IV

42 7 6
                                    

     Następnego dnia obudził mnie huk. Remus, próbując postawić Jamesa na nogi przed lekcjami, zaczął go lewitować, ale potknął się i upuścił okularnika na ziemię. Powoli przyzwyczajałem się do światła w pokoju słuchając całej wiązanki lecącej z ust Jamesa. Jeszcze nigdy nie słyszałem tak bogatego słownictwa, a mieszkam w jednym pokoju z Luniakiem od 5 lat.

    Powoli otworzyłem oczy i uznałem, że wstanę. To był błąd. Zebrało mi sie na wymioty i zrzygałem się na leżący przy moim łóżku dywan. Zauważył to Remus, po czym zaczął się nienaturalnie głośno śmiać. Doskonale wiedział, że po takiej dawce alkoholu ja i James ledwo kontaktowaliśmy i głowa bolała mnie niesamowicie mocno, a on postanowił to wykorzystać. Automatycznie się skrzywiłem, wywołując u niego jeszcze większy napad śmiechu.

-Wstajemy, misiaczki pysiaczki! Dziś dzień pełen lekcji, a wiedzę trzeba poszerzać! Chodźcie bo się spóźnicie!-Zaczął się wydzierać.-Syriuszu nie leż we własnych rzygach tylko wstawaj! Mówiłem wam nie pijcie tyle, bo nie skończy się to dobrze. I kto miał znowu rację? OCZYWIŚCIE ŻE JA!

-Zamknij się Luniak, bardzo cię proszę, łeb mnie nakurwia!-Usłyszałem przytłumiony głos Jamesa.

-Chłoszczyść!-Krzyknął Remus, kierując różdżkę w moją stronę.

    Mimo pełni następnego dnia, nie zachowywał się, jakby źle się czuł czy coś. Był wyraźnie zadowolony naszym stanem i próbował go wykorzystać, byśmy mieli nauczkę i więcej nie pili. Niedoczekanie.

    Właściwie nie wiem jak wczoraj znalazłem się w swoim łóżku. Ostatnie co pamiętam, to mój pocałunek z Remusem. Mój pocałunek z Remusem. Jak to fajnie brzmi. Całą radość psuje mi jednak jego reakcja. Uciekł, a teraz udaje jakby nic się nie stało. Może myśli, że tego nie pamiętam. Chciałbym o tym z nim porozmawiać, ale boję się, że go wystraszę. Oddał przecież pocałunek, ale potem nie chciał, by ktokolwiek się dowiedział, o tym, co się wydarzyło. Myjąc zęby zdecydowałem, że na razie nie będę poruszał tego tematu.

    Na śniadaniu z satysfakcją zauważyłem, że każda osoba, która trzymała się na imprezie dosyć długo, wyglądała podobnie jak ja. W międzyczasie dowiedziałem się, że James w końcu pocałował Lily, chwilę po moim i Remusa wyjściu. Dziewczyna jednak nie pojawiła się na śniadaniu, w przeciwieństwie do jej przyjaciółek. Chwilę z nimi porozmawialiśmy, po czym nas opuściły z talerzem pełnym jedzenia dla Lily. Powoli zbieraliśmy się na lekcje, a James zaczął planować moje 16 urodziny odbywające się za dwa dni. Nie wiedziałem, że kiedykolwiek to powiem, ale zaczynałem mieć już dosyć imprez. Ten niestety uznał, że zrobi balangę stulecia i nic go nie powstrzyma.

     Lekcje minęły spokojnie, a po nich leżałem sam w pokoju i próbowałem chociaż zacząć wypracowanie na transmutację. James poszedł na trening, a Peter do kuchni. I tak wiedziałem, że prędzej czy później pracę napisze za mnie Remus, ale chciałem chociaż zacząć. Właśnie zbliżałem pióro do pergaminu, gdy drzwi się otworzyły i wszedł wyżej wspomniany. Momentalnie moja ręka zawisła nad kartką, a ja wpadłem na pomysł. Postanowiłem wykorzystać chwilę, w której nikt nam nie przeszkodzi i poruszyć ten temat.

-Remus?-zapytałem go niespodziewanie cicho. Nic mi nie odpowiedział, ale okazał zainteresowanie, więc kontynuowałem-Co do tego wczoraj, na korytarzu...

-Chcesz zapomnieć? Spoko, przecież byłeś pijany. Nie ma problemu.

-Ni...Taaa, okej dzięki.-Chciałem zaprzeczyć, ale dałbym mu wtedy zbyt wyraźne znaki. On to traktował jako wybryk wywołany alkoholem, więc nie bardzo jest sens roztrząsania tego.

    Resztę wieczoru spędziłem na dalszych próbach napisania eseju, często przerywanych na spojrzenia na Remusa. W międzyczasie uznałem, że mam dosyć i idę zapalić. Nie chciało mi się jednak wychodzić z pokoju, więc otworzyłem okno i oparłem się o parapet, wyjmując z paczki ostatniego papierosa. Będzie trzeba uzupełnić zapasy.

𝓦𝓱𝔂 𝓷𝓸𝓽 ?~~WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz