Obudził mnie warkot silnika samochodu. Wstałam z łóżka i chowając się za zasłoną, sprawdziłam kto kryje się na zewnątrz.
O nie.
Wiedziałam, że prędzej czy później dopadną mnie ludzie Darka, lecz nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko. Podbiegłam do drzwi pokoju i przekręciłam zamek, po czym chwyciłam buty z ziemi i włożyłam je na nogi. Zebrałam plecak z pod łóżka i skierowałam się do szafy. Zaczęłam wyciągać ubrania i wszystko co potrzebne do ucieczki. Po chwili usłyszałam kroki na schodach.
Że też akurat dzisiaj zachciało się moim rodzicom odwiedzić dziadków, a mój brat nie lepszy. Poszedł do znajomych z jego drużyny na noc. Kurwa mać.
Złapałam za bluzę i podbiegłam do okna, prawie wywalając się o butelkę leżącą na podłodze. Sprawdziłam jeszcze ręką, czy aby napewno mam telefon w kieszeni i otworzyłam okno. Zacisnęłam zęby czując zimny podmuch wiatru. Przełożyłam nogi na drugą stronę parapetu i zamykając oczy wyskoczyłam z pierwszego piętra.
Nie wiem jak to zrobiłam, ale zahaczyłam o rynnę i zaliczyłam glebę na prawe ramię. Poczułam ból, który zaczął rozrywać mi ciało.
Zgarnęłam rzeczy, które mi wypadły i czując na sobie wzrok ludzi Darka, którzy patrzyli na mnie z okna mojego pokoju.
To odpowiedni czas na ucieczkę. Rzuciłam się biegiem w stronę najbliższego lasu. Reflektory samochodowe osób goniących mnie idealnie ukazywały mi drogę, więc nie musiałam się obawiać, że potknę się o jakiś konar drzewa.
Wbiegłam do lasu przeskakując nad pieniem. Auto zatrzymało się i usłyszałam tylko trzask drzwi. Biegłam najszybciej jak potrafiłam, niestety w pewnym momencie zaczęłam tracić siły. Odwracając głowę zobaczyłam jak w moim kierunku biegło dwóch facetów, nie mając wyjścia pobiegłam dalej w las.
W końcu zatrzymałam się, chowając się za grube drzewo, przez które mam nadzieje mnie nie zauważą. Moje serce wybijało szaleńczy rytm a adrenalina wypełniała moje ciało, powodując, że chociaż na chwile mogłam zapomnieć o bólu ramienia.
Zacisnęłam powieki słysząc twarde głosy mężczyzn. Latarki rzucały światło na drzewa, a ja zacisnęłam powieki modląc się, by tylko mnie nie zauważyli.
Pobiegli dalej.
Takiej ulgi jak teraz to dawno nie czułam. Po cichu odwróciłam się w stronę, z której przyszłam i biegiem udałam się z powrotem. Jednak nie mogłam wrócić do domu, gdyż mogli tam czekać na mnie. Muszę się gdzieś schować na ten czas.
Wtedy na spokojnie poszukam sposobu na ucieczkę od tego psychopaty.
Cudem znalazłam się na drodze głównej. Zarzuciłam kaptur czarnej bluzy na głowę i skierowałam się przed siebie. Musiałam czym prędzej znaleźć jakieś schronienie.
Szłam właśnie boczną uliczką kiedy zobaczyłam tych samych mężczyzn co wcześniej mnie gonili. Szlag. Zaczęłam powoli się cofać, lecz chyba jednak mnie zauważyli. Skręciłam w drugą uliczkę i wbiegłam do pierwszego lepszego lokalu z jedzeniem. Przerażenie w moich oczach było widoczne z daleka.
Lokal był prawie pusty. Przez późną porę klientów nie było wcale, tylko starszy mężczyzna w granatowym fartuchu stał za ladą i mył naczynia.
- Musi mi pan pomóc. Jakby co, to mnie tu nie było. - powiedziałam po czym przeskoczyłam przez ladę, chowając się pod blatem by nie było mnie widać.
Właśnie wtedy usłyszałam charakterystyczny dzwonek, który informował, że ktoś właśnie wszedł do lokalu. Zacisnęłam pięści.
Proszę niech on mnie nie wyda.
- Dzień dobry. Widział pan może taką niebiesko włosom dziewczynę? Miała czarną bluzę na sobie. - powiedział a starzec, który stał obok mnie spojrzał na niego i zeskanował go wzrokiem. Wyglądał jakby odrazu wyczuł, że gościu jest jakiś dziwny.
- Nie. Nikogo u mnie nie było w ostatnich godzinach. - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. Jego okulary błysnęły podobnie jak okulary Reya.
Mężczyzna nawet się nie pożegnał, tylko szybkim krokiem wyszedł z budynku. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na kafelkach, opierając głowę o szafki. Spojrzałam na niego z wdzięcznością i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Dziękuje panu. - wyszeptałam. Czułam się taka lekka, adrenalina zaczęła ze mnie spadać, powodując, że zacisnęłam szczękę z bólu, którego wcześniej nie odczuwałam.
Podniosłam się z podłogi i oparłam się tyłkiem o blat.
- Kim byli ci ludzie? Czegoś chcieli od ciebie i sądzę, że to nie było coś przyjemnego.- zaśmiał się i zaczął przygotowywać jakąś potrawę. - tam masz podnoszony blat. - wskazał chochlą na półkę. - nie musisz znowu przeskakiwać nad umytą szafką.
Uśmiech znów pojawił się na mojej twarzy, kiedy podniosłam blat i przeszłam pod nim. Usiadłam na stołku barowym i zdjęłam kaptur z głowy. Nawet nie wiem kiedy parująca potrawa pojawiła się przede mną.
- A teraz mów czego chcieli tamci. - Zapytał ponownie, a ja zwróciłam na niego pełną uwagę.
- No więc, to byli ludzie takiego jednego faceta, który chce bym dołączyła do jego drużyny piłkarskiej, bym zaczęła wygrywać dla niego wszystkie mecze. - powiedziałam wymachując widelcem w różne strony, po czym wbiłam go w pierożka. - Ja się jednak nie zgodziłam. Zaczął mi grozić, lecz nawet to nie poskutkowało, więc stwierdził, że genialnym pomysłem będzie mnie porwać i zmusić do tego siłą. - zakończyłam, a mężczyzna wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
Skąd ja znałam tego faceta.
- Ten mężczyzna to Rey Dark, prawda? - zapytał, a ja zatrzymałam się widelcem przed twarzą i spojrzałam na niego z dezorientacją.
Skąd on to..
I wtedy do mnie trafiło, gdzie już widziałam tą twarz.
- Pan to Seymour Hillman, racja? Członek dawnej Jedenastki Inazumy. - rozszerzyłam oczy, wreszcie pojmując z kim rozmawiam. Mężczyzna zaśmiał się.
- Ty już wiesz z kim masz do czynienia, więc może powiesz jak cię zwą? - zapytał kierując we mnie swoją chochlą. Wpatrywałam się w swoje obicie, które się na niej pojawiło.
Zastanowiłam się przez chwilę. Rozważałam wszystkie za i przeciw, ale co mi tam i tak zaraz mnie tu już nie będzie. Odchyliłam przedmiot od mojej twarzy i z wyzywającym spojrzeniem i uśmiechem na ustach, wbiłam w niego spojrzenie. Czułam jak w moich nienaturalnie czerwonych oczach pojawił się dobrze zanany mi błysk.
- Akira Sharon. - powiedziałam z przekonaniem. - Demon Boiska. - wyszeptałam.
- A więc mam do czynienia z prawdziwym pogromcą piłki. Masz u mnie dług. - dodał po chwili. Zaśmiałam się na jego słowa, lecz zgadnie przytaknęłam.
- Może kiedyś go spełnię, jak na razie wynoszę się z Japonii, a świat zapomni mnie na jakiś czas. - powiedziałam i rzuciłam kwotę wypisaną na menu za pierożki. Wstałam ze stołka i zarzucając kaptur skierowałam się do wyjścia. Zatrzymałam się przy drzwiach i odwróciłam głowę w stronę kucharza. - Jednak niedługo powrócę, silniejsza niż kiedykolwiek. - zanim do końca zniknęłam z lokalu zdołałam usłyszeć słowa brodatego mężczyzny.
- Będę czekał.
Opuściłam pomieszczenie kierując się w stronę lotniska. Musiałam zniknąć. Może wtedy będę mieć spokój chociaż na chwilę.
'''''''''
Najdłuższy prolog jaki zrobiłam kiedykolwiek. Niech będzie i mam nadzieję, że przekonałam was do zastania na dłużej.
Dla wszystkich, którzy oglądali Inazuma Ares/Orion - ten Demon boiska nie ma nic wspólnego z Haizakim.
Papatki:)
CZYTASZ
Demon Boiska/ Inazuma Eleven
Fiksi PenggemarWyjechała z Japonii ścigana przez ludzi R.D., po kilku latach dowiaduje się, że jej starszy brat gra finały mistrzów piłki nożnej i prosi ją by przyjechała obejrzeć chociaż jeden jego mecz. Dziewczyna zgadza się, jednak nie wiedziała jaki błąd tym p...