resztki cierpliwości. Przez moment myślał, że brunet będzie chciał przejść do rękoczynów. Tak się jednak nie stało.

— W Anglii obowiązuje ruch lewostronny, idioto. — powiedział ozięble, patrząc na Foxa takim wzrokiem, jakby twierdził że jest niepełnosprawny intelektualnie.
Wyminął go, lekko trącając go w ramię i ruszył przed siebie, najpewniej w stronę swojego pokoju.

— Pierdolony frajer. — Warknął ten drugi wystarczająco głośno, po czym sam skierował się w stronę parteru, zbiegając ze schodów. Max wysłał mu zdjęcie jak przesiaduje w pokoju uczniowskim, o którym Fox nie miał nawet pojęcia, więc pytając każdą napotkaną osobę o dokładną drogę, dotarł wreszcie do przyjaciela. Nie miał pojęcia kim był wcześniejszy dzban, ale wystarczyło jedno słowo więcej, a chętnie by mu policzył pięścią zęby. Przecież nie zrobił nie wiadomo czego, prawda? Wpadł na niego i tyle, wystarczyło się wyminąć po czym odejść. Zapomniał, że łazi właśnie ze sferą bogatszą i jego założenie odnośnie charakteru owych ludzi tylko się potwierdziło. Wpatrzone w siebie snoby. Co prawda możliwe, że nie każdy taki jest, jednak po pierwszej obcej osobie, z którą się właśnie poznał, został mu lekki uraz do całej reszty.

W końcu dotarł do pokoju uczniowskiego, o którym mówił mu Max. Pomieszczenie to było może wielkości jednej klasy, więc zmieściłoby się tu maksymalnie koło 30 osób. Ściany były w beżowym odcieniu, a przez duże okna widać było deszczową pogodę za oknem. W pewnych odstępach od siebie stały drewniane stoliki z krzesłami, a także fotele, kanapy i pufy. Był także automat z przekąskami i kawą, a nawet coś w stylu małej biblioteczki. Pomieszczenie pełniło podobną funkcję co świetlice w szkołach podstawowych. Ta jednak była o wiele ładniejsza niż te, które zapamiętał Fox.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Akademik || FoxardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz