Rozdział 25.

9.5K 766 62
                                    

Już czułem jej oddech, już przymykałem powieki szykując się do pocałunku kiedy usłyszałem jedno słowo. 

- Odbijany-zaskoczony odsunąłem się od Sary i spojrzałem na postać przed sobą. Brandon. No kurwa! To jakiś pieprzony żart. Co on tu robi? Nikt go nie zapraszał. 

-Brandon co tu robisz?-spytała, jak by czytając mi w myślach, Sara. Nie była zadowolona, co dawało mi nadzieje, że zaraz go z stąd wykurzy. 

-Daniel zadzwonił do mnie i powiedział, że urządzasz imprezę i zaprosiłaś wszystkich starych przyjaciół, zaliczam się do nich prawda?-spytał. 

Nie kurwa, nie zaliczasz się, a teraz wypierdalaj!!!

 - Tak jasne-odpowiedziała po chwili speszona. 

 - Mogę ci ją porwać?-spytał spoglądając po raz pierwszy na mnie. 

- Nie-odpowiedziałem posyłając mu najbardziej fałszywy uśmiech jaki kiedykolwiek pokazałem i okręciłem się z Sara na rękach zostawiając go w tyle. Na pewno nie odpuszczę tak łatwo. Oj nie! Niech spieprza na drzewo. Sara jest moja. 

 - To nie było zbytnio grzeczne-powiedziała wyrywając mnie z zamyślenia. 

- Jeszcze nie dokończyłem tańca-odpowiedziałem znowu pochylając się nad nią-i innych rzeczy...- Miałam nadzieje że to powiesz-wyszeptała sekundy przed tym jak złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. 

*

Może i całowała mnie ale teraz siedzi z Brandonem na kanapie i śmieje się z tego co ten gach mówi. Nie podoba mi się to, oj nie podoba. Ale co mogę zrobić? Podejść wsiąść ją na ręce i zaciągnąć do pokoju jak najdalej od niego? Wyjdę na zazdrosnego idiotę, a takim też nie chcę być.

 -Kurwa mać!-zakląłem cicho i pociągnąłem długi łyk ze swojego kubka. Wódka z sokiem żurawinowym. Dobre połączenie.

 -Harry uspokój się-obok mnie usiadła Melanie. Ta milsza i spokojniejsza przyjaciółka Sary. Nie była pijana bo nie wypiła nic przez całą imprezę, nie pije alkoholu z zasady, a nie z przymusu. Podejrzewam, że jest jedyną trzeźwą tutaj.

 - Co?-spytałem od razu łagodniejąc. Tak działała na ludzi. Chodź znam ją zaledwie kilka godzin od razu mogę powiedzieć, że to dziewczyna, która napiętnik uprawa jogę, czyta książki psychologiczne i słucha szumu morza i ćwierków ptaków. Oaza spokoju i opanowania. Jej delikatna i eteryczna uroda jest tylko potwierdzeniem moich przemyśleń. 

- Brandon, zaraz spalisz się pod twoim spojrzeniem.

 - I dobrze. 

- Oni tylko gadają... 

- Ale i tak mi się to nie podoba-odpowiedziałem nadal wpatrzony w dwójkę przed sobą. Byli tak zajęci rozmową, że nie widzieli po za sobą świata. 

- Ale Sara nie wróci już do Brandona. 

- Skąd to wiesz?-spytałem spoglądając na nią kątem oka. 

 - Za dużo bolesnym wspomnień... 

- Teraz nie wygląda na cierpiącą. 

- Teraz to tylko spotkanie towarzyskie, nie bądź zazdrosny. 

- Nie mogę, to silniejsze o de mnie-co mi przyszło do głowy żeby dzielić się swoimi myślami z obcą dziewczyną? Ale czuje, że mogę jej zaufać, że nie wypapla wszystkiego Sarze. Dree tego bym nie powiedział-ja ją naprawdę lubię, lubię, lubię.

 - To jej to powiedz, nic nie tracisz, a możesz dużo zyskać-powiedziała i poklepując mnie po ramieniu zniknęła tak nagle jak się pojawiła. Trochę dennie to brzmiało, to co poddziadziała, pewnie przeczytała to w jednej ze swoich książek pozytywnego myślenia, bo dam sobie rękę odciąć, że właśnie takie czyta. Ale chyba jest w tym trochę prawdy. Najwyżej wyjdę na durnia, nie pierwszy i nie ostatni raz.

 *Sara* 

- Sara pamiętaj o czym gadałyśmy-powiedziała Dree prosto do mojego ucha. Siedziała znowu na moich kolanach i żegnała się ze mną już bardzo długi czas. Na zegarze była prawie 3 rano kiedy goście powoli zaczęli się zwijać. 

- Nie wiem o czym mówisz-udałam zdziwiony ton przytulając ją mocno. Dobrze wiedziałam o co jej chodzi. O Harrego. 

- Powodzenia-mruknęła i po raz ostatni pocałowała mnie w policzek zeskakując z moich kolan i wskakując na plecy Dana który wyniósł ją z domu. Mel posłał mi w powietrzu całusa, patrząc na mnie czule i zniknęła zaraz za nimi. Został jeszcze tylko Brandon. Kucnął przed moim wózkiem i oparł ręce na moich nagich kolanach.

 - Odezwę się niedługo-powiedział patrząc prosto w moje oczy.

 - Ok-przytknęłam głową. 

 - To na razie-dźwignął się na nogach i złożył delikatny pocałunek na moim policzku. 

 Kiedy drzwi cicho zamknęły się za nim odetchnęłam z ulgą. To była jedna z moich lepszych imprez. Odzyskałam swoich przyjaciół. Boże, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak mi ich brakowało dopóki nie zobaczyłam ich wszystkich razem pijących, jak za dawnych czasów, na moim tarasie. Kilka razy chciało mi się płakać od nadmiaru emocji, które się we mnie kotłowały. Tak za nimi tęskniłam, za wszystkimi. Dopiero, kiedy zaczęłam z nimi rozmywać zrozumiałam co straciłam przez ten cały czas. Naprawdę byłam głupia, że się od nich odwróciłam i z własnej woli zerwałam z nimi kontakt. To było najgłupsze co mogłam zrobić. Ale dzięki pewnemu słodkiemu, kochanemu, uroczemu i cholernie przystojnemu chłopakowi, udało mi się odzyskać to co straciłam. Nie wiem jak mu podziękuje ale wiem, że zwykłe dzięki to za mało. Nigdy mu się nie odwdzięczę za to co dla mnie zrobił przez te kilka miesięcy. Obróciłam się na wózku i zobaczyłam go opartego o ścianę na przeciwko mnie. Wzrok miał pusty ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a na twarzy nie było widać nawet grama tego jego uroczego uśmiechu, który tak ubóstwiam.

 - Harry? -spytałam zdezorientowana, myślałam, że będzie zadowolony tak jak ja, a wygląda jak by dostał zdrowy łomot.

- Dobrze się bawiłaś?-spytał bezbarwnie. 

- Tak-odpowiedziałam coraz bardziej zaskoczona, nie miałam bladego pojęcia dlaczego jest taki oschły i zimny.

 - To dobrze-przytknął i odbił się od ściany-jutro to posprzątamy, jestem zmęczony idę spać, cześć...-nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek zniknął za rogiem zostawiają mnie w kompletnym szoku. Ale ja nie miałam zamiaru tak tego zostawić, oj na pewno nie. Będzie musiał mi wytłumaczyć co się stało. Nie odpuszczę tak łatwo. Rozmowa z Dree i Melanie dała mi wiele do myślenia. Lubię Harrego, to wiedziałam już dawno temu. Jest moim przyjacielem ale ostatnio czuje, że jest kimś więcej niż kumplem. Z innymi nie całuje się tak namiętnie i gorąco, ba! W ogóle się nie całuje. Przy nim czuje te przyjemne dreszcze, gęsią skórkę i skurcze żołądka. Lubię jego śmiech, głos, jego włosy, to jak na mnie patrzy, nawet to jak lubi mi dokuczać i jego ulubionym zajęciem jest dręczenie mnie. Nie wyobrażam sobie już bez tego dnia. Lubię go po prostu go lubię, lubię, lubię. Tak naprawdę, jak dziewczyna powiną lubić chłopaka. A teraz jadę mu to udowodnić.

 ______________________ 

Kto skończył sesje łapka w górę! Nareszcie po długich i męczących egzaminach koniec, będę miała trochę więcej czasu na pisanie.

 A teraz chciała bym was zaprosić na profil bardzo zdolnej dziewczyny @Katherine-17, piszę świetne opowiadania dlatego gorąco was zapraszam do czytania jej prac, naprawdę warto.

Miłego dnia i do następnego :*

Cute Boy || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz