Rozdział 2

31 0 0
                                    

Weekend minął dość szybko. W niedzielę wrócili rodzice. Dziś nadszedł niestety poniedziałek, a to dopiero początek roku szkolnego.

Zwlekłam się siłą z łóżka po kilku budzikach. Poszłam do łazienki nałożyć standardowy makijaż, czyli korektor, tusz, rozświetlacz i błyszczyk, potem wyprostowałam włosy. Ubrałam na siebie beżowe szerokie spodnie i biały top na długi rękaw. Po skończeniu wzięłam plecak i zbiegłam na dół. Rzuciłam go przed wejściem i poszłam zjeść śniadanie. W kuchni był tata, który robił sobie i mamie jedzenie.

- Jak tam weekend minął? - zapytał tata.

- Dość spokojnie, tylko w piątek byliśmy z Olivierem na imprezie. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. Przepraszam, że do was nie zadzwoniliśmy.

- No coś ty, też byłem w waszym wieku. Tylko nie mów mamie! I nie chcemy zostać dziadkami! - roześmiał się.

- Tato weź.. Po Lucasie na razie podziękuję.

- Ha! Nie lubiłem go i tak.

Lucas był moim byłym chłopakiem. I poważnie złamanym sercem. Zdradził mnie z jedną z koleżanek. Również nie pasowaliśmy do siebie kompletnie. Moja mama go ubóstwiała, natomiast tata nienawidził. Ale przynajmniej lubił ze mną obgadywać jego koleżanki, bo Lucas miał ich od groma, każda się do niego kleiła. Moje obawy były słuszne, a tata razem z Olivierem chcieli go udusić.

Zjadłam tosty, dostałam od taty buziaka w czoło i szybko pobiegłam po Oliviera, aby mnie zawiózł. Podczas podróży śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki.

Weszłam do szkoły i udałam się do szafek, a tam czekała na mnie Rose z Davidem. Zbiliśmy piątkę na powitanie.

- Japierdole laski słuchajcie. Jest poważna sprawa. Podoba mi się dziewczyna z pierwszej klasy. - powiedział podekscytowany David.

- Nie za młoda? Która to? - spytałyśmy z Rose.

- Niejaka Lily Moore. Nieziemska mówię wam. Ciemne oczy, ciemne włosy, zajebista figura, na dodatek słodka i jest cięta.

Słyszałam już gdzieś to nazwisko. Nie mogłam sobie tylko przypomnieć gdzie. Intrygujące.

Jednak bardzo cieszyłam się, że David powoli zapominał o swojej byłej dziewczynie, bo ta go zraniła.

- No to zaproś ją na bal jesienny, na co czekasz? - zapytała Rose.

- Problem jest taki, że jest strasznie niedostępna, no i ma dwóch starszych braci, którzy z pewnością mogliby mi wpierdolić bez problemu.

- No to mamy lekki problem, ale w razie co Ci pomożemy. Po lekcji lecisz ją zaprosić. - powiedziałam.

Zabrzmiał dzwonek, a my udaliśmy się na biologię. Bardzo lubiłam ten przedmiot i byłam z niego zaskakująco dobra. Lekcja była luźna, nauczycielka miała na nas totalnie wywalone, bo musiała zrobić jakiś projekt. My siedzieliśmy i graliśmy w prawdę czy wyzwanie.

Po lekcji David poszedł zaprosić swoją wybrankę.

- Japierdole! Chyba dała mi kosza! Czaicie to? - krzyknął załamany.

- O mój boże! Co ci powiedziała? - zapytałam.

- Że się zastanowi! Rozumiecie to?? Nikt mnie tak nigdy nie olał. Pf, jeszcze zobaczy co straciła. - prychnął.

- Japierdole durniu nie strasz! To jeszcze nie koniec świata, poza tym powiedziała, że się zastanowi. Chodzi taka uśmiechnięta, że się pewnie zgodzi.

- Co za debil. - powiedziała Rose.

Śmieliśmy się z tego potem całą lekcję.

Podczas przerwy na lunch siedziałam z Rose, Davidem, Sarah, Maddie, Nicholasem i Liamem. Nasz standardowy zestaw. Lubiliśmy razem wychodzić.

Gdy wstawałam trąciła mnie jakaś dziewczyna i wylała na mnie sok.

- Japierdoleeee, biała bluzka.

- Ojej, przepraszam. - powiedziała blondynka, ale wyglądało to jakby powstrzymywała uśmiech.

Dziewczyna przeprosiła i odeszła. Potem jednak nachyliła się nad swoimi znajomymi, powiedziała im coś. Momentalnie wszystkie spojrzenia padły na mnie. Zastanawiało mnie dlaczego. Byłam dość bardzo lubiana, nie wchodziłam z ludźmi w konflikty, no może poza paroma wyjątkami. Postanowiłam to zignorować.

Lekcje minęły dość szybko. Wracałam dziś do domu z Davidem. Wychodząc zauważyłam na szkolnym parkingu chłopaka, któremu wcześniej pomogłam opatrzeć rany. To był Alexander. Witał się z kilkoma znajomymi, znalazła się tam również blondynka która oblała mnie sokiem. Co jest kurwa. O co chodzi? Skąd ona z nim? Postanowiłam w domu podpytać brata.

Podziękowałam Davidowi za podwózkę i weszłam do domu. Rodzice byli w pracy, a Olivier powinien być w domu. O dziwo zastałam go z Matteo, siedzieli razem w kuchni. Po chwili rozmowy, postanowiłam zapytać o tą dziewczynę.

- Znasz może taką blondynę wysoką, co chodzi ze mną do szkoły, szczupła dość, klei się do tego twojego drugiego kolegi? - zapytałam.

- Ty wiesz ile wokół niego się blondynek kręci? Ale chyba znam. A co tam?

- Oblała mnie dziś perfidnie sokiem, a potem mówiła coś do swoich znajomych na mój temat.

Matteo popatrzył na mnie i zaczął się śmiać, po chwili wbił rozbawiony wzrok w podłogę.

- Jezu, wiem która to. Pogadam z nim żeby ją ogarnął. No i uprzedzam, wieczorem wpada do mnie kilka osób. Nie szczędzimy alkoholu. - zaśmiał się.

Poszłam do siebie do pokoju, napisałam referat i postanowiłam odpocząć. Na ekranie wyświetlił się wielki napis „Hottie Mommies" zawsze mnie bawił. To grupa z Rose i Davidem. Odebrałam i zaczęliśmy rozmawiać, chociaż i tak skończyło się na obgadywaniu wszystkich po kolei..

- Kurwa czaicie, że ta laska co wylała na mnie sok, to jakaś niunia tego Alexandra o którym wam opowiadałam?

- Raszpla jakaś, może zazdrosna, że zbliżyłaś się do niego na odległość 1m. - zaśmiał się David.

Rozmawialiśmy tak jeszcze z dwie godziny. Po skończonej rozmowie zeszłam na dół w celu zjedzenia czegoś. W salonie siedzieli znajomi mojego brata. Niektórych dobrze kojarzyłam i lubiłam, oni mnie również.

- Melody, chodź do nas, pooglądasz z nami. - uśmiechnęła się Olivia, jedna z dziewczyn.

Usiadłam między dwoma dziewczynami i włączyłam się do oglądania. Na skos ode mnie siedział Alexander, a obok niego ta blondyna. Zmierzyła mnie wzrokiem i przysunęła się do niego. On nawet się na nikogo nie spojrzał. Przynajmniej zmienił opatrunek. Na ręku poza bransoletką, zauważyłam chyba jakąś bliznę. Przyznam, że mnie zaciekawiła, ale to nie moja sprawa. Postanowiłam go olać, to pewnie jakiś zwykły debil, któremu w głowie to samo co każdemu. Żartowałam ze wszystkimi, graliśmy w karty, piliśmy shoty jeden po drugim, a na samym końcu znów zaczęliśmy oglądać. Po chwili zrobiłam się bardziej zmęczona, ale jeszcze jakoś się trzymałam. Rozmawiałam z Olivią.

- Widziałam jak patrzysz na tą blondi. Też jej nie lubię. - uśmiechnęła się.

- Wygląda na w chuj wredną.

- Czasem jest, zdarzy się jej też być miła. Ale i tak za nią nie przepadam. - powiedziała.

Wróciłyśmy do oglądania, a sen znużył mnie jeszcze bardziej.

Uchyliłam lekko oczy, czując, że ktoś niesie mnie do łóżka. Czy to mój brat? Chyba tak, chociaż.. Nie, nie wiem, ma inne perfumy, a ja ledwo co widzę. Alkohol trochę uderzył mi do głowy, a jutro niestety szkoła. Ktoś położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą, a ja zasnęłam od razu.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz