miasto

346 15 7
                                    

Lecieliśmy helikopterem nad morzem a niedaleko było widać już miasteczko.

☆☆☆

Wylądowalismy.
Miasteczko nie było jakieś duże ale też nie było małe.
Było kilka galerii oraz dużo bloków.

Do jednej z galerii weszliśmy nie szłam blisko rodziców szłam trochę za wszystkimi sama.

Nagle zobaczyłam super sukienkę więc poszłam w tamtą stronę się jej przyglądnąć.

Po chwili oglądania jej przez szybę weszłam do sklepu.

Sukienką była piękna całą czerwoną z brokatem.

Obróciłam się ale nie mogłam znalesc wzrokiem nigdzie nikogo znajomego.

Nie wiem dlaczego pomyślałam że za mną pójdą przecież szłam z tyłu.

Idiotko! - pomyślałam.

Wyszłam że sklepu z zamiarem poszukania ich.

☆☆☆

Szukałam ich już trochę ale nigdzie nie mogę ich znaleść.

Nie mogłam zadzwonić bo nie wzięłam telefonu ani nie mogłam nikogo poprosić o pomoc bo nie znałam tutejszego języka.

Usiadłam w najbliższej kawiarni.

Łzy zaczęły mi lecieć nawet nie zauważyłam kiedy.

-Po co się oddalałam. - powiedziałam od siebie i twarz schowałam w dłoniach.

-coś się stało? - ktoś zaczą do mnie coś mówić i to....po angielsku!

Unioslam głowe I zobaczyłam czterech chłopaków.

-Nie...Nic..... - odpowiedziałam. Oczywiście że kłamałam ale po co mówić o swoich problemach jakimś chłopakiem którzy na oko są 2 lata starsi odemnie.

-widać że coś się stało, masz w oczach łzy. - powiedział jeden z nich.

-Blaise.- powiedział chłopak o czarnych włosach z pofarbowanymi końcówkami na czerwony. Po czym wyciągną rękę w moją stronę.
-Stacey jestem. - powiedziałam.
-To Elvis,- pokazał na blądyna z boku- Aron - teraz pokazał na bruneta o zielonych oczach- i Derek. - pokazał na chłopaka który widocznie unikał że mną kontaktu wzrokowego- to teraz co się stało? - zapytał po czym przysuną se krzesło z sąsiedniego stolika i usiadł na przeciwko mnie. Reszta zrobiła to samo.

-No nic poprostu... oddzieliłam się od reszty i nie mogę ich znaleść. Mówiłam to nic takiego.
-Nie masz telefonu? Żeby zadzwonić czy coś? - zapytał Elvis
-No, właśnie nie. Zostawiłam w domu...

Nagle czyjś telefon wylądował przd moim nosem.

-mam nadzieję że znasz numer do kogoś. Zadzwoń z mojego telefonu.- powiedział Blaise.

Na szczęście znałam dużo numerów.

Do mamy, taty, nathan'a, Wujka shena... no i w sumie tyle chyba.

Wybrałam że zadzwonię do wujka.

Wpisałam jego numer, nacisnęłam na zieloną słuchawkę i czekałam.

Pierwszy sygnał, drugi, trzeci....i.... sekretarka.

Zadzwoniłam jeszcze raz.

Ale znów to samo więc zadzwoniłam do  Nathana.

Pierwszy sygnał drugi i odebrał.

-Halo? - usłyszałam jego głos i odrazu mi się zrobiło lepiej. Już się nie stresowałam.
-Nathan!
-gdzie ty jesteś wszyscy cie szukają?
-no, jestem w jakiejś kawiarni.
-okej chyba się domyślam jakiej.
-a tata I mamą też się martwią?
-no tak wszyscy się martwią. Mała znikasz nagle i cie nie ma.
-ok.
-czekaj tam za chwilę będę.
-Oki. - powiedziałam I się rozłączyłam.

-I co? - zapytał Blaise.
-no za chwilę przyjdzie mój brat. Nie musicie tu czekać możecie iść jak chcecie.
-nie no nam i tak się nudzi. Poczekamy z tobą. - powiedział Elvis.

-Ile wogule masz lat? - zapytał Aron.
-12.
-14. Heh. - powiedział- wszyscy też tylko Derek 13.
-aha. - powiedziałam I się rozglądnęłam czy może mój brat tu dotarł. - dzięki tak wogule za pożyczenie telefonu. - zwróciłam się do Blaise.
-Spoczko- powiedział I wysłał mi pewny siebie uśmiech.

Nagle zobaczyłam Nathana.

-Ja lecę. - powiedziałam I wstalam
-czekaj! Podasz swój numer telefonu? - zapytał Elvis.
-no ok. - szybko wpisałam swój numer I pobiegłam w strone nathana.
Przytuliłam brata a on powiedział:
-chodź musimy znaleść wszystkich bo wszyscy cie szukają.
-To nie możemy napisać? Nie chce mi się chodzić... - powiedziałam.
Byłam wyczerpana mimo iż Siedziałam przed chwilą, to byłam wyczerpana emocjami.

-Musimy. Ale chodź na barana- powiedział I się uśmiechną.
Odrazu weszłam mu na plecy. Pomachałam jeszcze chłopaką po czym poszliśmy.


Hailie Monet X Adrien Santan ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz