Rozdział drugi

14 0 0
                                    

1.09.2021
Ubrałam buty na małym obcasie, włosy związałam w koka, z którego po chwili wyjęłam pojedyncze, cienkie pasma włosów. Okropnie męczącą czynnością było zawiązanie krawatu. Niby to jest prosta umiejętność, ale mnie los nią nie obdarował. Na stronie akademii nie znalazłam nigdzie podpunktu dotyczącego makijażu, więc użyłam jedynie zalotki, tuszu oraz błyszczyku. Zabrałam plecak, wcześniej upewniając się, czy mam długopisy i zeszyty. Podręczniki finansuje szkoła.
Zapewne będę rok młodsza od większości szkoły, bo ze względu na moje cytuję ,,niezwykłe umiejętności w wielu konkursach,, zostało mi przyznane stypendium. Przynajmniej nauka, zamiast imprez opłaciła się. Żeby opłacać studia musiałam znaleźć pracę. Przynajmniej od razu fundują akademik. Dorabiam jako osoba podająca w kawiarni lody. Co za ironia, dziewczyna nienawidząca małych dzieci, pracuje w miejscu gdzie większość klientów to rodzice z maluchami.
Pierwszą lekcją był język angielski. Czułam skurcz w żołądku na myśl, że dziś po raz pierwszy spotkam osoby z którymi spędzę następne ok. 5 lat. Okazało się, że klasa jest otwarta i już w środku możemy zaczekać na nauczycielkę.
Usiadłam w trzeciej ławce, nie za blisko, ani nie za daleko, i wyciągnęłam książkę. Ostatnio często sięgam po literaturę piękną, klasyczną. Dziś czytam Dumę i uprzedzenie zastanawia mnie czy historia Elizabeth i Pana Darcy'ego będzie tak wspaniała jak uważa wiele osób. Osobiście moim książkowym faworytem jest pamiętnik.
Wciągam się w powieść, i nagle słyszę czyiś głos. Zauważam dziewczynę z rudymi włosami i niebieskimi oczami.
- Cześć! Czy miejsce obok ciebie jest wolne?
- Hej, jasne.
Zamiast ukończenia studiów w Los Angeles i wyprowadzki z domu, wybrałam ciężką pracę przez następne 4 lata. Przynajmniej to Paryż, rzekome miasto miłości. Zobaczymy co przytrafi się akurat mi. Bardzo trudno jest się tu dostać. Szczerze, nawet na to nie liczyłam. Nauka była dla mnie formą ucieczki i pomocą, bo dawała mi świadomość, że dzięki niej mogę wyjechać i raz na zawsze wyrwać się z domu.
- Jestem Cassandra - przedstawiła się. - Ale większość osób mówi na mnie Cassie.
- Jasne, Cassie. Ja nazywam się Aurora.
— Słyszałaś plotki dotyczące, nauczycielki, z którą będziemy mieć angielski?
— Nie, a o co chodzi?
— Podobno kiedyś miała romans z jakąś pierwszoklasistką. Nazywała się ona Scarlett Kidman. Około pół roku później uczniowie zobaczyli tą dziewczynę wybiegającą zapłakaną ze szkoły, tuż po lekcji z panną Smith
— Szczerze? Wątpię. Taka afera z pewnością trafiła by do dyrekcji, a ona została by zwolniona z zawodu. To przecież profesjonalna i poważna szkoła.
— Może masz rację.
Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcję więc wpakowałam zeszyt i długopis z plecaka. Po chwili do klasy weszła kobieta, którą skądś znałam. Nie mogłam sobie jedynie przypomnieć skąd.
- Dzień dobry uczniowie! Przepraszam za niewielkie spóźnienie. Nazywam się Cate Smith i będę was uczyć języka angielskiego - powiedziała.
I nagle zrozumiałam, że jest to ta sama osoba którą widziałam dwa miesiące temu, siedząc w kawiarni. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek ją spotkam. Nauczycielka przeleciała wzrokiem po sali, i w pewnym momencie złapała ze mną kontakt wzrokowy. Ona widziała mnie po raz pierwszy, lecz ja pamiętam jej pośpiech w Starbucksie i elegancki strój. To drugie zgadza się i dziś, kobieta była ubrana w białą koszulę, oraz błękitną marynarkę i spodnie do kompletu. Ma szyi miała 3 naszyjniki, a na palcach pierścionki, które idealnie dopełniały resztę ubrań. Przez krótki moment patrzyła mi w oczy, zamiast spojrzeć na resztę klasy. Nie wiem ile trwało to naprawdę, ale ja poczułam jakby czas nagle zwolnił.
— Nie przeciągając, zaczniemy lekcje
— powiedziała, po czym zaczęła sprawdzać obecność. W pewnym momencie wyczytała moje imię i nazwisko:
— Aurora Willson
— Obecna — odpowiedziałam
Panna Smith głównie omawiała zasady oceniania na jej przedmiocie oraz jak będą prowadzone przez nią lekcje.
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś szarpie mnie za włosy. Odwróciłam głowę i dostrzegłam chłopaka, który, gdy zobaczył, że spojrzałam na niego zapytał:
— Cześć, chcę dobrze zacząć rok szkolny. Umówisz się ze mną?
Parsknęłam śmiechem:
— Nawet nie ma takiej opcji
— A dlaczego niby?
— Nawet nie powiedziałeś mi jak się nazywasz, zanim zaprosiłeś mnie na randkę.
— Mam na imię Chris.
Chris miał blond włosy oraz zielone oczy. Obstawiam, że to ten typowy szkolny crush, popularny chłopak z którym każdy chce się umówić, a on sam zmienia dziewczyny co tydzień.
— No cóż, przykro mi, ale nie chcę iść z tobą na randkę, Chris.
Nie przyzwyczajony, że ktokolwiek odmawia wyjścia z nim, ewidentnie mocno się zdenerwował, po czym wypalił:
— Idiotka.
— Ojej, twoje ego poczuło się urażone, bo ktoś uważa, że nie wyglądasz jak książę z bajki, a jedyne do czego można cię porównać to do małpy nosacza?
Chłopak nic nie odpowiedział, jednak wyciągnął rękę w moim kierunku i złapał za jedną bransoletkę na moim nadgarstku, po czym szarpnął za nią i koraliki rozsypały się na podłodze. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę, którą bransoletkę zniszczył. Gdy to zobaczyłam stanęło mi serce.
Była to ostatnia rzecz którą dostałam od mojego ojca... Przedwczesna część urodzinowego prezentu, czyli żółta bransoletka, ze słonecznikiem. Zaczęłam zbierać z podłogi koraliki, próbując zahamować łzy w oczach. Dziwi mnie, że nasza nowa nauczycielka nawet nie zareagowała, tylko wciąż siedziała przy swoim biurku i pisała coś na komputerze. Pozbierałam tyle koralików, ile dałam radę po czym wstałam z podłogi. Wzięłam z mojego plecaka butelkę wody, działałam zaślepiona emocjami. Odkręciłam zakrętkę po czym oblałam Chrisa.
Ból w moim sercu był tak mocny, że po chwili chłopak miał całą mokrą koszulkę, a w mojej butelce nie została ani kropla wody.
Cała klasa uważnie wpatrywała się w nas i czekała na jego reakcje. Niektóre dziewczyny szeptały do siebie, zapewne mówiąc o mięśniach chłopaka, które teraz były podkreślone poprzez całkiem wilgotny materiał. Nagle za moimi plecami usłyszałam kobiecy głos:
— Co pani wyprawia, panno Willson?
Stanęłam sparaliżowana, po czym powoli się odwróciłam.
— Nie zgodziłam się na randkę z Chrisem, który zaczął mnie wyzywać, a że jest idiotą i nie był wstanie wymyślić żadnej sensownej wymówki, rozerwał moją bransoletkę, którą dostałam od teraz już zmarłego ojca, więc w odpowiedzi oblałam go wodą.
— To nie jest wystarczający powód aby posuwać się do czegoś takiego — powiedziała poważnie.
— W takim razie mogła pani zainterweniować wcześniej, zamiast siedzieć i nie zwracać uwagi na to co dzieje się w klasie — powiedziałam, pewna siebie.
— Nie pyskuj do nauczycielki.
— A co, pyskate uczennice nie są w pani typie? Mam rozumieć, że Scarlett Kidman miała bardziej łagodny charakter?
Panna Cate pobladła, dzięki czemu zdałam sobie sprawę, że trafiłam w czuły punkt, po czym powiedziała jeszcze ostrzejszym tonem:
— Koniec tej dyskusji. Ty oraz Chris Renner idziecie do dyrektora, a ja zamierzam w spokoju prowadzić lekcję.

You're Not The Only OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz