Rozdział 4

13 0 0
                                    

Siedziałam na szkolnej stołówce rozmawiając z Lily, podczas gdy ta dwójka zjebów podrabiała swoje zwolnienia na wf. Siostra Alexandra okazała się bardzo miła i inteligentna, ale miała też cięty charakter. Raz odrzucała zaloty Davida, raz je odwzajemniała. Pomimo tego, chłopak ani trochę się nie zniechęcał.

Po dzwonku, poszliśmy w trójkę na halę. Pan Evans oczywiście po raz setny nie uwierzył w ich podrobione zwolnienia i kazał im ćwiczyć.

- No to 10 kółek dookoła na rozgrzewkę! – powiedział wfista.

- Tylko kochani, z uśmiechem na twarzy.

To był jego stały tekst, zawsze tak mówił. Będąc w jego temacie, jest całkiem przystojny i dość młody, ma dopiero 30 lat. Na dodatek ma prawie dwa metry i umie się ładnie ubrać, z charakteru też dość miły, całkiem śmieszny. Lubiłam go, oczywiście jako nauczyciela. David zawsze się śmiał, że jeżeli nie wyjdzie mu w życiu, to zacznie go podrywać.

- Boże Mel, płuco prawe mi zaraz pęknie. – zaśmiał się David przy przedostatnim okrążeniu

- Nie marudź, do następnych wakacji mamy być fit dupy.

- A wy debata, jak co wf. – za każdym razem śmiała się z takich rozmów między nami.

- Jak nas zobaczysz w wakacje to jeszcze będziesz szczękę z podłogi zbierać, frajerko. – zaśmiałam się, słysząc słowa chłopaka.

O dziwo, jako jedną z pierwszych do drużyny, wybrał mnie najprawdopodobniej jakiś sportowy spoceniec. Nie znałam go za bardzo, kojarzyłam tylko z tej samej grupy na wf. Mówili, że jest całkiem spokojny i miły, ale jak na moje oko wf brał do siebie zbyt poważnie.

- Związek na odległość Melody, żegnaj, wędruję na drugą stronę boiska. – z udawanym płaczem powiedziała Rose.

Zaczęliśmy grać, no i jak co lekcję wf ktoś musiał wylądować na podłodze. Tym razem padło na mnie.

Grałam koło kapitana naszej drużyny, piłka poleciała między nas.

Zderzenie gwarantowane.

Żadne z nas nie krzyknęło „moja", więc oboje rzuciliśmy się w jej kierunku. Nasze ciała momentalnie się zetknęły. Niestety, strasznie mnie to zabolało, bo chłopak był dużo wyższy i silniejszy. Najbardziej chyba ucierpiał mój nadgarstek, jednak nic z tym nie zrobiłam. On przeprosił, ja tak samo, więc sprawa załatwiona.

Reszta wf minęła spokojnie, poza moim bólem nadgarstka. Wychodząc z szatni znów napotkałam tego chłopaka.

- Hej, Max jestem. Jeszcze raz przepraszam cię za to na wf. Zagaduję, bo słyszałem, że jesteś całkiem fajna. – uśmiechnął się.

- Heej, Melody. Chętnie cię poznam, też wydajesz się być miły.

- To ja nie przeszkadzam, adios. Mel, napisz jak wrócisz. – kiwnęłam głową na słowa Rose.

- Skończyłaś już lekcje?

- Tak, a co tam?

- No to zapraszam na spacer, przy okazji może odprowadzę cię do domu. – zaproponował, wydawał się całkiem spoko.

Zgodziłam się, tak naprawdę, to całkiem dobre umilenie czasu. Napisałam do Davida wiadomość, żeby na mnie nie czekał.

Spacer minął nam dość przyjemnie. Opowiedział mi o sobie dużo, ja jemu też wspomniałam coś o sobie. Zwykle nie poznawałam się z ludźmi tak szybko, ale tym razem stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia.

- No to dziękuję za odprowadzenie, pewnie złapiemy się jakoś jutro w szkole, cześć. – nie wiedziałam jak się pożegnać, żeby nie było niezręcznie, więc przybiłam z nim piątkę.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz