|''Rozdział 3''|

20 4 1
                                    


            Strzał pędził w stronę mojego brata, który nadal był wpatrzony we mnie. Widząc to drugi chłopak, Evans wysunął się przed niego i przyjął pozycje. znam się na piłce na tyle, by widzieć, że Mark Evans to bramkarz tego zespołu. 

W jego oczach dostrzegłam strach, który mi się niezmiernie podobał. Ułożył przedramię przy czole, rozstawił nogi i wyciągnął rękę wykonując swoją technikę.

- Boska ręka! - wykrzyknął w momencie gdy wielka złota dłoń stanęła na przeciw mojemu strzału. Heh, zwykłe podanie a ten odrazu swojej obrony używa.

Brązowowłosy chłopak siłował się z piłką na tyle, by po chwili pozwolić swojej obronie rozsypać się w drobny mak i samemu zderzyć się z ziemią. I taka drużyna chce jutro zwyciężyć z Akademią Królewską, prowadzoną przez Reya Darka. 

Żenada.

Zaczęłam pochodzić do nich w wolnym tempie klaszcząc w dłonie. Uśmiech cały czas widniał na mojej twarzy. Bramkarz podniósł się z ziemi i podnosząc piłkę stanął przede mną z twarzą rozjaśnioną przez jego szeroki uśmiech. Co do cholery. On przed chwilą upadł na boisko powalony przez mój strzał, a mimo to stoi tutaj patrząc na mnie ze szczęściem.

- To było niesamowite. Ten strzał. Wow. Rozbiłaś moją technikę i nawet się nie zmęczyłaś jest niewiarygodna. - ekscytował się, powodując w moim ciele złość. Przecież upadł, a mimo to wstał, by się z tego cieszyć. - To co zagrasz z nami, ten jeden raz?

- Akira. - wyszeptał Matteo zwracając na siebie moją uwagę. - Twoja twarz była.. - nie dokończył.

- Bardzo znajoma. - odezwał się głos z daleka.

Wszyscy jednocześnie odwróciliśmy się w stronę chłopaka w czerwonej pelerynie, który zmierzał w naszą stronę. Gdzieś już go widziałam. I po chwili wszystko na mnie spłynęło, doprowadzając moje ciało do drgań. Osoba, która ceniła sobie mojego prześladowcę niczym swojego boga.

- Jude Sharp. - warknęłam cofając się z każdym jego krokiem, który przybliżał go do mnie. Skoro on tu jest, to znaczy, że.. - On już wie. 

- Akira Sharon, miło mi w końcu poznać cię osobiście. Widzę, że ty wiesz z kim masz do czynienia. - uśmiechnął się a jego niebieskie gogle przeszyło światło zachodzącego słońca. 

- Możesz przekazać swojemu trenerowi, że nawet po latach nie dołączę do niego. A próby porwania coś mu nie wychodzą. - zaśmiałam się. 

- Jude, o co tu chodzi? - odezwał się Mark.

- Evans. To akurat nie twoja sprawa. - odezwał się, po czym zgarnął z ziemi piłkę, którą wcześniej sama tam wykopałam. - Nie przyszedłem tu z rozkazu trenera. Sam chce zobaczyć, czy twoje umiejętności są faktycznie takie dobre jak powiada Hiszpania.

Nic więcej nie powiedział. Upuścił piłkę, by następnie uderzyć w nią z wielką siłą. W czasie gdy ona leciała w moją stronę zdjął kurtkę rzucając ją za boisko. Patrzyłam na kulę lecącą w moją stronę i obracając się wybiłam ją z powrotem do niego.  Przyjmując strzał zaczął biec do mnie, już rozumiem. 

Chciał pokaz siły to go dostanie. Również zdjęłam bluzę pozostając w samym topie. 

Zderzyliśmy się nogami przy piłce w tym samym czasie, powodując wybicie się jej w górę. Wybiłam się do góry dosięgając jej, kiedy przede mną wyrósł chłopak chcąc zabrać ją sprzed mojego nosa. 

Nie tym razem. 

Robiąc salto wcisnęłam nogę między jego, gdzie znajdowała się piłka i zrzuciłam ją tak by na dole znalazła się koło moich nóg. Odwróciłam się i zobaczyłam Sharpa, który wślizgiem próbował odebrać mi przedmiot. Ścisnęłam go stopami i wyskoczyłam do góry omijając go. 

Demon Boiska/ Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz