Rozdział czwarty

12 0 0
                                    

Było mi niewygodnie po całym dniu w szkole w eleganckich ciuchach, więc teraz miałam na sobie szerokie jeansy, czarny top oraz ciemno czerwoną skórzaną kurtkę. Poszłam do pobliskiej galerii, bo potrzebowałam nowych ubrań na jesień i zimę. Od razu skierowałam się do mojego ulubionego sklepu, czyli H&M-u.
Wzięłam parę koszulek, dwa swetry i zwykłą czarną bluzę. Wszystko mi się bardzo podobało, ale moje serce skradły skarpetki w fretki ubrane w czapki Świętego Mikołaja. Poszłam do przebieralni, aby sprawdzić, czy t-shirty będą dobre. Wszystkie kabiny były zajęte, więc w międzyczasie przejrzałam wieszak z odłożonymi rzeczami. Usłyszałam otwieraną zasłonę przebieralni, dlatego też obróciłam się i.... Zobaczyłam moją nauczycielkę angielskiego ubraną w burgundową sukienkę, odrobinę za kolana z cienkimi ramiączkami. Szczerze, wyglądała przepięknie. Momentalnie zawiesiłam na niej wzrok. W szkole jej ubrania były bardziej formalne, a  ta suknia opinała jej talię i podkreślała krągłości. Po chwili poczułam przymus przywitania się z nią, bo przecież była moją nauczycielką.
— Dzień dobry — odezwałam się wciąż lekko zszokowana tym spotkaniem.
— Witam, Auroro — uśmiechnęła się, a ja pomyślałam, że ma naprawdę uroczy uśmiech. — Postanowiłam
przymierzyć sukienkę na studniówkę klasy, której byłam wychowawczynią przez ostatnie 5 lat. Sądzisz, że dobrze wygląda?
Poczułam się kompletnie zmieszana i ponownie spojrzałam na jej ubranie.
W opinii dla niej musiałam uważać na słowa, aby nie palnąć czegoś głupiego.
— Myślę, że... Ta sukienka wygląda zjawiskowo i bardzo do pani pasuje.
— Dziękuję bardzo. — położyła rękę na moim ramieniu, a ja poczułam dziwny dreszcz emocji. — a i chcę cię przeprosić, za sytuację w szkole, gdy wysłałam ciebie i Chrisa do dyrektorki. Za każdym razem jestem zestresowana, gdy spotykam nową klasę, którą będę uczyć i przeniosłam moje emocje na waszą dwójkę.
Zdziwiona jej przeprosinami spojrzałam na Cate i powiedziałam:
— Jasne, rozumiem. Ja przepraszam za tą odzywkę o Scarlett. Nie wiem nawet czy to prawda, poprostu usłyszałam plotkę i kierowana emocjami rzuciłam to w rozmowie. Nie powinnam była.
— Wszystko jest dobrze, nie przejmuj się.
Byłam delikatnie zdziwiona, że nie zaznaczyła, iż plotka była nieprawdziwa. Odwróciłam się rezygnując z czekania na przebieralnię, z przekonaniem, że równie dobrze mogę zrobić jeszcze jedną rundkę po sklepie.
Przeszłam się i znalazłam prześliczną spinkę z kokardką w stylu Coquette. Była w czarnym kolorze. Wzięłam ją i powoli zaczęło brakować mi miejsca w koszyku. Zauważyłam również białą sukienkę z bufiastymi rękawami we wzór niebieskich kwiatków. Wróciłam do przebieralni i jedna była lekko uchylona, więc pomyślałam, że jest wolna. Podeszłam i uchyliłam kotarę. Wtedy moim oczom ukazała się pani Cate w  samych spodniach i staniku. Gwałtownie obróciła się i spojrzała na mnie, a ja poczułam, że moją twarz momentalnie oblał rumieniec i z zaskoczenia moje tętno przyspieszyło. Kobieta szybko sięgnęła po koszulkę i zakryła się nią.
— O. mój. Boże. Ogromnie przepraszam, zasłona była uchylona i sądziłam, że przebieralnia jest wolna.
Cate była zdezorientowana, ja zasłoniłam kotarę i uciekłam z miejsca zdarzenia. Ale najpierw szybko poszłam do kasy i zapłaciłam za nowe ciuchy.
Skierowałam się w stronę stoiska z bubble tea, które było na drugim końcu galerii. Nie mogłam przestać myśleć o wcześniejszym wydarzeniu. Niby byłam obecna i szłam po galerii, ale myślami byłam w jakiejś innej galaktyce.  W pewnym momencie wpadłam na kogoś.
Ta osoba odpowiedziała coś po francusku, domyślam się, że były to wulgaryzmy, więc odpowiedziałam jedynie pardon
(Tłumaczenie z francuskiego - przepraszam)  moje umiejętności języka nie są dość duże. Spodziewałam się, że mój angielski wystarczy, ale już zorientowałam się, iż dość sporo osób go nie rozumie. Chyba zainstaluję sobie Duolingo...
Chociaż lepiej nie, bo co zrobię jeśli w drodze do szkoły porwie mnie ta zielona sowa... I kto zajmie miejsce najbardziej sarkastycznej dziewczyny w Paryżu? Tak się nie może stać. Nie przepłacę życiem za naukę paru słówek no sorry.
Wracam myślami do Cate. Nie powinnam... Wciąż pamiętam co stało się w podstawówce. Zapewne nigdy już tego nie zapomnę. Od tamtego czasu obiecałam sobie, że to się nie powtórzy. W przebieralni zwróciłam uwagę na jej ciało. Z tyłu na części szyjnej pleców miała mały tatuaż. Dwa motyle, jeden większy, drugi mniejszy.
Zastanawia mnie czy zrobiła go przez to, że był poprsotu ładny, czy ze względu na symbolikę. Zazwyczaj tatuaż motyla u kobiety oznacza wyjście z ciężkiej sytuacji i nowego początku. Ja póki co nie miałam jakichś szczególnych planów w przyszłości, na właśnie tatuaże.
Chciałabym zrobić coś związanego z twórczością Vincenta Van Gogha. Nie mam pojęcia dlaczego, poprostu kocham jego historię, która jednocześnie jest bardzo bolesna.
Może wytatuuję sobie powiązanego z Medusą? Nie ze względu na dosłowną, symbolikę tatuażu. Tylko dlatego, iż często uważamy ludzi za potwory, nie zważając na ich przeszłość. Dzieła wszelkiego kalibru próbują wbić nam to głowy, jednak ludzie są nieugięci. Wciąż w filmach, bądź w literaturze nienawidzą postaci, które stały się złoczyńcami, a mamy przedstawioną ich czasy przeszłe. Nawiązując do Marvela, taka na przykład Scarlet witch albo dla kogoś w strasznych klimatach Kayako Saeki. Medusa również jest doskonałym przykładem. Piękna, atrakcyjna kobieta, która została wykorzystana przez Zeusa. Oczywiście kto został ukarany? Ona.
Powracając do rzeczywistości, już byłam bardzo niedaleko stoiska z herbatą. Zastanawiałam się nad wyborem smaku. Uwielbiam arbuzową, ale brzoskwiniowa też mogłaby być dobra. A co z kuleczkami?...
Damn jestem taka niezdecydowana... Udawanie, że myślę o bubble tea brzmi żałośnie, prawda? Prawda.

You're Not The Only OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz