Nowe życie

108 5 0
                                    

(Jak coś akcja dzieje się już w nowej bazie) (Jest już Nowy, Beata, Benio, Basia, Kuba)
*Anna*
To był normalny dzień. Nic nie miało się wydarzyć. Nie zdawałam sobie sprawę, że poznam dzisiaj miłość swojego życia.
Dzisiaj jest ten dzień. Zaczynam nowe życie. Nareszcie mogę się odciąć od mojego toksycznego męża. Jestem w drodze do bazy ratownictwa medycznego w Leśnej Górze. Zaczynam tam pracę jako lekarz ratownictwa medycznego. Wychodzę z auta. Jestem zapatrzona w moje sv czy nie ma żadnych błędów. Nagle czuję, że na kogoś wpadam.
Anna: Jezu przepraszam bardzo. (Wypadają jej dokumenty)
Facet: Nie no spokojnie. Nic się nie stało.
Anna: Jestem po prostu zestresowana. Wie pan może gdzie jest stacja ratownictwa medycznego tutaj?
Facet: Tak wiem.
Anna: Mógłby mnie pan tam zaprowadzić.
Facet: Oczywiście.
Dochodzę z nim na stację. Następnie razem wchodzimy. Jest tutaj pokój socjalny. Zauważam tam ratowników.
Anna: Dzień dobry.
Martyna: Dzień dobry.
Facet siada na kanapie obok chłopaka.
Facet: Cześć Piotrek.
Piotrek: O nasz Wiktor Banach ma branie.
Czyli ma na imię Wiktor. Ładnie nawet.
Wiktor: Piotrek weź ty się czasem nie odzywaj. A zapomniałem zapytać. Co tu panią sprowadza?
Anna: Szukam szefa.
Wiktor: Góra jest na górze. Znaczy doktor Góra.
Anna: No dobrze.
Wchodzę na górę. Pukam do drzwi.
Góra: Proszę.
Anna: Dzień dobry.
Góra: O to pani jest nowym lekarzem?
Anna: Tak tu jest moje sv. Proszę.
Góra: Dziękuję. Od kiedy chce pani zacząć?
Anna: No jak najszybciej.
Góra: Od dzisiaj?
Anna: Nie ma problemu.
Góra: Może pani iść się przygotować.
Anna: Naturalnie.
Schodzę na dół czuję, że to będzie super dzień. Wchodzę do pokoju socjalnego.
Anna: Przepraszam gdzie jest grafik?
Nowy: Tutaj.
Anna: Dzięki. Ja jeżdżę dzisiaj z Martyną i Basią.
Martyna: Martyna to ja.
Anna: A Basia?
Martyna: Nie wiem właśnie gdzie jest. Spóźnia się.
Nagle do pokoju wbiega dziewczyna. Blondynka to chyba najprawdopodobniej Basia.
Basia: Jezu sorry za spóźnienie. Odprowadzałam Tadzika do przedszkola. A tak w ogóle z kim mam dziś dyżur?
Martyna: Ze mną i nową panią doktor.
Basia: Nie zauważyłam pani. Dzień dobry.
Anna: Dzień dobry. To ja się pójdę przebrać.
Basia: To ja przy okazji też.
Już jestem ubrana. W ten strój ratownika. Nawet dobrze w nim wyglądam. Chyba nawet ostatnio schudłam. Wychodzę z łazienki. Słyszę przez radio osobę.
Operator: 23s.
Anna: 23s zgłaszam się.
Operator: A to dzisiaj nie doktor Góra jeździ 23s?
Anna: Nie. Jestem nowa. Dobrze jakie wezwanie?
Operator: Kobieta 30 lat podobno na liczne urazy. Zgłasza jej mąż.
Anna: Adres?
Operator: Wąska 36.
Anna: Już jedziemy.
Idę po dziewczyny.
Anna: Dziewczyny mamy wezwanie.
Basia: Już idę pani doktor.
Dojechałyśmy już pod dom pobitej.
Anna: Pani Martyno torba. Pani Basiu plecak.
Martyna: Robi się.
Wchodzimy do domu poszkodowanej.
Zauważam, że jest mocno pobita.
Anna: Co się stało?
Facet: Spadła że schodów.
Anna: Dobrze. Jak ma pani na imię?
Facet: Aneta.
Anna: Nie pana pytam. Proszę mi nie przeszkodzać. Próbuje przeprowadzić wywiad z pacjentką, a pan mi w tym przeszkadza. Pani Martyno parametry. Pani Basiu ciśnienie. To co się stało pani Aneto?
Aneta: Spadłam ze schodów.
Anna: I ma pani takie obrażenia? Ma pani rozcięty łuk brwiowy, złamana rękę, liczne rany i siniaki.
Aneta: Tak jak już mówiłam. Spadłam ze schodów.
Minęło 30 minut. Jedziemy z pacjentką do szpitala. Próbuje wydusić z niej co tak naprawdę się stało?
Anna: Czy mąż panią bije?
Aneta: Już mówiłam. Nie.
Anna: Wiem co pani czuję. Sama to prze... Znaczy widziałam dużo takich kobiet. Proszę dać sobie pomóc.
Aneta: Naprawdę proszę nie drążyć tematu.
Dochałyśmy już do szpitala. Dziewczyny wyjmują kobietę na noszach. Zauważam kobietę to chyba pani ordynator.
Anna: Dzień dobry.
Beata: Dzień dobry. Co mamy?
Anna: Rozcięty łuk brwiowy, złamana ręka i liczne rany i siniaki. Proszę zrobić obdukcję podejrzewam, że jest bita przez męża.
Beata: Oczywiście. Zawiercie panią. A pani tu jest nowa? Nigdy wcześniej tu pani nie widziałam.
Anna: Tak od dzisiaj pracuję. Anna Reiter.
Beata: Beata Górska. Dobra ja muszę iść do pacjentów. Do zobaczenia.
Anna: Do zobaczenia. Dobra ja idę na bazę.
Wchodzę już do pokoju. Zauważam tam Piotrka, Wiktora i jeszcze jednego chłopaka. To chyba Nowy.
Wiktor: A zapomniałem się przedstawić Wiktor Banach.
Anna: Anna Reiter miło mi.
Martyna: Jesteśmy.
Martyna z Basią siadają na kanapie. Gdy nagle dostajemy kolejne wezwanie.
Anna: Mamy kolejne wezwanie pani Martyno i Basiu.
Dziewczyny razem ze mną wsiadają do karetki. Martyna kieruję. Nagle coś mówi.
Martyna: Pani doktor. Może mówmy sobie po imieniu albo chociaż pani nam mówiła po imieniu? Niepotrzebnie mówi nam pani po imieniu.
Anna: No dobrze. Anna jestem.
Martyna: Nasze imiona już pani zna. Znaczy znasz.
Minął jakiś czas. Wracamy z wezwania z pacjentem z udarem.
Martyna: Pacjent się pogarsza. Zatrzymał się.
Anna: 28, 29, 30. Martyna defibrylacja.
Basia: Wrócił.
Anna: Dobra Basia za kierownicę i lecisz migiem do szpitala.
Basia: Się robi.
Dojechałyśmy już do szpitala.
Beata: Dobra migiem. Co mamy?
Martyna: Udar...
Beata: Ale to pani czy Anna jest szefem zespołu?
Anna: Pacjent z udarem. Raz nam się zatrzymał w karetce wrócił po pierwszej defibrylacji. Resztę masz w karcie.
Beata: No i dobrze.
Jezu jaka ona czasami może być wredna. Martyna tylko mówiła.
Anna: A co ona taka?
Martyna: Odkąd tu przyszła taka jest. Podobno ma za sobą jakąś trudną relacje i tak odreagowuje.
Anna: Aha.
W sumie to ją rozumiem. Mój były mąż też był dupkiem. Znaczy teoretycznie nadal jest. Wchodzimy na bazę. Siadam na kanapie obok Wiktora.
Wiktor: Pani doktor mógłbym panią prosić.
Anna: Oczywiście.
*Wiktor*
No muszę jej się w końcu zapytać czy pójdzie ze mną na randkę. Oby mnie nie odrzuciła. Chyba na serio się zakochałem. Odkąd zmarła Ela nie miałem jeszcze czegoś takiego. Może z tego na serio coś wyjdzie. Wychodzimy z pokoju socjalnego.
Anna: Panie doktorze o co chodzi?
Nagle słyszę wezwanie.
Wiktor: Przepraszam, dokończymy później.
Anna: Dobrze.
No cholera właśnie teraz wezwanie. Miałem ją zaprosić na kolację. Kurde. Trzeba to załatwić jak najszybciej i następnie nie spieprzyć sytuacji.
Na szczęście już wracamy z wezwania. Okazało się, że było fałszywe i szybko poszło. Dobra teraz tylko trzeba iść do Anny i ją o to zapytać. Wchodzę do pokoju socjalnego.
Anna: Co chciał pan doktor?
Wiktor: Może wyjdźmy.
Piotrek: O włącza się tryb "podrywanie".
Martyna: Piotruś nie odzywaj się czasem..
Wychodzimy przed bazę.
Anna: Co pan doktor chciał?
Wiktor: Czy mogłabym mieć tym zaszczyt i...
Anna: I?
Wiktor: I pójść ze mną na kolację?
Anna: Ale my nawet na ty nie jesteśmy.
Wiktor: No to już jesteśmy. Wiktor.
Anna: Anna.
Wiktor: No to gdzie idziemy?
Anna: A na się jeszcze w igieł zgodziłam?
Wiktor: Ale to propozycja nie do odrzucenia.
Anna: No jak nie do odrzucenia to nie mam chyba wyboru.
Wiktor: To dzisiaj 20? Nie daleko jest tutaj taka restauracja.
Anna: To spotkamy się przed bazą.
Wiktor: No dobra. To do zobaczenia
CDN...

Miłość Bez Granic - AwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz